Rehabilitacja Kasi Ramotowskiej po udarze mózgu
Rehabilitacja Kasi Ramotowskiej po udarze mózgu
Nasi użytkownicy założyli 1 233 920 zrzutek i zebrali 1 372 008 098 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Hej, już zebraliśmy na pierwotny cel, którym było 50 000. Dwa razy, bo jest już prawie 100 000 zł! Jestem baardzo zadowolona, że w dwa dni zebrało się 200%.
Jak mi zostanie, to będę pomagała innym potrzebującym!
O mnie
Hej nazywam się Kasia! Mam 28 lat, jestem młodą dziewczyną, pełną życia, pomysłów i planów na przyszłość. Jestem też malarką i tancerką z pasji, specjalistką ds. marketingu z zawodu, a prawniczką z wykształcenia. Bardzo chciałbym do tego wrócić!
Diagnoza – pierwszy przeciwnik
Wszystko zaczęło się 3 miesiące temu, kiedy pewnego dnia w sklepie dostałam pierwszego w moim życiu napadu padaczkowego i zemdlałam. Zabrała mnie karetka i przewiozła do szpitala. Tam na SORze zrobiono mi tomografię komputerową głowy. Nie wyszedł mi krwiak, którego szukali. Wyszła za to rozległa, palczasta zmiana w płacie czołowym, skroniowym i wyspie po lewej stronie mózgu - glejak. Nie wiadomo, który stopień. W pierwszej chwili byłam w ogromnym szoku i nie mogłam w to uwierzyć. W szpitalu, w którym zostałam zdiagnozowana, zaproponowano mi operacje już za dwa dni.
Halo, halo, pomyślałam, to nie przelewki, znajdę najlepszego lekarza, który mi to zrobi!
Zaangażowałam do tego liczne grono moich znajomych i przyjaciół lekarzy i innych osób związanych z medycyną. Wybrałam najlepszego lekarza. Przekonał mnie rozmową, zaufałam mu i umówiłam się, że to właśnie u niego zrobię za miesiąc operację.
Bardzo szczególną operację, bo w wybudzeniu, ponieważ mój glejak zachodził na część mózgu odpowiedzialną za mowę i ruch prawej strony ciała. Oswajając się z tą myślą, do dalszej walki najbardziej motywowała mnie obietnica odzyskania pełnej sprawności do miesiąca po operacji. Jak wygląda taka metoda usuwania guza, można zobaczyć tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=a3kXCC3h1dw&ab_channel=MDAndersonCancerCenter
WhatKateCreates
Miesiąc oczekiwania na termin operacji postanowiłam wykorzystać na maksa! Można zobaczyć na Instagramie i Tik Toku @what.kate.creates, co robiłam w tym czasie. Dawałam Wam znać, że jestem chora, ale zachowałam dużo optymizmu i byłam pełna motywacji i siły do walki z rakiem.
Operacja i udar – drugi przeciwnik
Nadeszła operacja w wybudzeniu. Przez 8 godzin robiłam wszystko, co mogłam, żeby po niej nadal być sprawną - szydełkowałam, rysowałam, słuchałam muzyki, odpowiadałam na pytania zadawane mi po polsku, jak i po angielsku.
Niestety w trakcie operacji usunięcia tak rozległego guza doszło do uszkodzenia jednego z naczyń mózgu (albo coś takiego, bo ja będąc w szpitalu jeszcze nie potrafiłam mówić). Nie udało też się usunąć go całego, jedynie około 90%. Mimo to bezpośrednio po jej zakończeniu zmieniałam jeszcze samodzielnie łóżka i chodziłam.
To później stało się najgorsze. Dwa dni po operacji, nie mogłam już ruszyć niczym po prawej stronie ciała. Ani nic powiedzieć.
Byłam sparaliżowana. To były skutki udaru, konsekwencja operacji i kolejny przeciwnik, który dołączył do mojej już toczącej się walki z rakiem. I tak zamiast zostać tydzień w szpitalu, zostałam ponad trzy tygodnie. Nie do końca rozumiem, co poszło nie tak w trakcie operacji, bo będąc w szpitalu jeszcze nie potrafiłam mówić
Najbardziej oczywisty jest dla mnie jej skutek. Mam problemy z poruszaniem prawą nogą i ręką oraz z mówieniem (pierwsze słowo jakie mówiłam to "tak". Byłam gotowa zgodzić się na wszystko xD).
Po dwóch tygodniach od operacji spuchła mi buzia. I wyglądałam tak:
Pierwsza izolacja
Ze szpitala trafiłam bezpośrednio do ośrodka rehabilitacyjnego. Placówka ta, a szczególnie oddział na który trafiłam, ma bardzo rygorystyczne zasady przyjmowania nowych pacjentów. Spowodowane jest to trwającą na świecie pandemią, która niesie bardzo ogromne ryzyko dla starszych osób. Jest to zdecydowana większość osób znajdujących się na tym oddziale, na który miałam trafić na najbliższe tygodnie, w celu rehabilitacji. Z negatywnym wynikiem na Covid trafiłam w ośrodku na dodatkową, czterodniową izolację (nie miałam wtedy ćwiczeń), po czym zrobiono mi ponownie test. Okazało się, że ten drugi test wyszedł już pozytywny :(.
Covid – trzeci przeciwnik
Karetka zabrała mnie na kwarantannę do rodziców, do Łomży. Tam spędziłam kolejne ponad dwa tygodnie. Ponad tydzień sama w pokoju, odwiedzana przez Mamę, Tatę i moją siostrę Gabrysię. Po ponad tygodniu się już uwolniłam i zaczęłam z pomocą schodzić na dół.
Trafiłam do Łomży w piątek, a od poniedziałku zapewniłam sobie rehabilitację z odważną i zaszczepioną rehabilitantką - 2h dziennie.
Moja forma w Łomży była średnia, ale już zaczynałam całkiem dobrze mówić i sprawnie używać prawej ręki, mogłam ustać, a pod koniec rehabilitacji nawet z pomocą, wchodziłam i schodziłam ze schodów. Ale nie zginało mi się kolano (w tył, nie mogłam podnieść nogi), palce u stopy i stopa. Pełna nadziei czekałam na powrót do ośrodka. Nastawiałam się na ciężką pracę nad powrotem do normalności. Po prawie 2 tygodniach przeszłam kolejny test na covid. Okazało się, że wynik jest nierozstrzygnięty. To przedłużyło okres oczekiwań o kolejne 5 dni.
Rehabilitacja – opadam z sił
W końcu udało się! Test jest negatywny! Do ośrodka rehabilitacyjnego wróciłam 6 grudnia w Mikołajki. Jednak z uwagi na panujący na moim oddziale rygor covidowy kolejne 4 dni spędziłam w kwarantannie z ograniczoną możliwością pracy nad powrotem do zdrowia – miałam tylko zajęcia indywidualne. Po tym czasie przeszłam kolejny test covid – znów negatywny i zostałam przeniesiona na oddział.
Pełna nadziei na promyk Słońca w paśmie ostatnich nieszczęść, kolejny raz zderzyłam się z rzeczywistością. Mam tu godzinę ćwiczeń dziennie na nogi. Z dwoma rehabilantami. Po pół h z każdym. Potem jeszcze godzinę zajęć grupowych i pół godziny na rękę. Chciałabym podkreślić, że rehabilitacja jest kluczowym elementem mojego powrotu do normalności i podjęcia dalszej walki z rakiem (wycięcie guza jest dopiero początkiem).
Z powodu rekonwalescencji po operacji i zawirowań spowodowanych przez pandemie, straciłam już ponad miesiąc czasu, który powinnam była przeznaczyć na rehabilitację.
Proszę o pomoc
Zakres i ilość zajęć w ośrodku, w którym obecnie jestem jest moim zdaniem stanowczo zbyt mały, dla osoby w moim wieku. Osoby, którym przytrafia się udar są zazwyczaj starsze, a są też tu ludzie z innymi chorobami.
Potrzebuję indywidualnego podejścia do mojego przypadku, ponieważ wierzę, że tylko dzięki temu uda mi się wrócić do pełnej sprawności.
Nikt nie może mnie tu odwiedzić. Jestem sama w walce na trzech (rak, udar, covid) frontach (covid już pokonany, ale dwa pozostały).
Jest ze mną coraz gorzej psychicznie. Potrzebuje wsparcia i przebywania wśród bliskich mi osób.
Przejście przez to, co w ostatnim czasie zgotował mi los, jest na pewno (oby!) największym wyzwaniem jakie podejmę w swoim całym życiu i od tego zależy moja przyszłość, której tak bardzo pragnę.
Mimo tego wszystkiego nie poddaję się bez walki, ale nie ukrywam że potrzebuje pomocy. Przede wszystkim finansowej, ale również ucieszy mnie dobre słowo, modlitwa, czy Twoja ciepła myśl o moim losie.
Niestety za 2 miesiące kończy się moje zwolnienie lekarskie i będę zmuszona przejść na zasiłek chorobowy, co znacznie obniży moje dotychczasowe dochody z umowy o pracę, które i tak nie pokryłyby kosztów mojego leczenia.
Plan
Chce wrócić do pełni zdrowia, chcę móc tańczyć, malować i planować swoje życie tak jak wcześniej. Pierwszym etapem mojego planu jest walka ze skutkami udaru. Tak jak wspomniałam wcześniej kluczem do tego jest rehabilitacja szyta na miarę i kontakt z bliskimi mi ludźmi.
Pieniądze przeznaczę na:
· indywidualne zajęcia z rehabilitantami,
· psychoterapię,
· neurologopedę,
· wynajem mieszkania na parterze (moje obecne jest na 4 piętrze bez windy :( ) <oby na miesiąc>
Przyszłość
Następnym etapem mojej walki będzie powrót do konfrontacji z rakiem, czyli radioterapia w Warszawie albo protonoterapia w Krakowie. Żeby móc z nim nadal walczyć potrzebuję stanąć na własne nogi.
A potem wracam do tego co było w pierwszym akapicie!
Uprzejmie proszę Cię o wsparcie!
Z góry dziękuję za każdą pomoc, która zbliży mnie do normalności.
Kasia
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Wesołych Świąt Kasiu, przesyłam tyle pozytywnej energii ile sama uniosę! :)
Pozdrawiam :) dużo zdrówka życzę.
Wracaj do zdrowia Kasia!
Życzę Ci dużo zdrowia i siły! Nie znamy się, ale widzę, że jesteś silna i dasz radę .
Dużo zdrówka i pomyślność w tej nierównej walce.