Kuna w swoim krótkim życiu przeszedł już dużo... za dużo. Urodzony w piwnicy, jego życie nigdy nie było łatwe. Na pierwsze urodziny dostał śmiertelną diagnozę- FIP. Jednak udało mu się przeżyć, mimo niełaskawych predykcji weterynarzy którzy mówili że lepiej będzie go już nie męczyć. Kuna dał radę, walczył dzielnie. Jednak znowu sytuacja się pogorszyła. Nagle dostał ataków padaczki nieznanego pochodzenia. Sama diagnoza jest bardzo kosztowna, a nasz budżet już był na wyczerpaniu przez poprzednie leczenie.

Wizyty u różnych weterynarzy opróżniły nasze portfele, jednak nadal nie wiadomo co dokładnie doskwiera Kunie.

Wszystko zaczelo sie od problemów z pęcherzem, jednak sytuacja szybko się pogorszyła.

Pierwszy atak padaczki był 22 sierpnia.

Po cewnikowaniu Kuna dostał atak padaczki, musieliśmy wrócić się do kliniki.

26 sierpnia zostało wykonane badanie na toksoplazmozę, jednak wyniki nie są jednoznaczne.

27 sierpnia Kuna miał wykonane badania serduszka, na szczęście wszystko wyszło w normie.