id: rgx88v

Margo walczy o życie!

Margo walczy o życie!

Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 156 009 zrzutek i zebrali 1 199 951 138 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności7

  • Dziękuje Państwu za słowa wsparcia.

    Czekałam z informacją aż uzyskam potwierdzenie, że pieniądze zostały zaksięgowane na koncie fundacji i stowarzyszenia. Przedstawiam poniżej dwa przelewy na kwotę 4.500zł, są to niewykorzystane środki z leczenia Margo, które jak obiecałam, przekazałam na:

    Stowarzyszenie Kocia Przystań

    42 2030 0045 1110 0000 0395 7240

    Tytuł wpłaty: Darowizna

    image



    Fundacja Pomocy Zwierzętom Stawiamy na łapy

    79 2130 0004 2001 0651 3691 0001

    Tytuł wpłaty: Darowizna na cele statutowe

    image



    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki


Moja Margo walczy o życie!

Proszę o wsparcie każdą złotówką w przebiegu leczenia mojego kota Margo. 

Lekarze podejrzewają śmiertelną chorobę zapalenia wirusowego lub nowotworowego. Nie poddajemy się i walczymy. Margo dostała pierwsze leki i starczy nam na jej leczenie na tydzień. 

Jeśli potwierdza się przypuszczenia lekarzy - musimy czekać na wyniki z wycinków około 10 dni - to będziemy musieli wdrożyć pełną kuracje trwająca 90 dni, której nie można przerwać.

Niestety, ale cały pobyt w szpitalu (do 07.01.2022 to już koszt rzędu ok 2,5 tysiąca) oraz całe dalsze leczenie i badania jakie podczas leczenia będą wykonywane trochę mnie przerastają (koszt około 7tys). 

Z każdego wydatku jak tylko będę mogła to się rozliczę wrzucając paragony. Póki co mam jeden paragon z dnia 05.01 (wizyta, USG, badanie krwi i antybiotyk), a także potwierdzenie przyjęcia na hospitalizacje za jedną dobę z dn. 06.01. Pozostałe wydatki tj. operacja, RTG, codzienne badania: krew, USG, kroplówka, antybiotyki,  jedzenie - paragon będę miała po wypisie ze szpitala. 

image



image


O Margo i przebiegu choroby:

image

(Zdjęcie zrobione w szpitalu 07.01)

Mam na imię Margo i mam prawie 6 lat. Teraz jestem ciężko chora, chociaż dalej jestem wesołym i przyjaznym kotkiem, ale od początku. Jak miałam trzy tygodnie to wybrałam sobie na mamę Martę. Wybrałam sama, bo jak straciłam ogonek, to bałam się wszystkich, ale zobaczyłam Martę i wskoczyłam jej na kolana i Marta nie miała wyjścia - została moja mamą. 

Od jakiegoś czasu straciłam apetyt i zaczęłam wymiotować. Mama Marta zabrała mnie w nocy 05.01.2022 do weterynarza. Pobrano mi krew i zrobiono pierwsze USG, na którym wyszło, że mam płyn w jamie brzusznej, ale jeszcze nie chcieli mi robić zabiegu celem pobrania płynu żeby mnie nie męczyć. Podano mi też antybiotyki i osłonkę, żebym nie osłabła. Pan weterynarz prosił, aby mama przywiozła mnie jeśli będzie gorzej. 

Niestety, ale dobę później poczułam się bardzo źle. Nie miałam dalej apetytu i niewiele jadłam, a prócz wcześniejszych wymiotów zaczęłam mieć problemy z wstawaniem i chodzeniem, a jak mama postawiła mnie nad miseczka żebym cokolwiek zjadła i wypiła, to zaczęłam się chwiać na obie strony. 

Mama szybko zabrała mnie w środku nocy do tego samego weterynarza i zaczęli mnie dalej badać. Zrobiono mi znowu USG, podłączono mnie do kroplówki i podano mi leki. Musiałam zostać na noc, a mamie kazali przyjechać 07.01 o 15:00.  

Rano wyniki wykluczyły problemy z trzustką (wynik wyszedł ujemny) i mama miała jechać zabrać mnie do domu, ale kiedy mama po mnie przyjechała to wszystko zmieniło się o 180 stopni. Pan doktor zrobił mi RTG na którym wyszło, że coś jest nie tak z moimi jelitami. Aby sprawdzić czy są niedrożne, bo może coś jednak połknęłam lub mógłby to być kłaczek, mama się popłakała i musiała z bólem serca podjąć decyzje o operacji usunięcia ewentualnego ciała stałego, a jeśli nic by nie było, to lekarze mogliby przy okazji pobrać ten płyn żeby go zbadać. 

Kiedy otworzono mi brzuszek to okazało się, że w jelitach nic nie zalega, ale mam jakieś dziwne białe coś na narządach. Lekarze zadzwonili do mamy, że mają podejrzenia, iż mogę mieć śmiertelną chorobę. Nie mamy jeszcze diagnozy, bo na wyniki wycinków i płynu czeka się około 10 dni. 

Mama i lekarze nie chcą tracić czasu i walczą o mnie z całych sił. 

Lekarze będą z mama w kontakcie, bo ponoć po pierwszym tygodniu będzie widać czy dobrze reaguje na antybiotyki i leki. Może dzięki nim od razu wchłonie mi się płyn z brzuszka i wróci mi apetyt i zacznę normalnie jeść i wrócę do domu. Czeka tam na mnie mój nowy ulubiony drapak i oglądanie przez okno ptaszków jakie przylatują na nasz balkon. 

Dziękuje Wam za pomoc mi i mamie. 


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 494

preloader

Komentarze 28

 
2500 znaków