Na leczenie onkologiczne
Na leczenie onkologiczne
Nasi użytkownicy założyli 1 282 627 zrzutek i zebrali 1 505 342 944 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności6
-
Jestem już po radioterapii.
To był dość trudny miesiąc, bo wydawało mi się - nawinie... - że takie naświetlania są bezproblemowe. No niestety nie są.
Przede wszystkim skóra i tkanka w miejscu naświetlania jest mocno podrażniona, jakby lekko poparzona. Samo miejsce jest obolałe i drażliwe w dotyku.
Ciągle kontynuuję immunoterapię.
Czuję się zmęczona, osłabiona i przygnębiona.
Chcę już wrócić do swojego życia. Tak bardzo za tym tęsknię, a tu jeszcze przede mną kolejne miesiące leczenia, zabiegów i operacji.
W połowie września mam pierwsze spotkanie z chirurgiem, bo przecież czeka mnie usuniecie drugiej piersi, a potem jajników. Nie wiem czy chcę robić rekonstrukcję. Nie wiem czy chce sobie fundować kolejny ból. W tej chwili myślę tylko o tym, aby jak najszybciej w pełni wyzdrowieć. Przy odrobinie szczęścia uda mi się zakończyć to wszystko...za rok.
Bądźcie nadal ze mną, bardzo proszę <3
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Do tej pory sama angażowałam się w przeróżne zbiórki i akcje charytatywne. Od 2012 roku prowadzę blog kulinarny i często wykorzystywałam jego zasięgi do pomagania innym. Nigdy nie przypuszczałam, że i ja zwrócę się o pomoc i to dla samej siebie.
Pod koniec wakacji dowiedziałam się, że mam złośliwy nowotwór piersi. Pierwsze tygodnie były dla mnie jak z horroru. Rozpacz i przerażenie paraliżowały mnie dosłownie. Niestety jestem również posiadaczką mutacji genu BRCA1, co dodatkowo obciąża ryzykiem przerzutów.
Trafiłam do cudownego miejsca, jakim jest Zachodniopomorskie Centrum Onkologiczne w Szczecinie. Nazywamy je miedzy sobą Leśną Górą, gdyż podejście do pacjenta jest tam wyjątkowo empatyczne. Zdiagnozowano mnie szybko i równie szybko wdrożono leczenie. W skrócie ujmując: najpierw chemioterapia skojarzona z immunoterapią, potem operacja, radioterapia i na koniec immunoterapia. Całość zajmie około roku. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo zakwalifikowałam się na pełną refundację. I wydawało się, że teraz już wszystko będzie dobrze.
Straciłam włosy, zrobiłam się słaba jak dziecko, ale to nic. To przecież przejdzie.
Niestety, chemioterapia to ryzyko dodatkowych dolegliwości, chorób i skutków ubocznych. Po kilku tygodniach okazało się, że mam cukrzycę i trafiłam na oddział diabetologiczny. Teraz do kompletu jeszcze i z tym się borykam...
Powoli zaczęło się okazywać, że ta choroba pochłania coraz więcej pieniędzy. Na chemię dojeżdżam około 150 km w jedną stronę raz w tygodniu. Leki kosztują, podobnie jak prozaiczne jedzenie, bo teraz przecież mam dietę cukrzycową. Wzrok popsuł mi się dramatycznie, więc potrzebuję nowych okularów, gdyż nawet podpisanie czegokolwiek nie jest już takie proste. I tak dziwnie się zrobiło, że pieniędzy potrzeba coraz więcej...
Nie udźwignę swojego leczenia sama, już to wiem. I, choć długo walczyłam ze sobą, nie mam wyjścia: proszę o pomoc w tej trudnej drodze do zdrowia. A może i życia...

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
#24lipca
torebka - licytacja
#11lipca
#9lipca
Dorota Szafrańska naczynie ceramiczne i miseczka