Perlik jest naszym najdroższym kocim przyjacielem.

Diagnoza spadła na nas jak grom z jasnego nieba - w bardzo krótkim czasie stan naszego Króla Podwórka, Władcy Wszystkich Miseczek i Największego Miziaka gwałtownie się pogorszył. Na sygnale jechaliśmy do do całodobowej lecznicy, gdzie potrzebna była transfuzja krwi. Weterynarze nie pozostawiali złudzeń - jeśli w ogóle z tego wyjdzie, leczenie będzie bardzo drogie, sięgające kilku tysięcy złotych. Na razie zapłaciliśmy 1000 zł samej zaliczki i modlimy się o polepszenie stanu kota.

Perliś ma zdiagnozowaną kocią białaczkę. Prawdopodobnie obecnie zapadł na hemobartonellozę - zakaźną anemię kotów, do której pacjenci białaczkowi są bardziej predysponowani. Jeśli wyjdzie ze szpitala, jego i nasze życie na pewno nie będzie wyglądało tak samo. Być może poprawa będzie tylko chwilowa i nie dane mu będzie dożyć wielu kolejnych szczęśliwych lat na kanapie. Ale nie jesteśmy w stanie siedzieć z założonymi rękami, gdy umiera nasz przyjaciel. Leczenie zdecydowanie przekracza nasze możliwości finansowe, ale wierzymy, że z Waszą drobną pomocą Perliś wyjdzie ze szpitala.