Żeby dalej leczyć zwierzaki z naszego azylu musimy mieć za co. W tej chwili koszty leczenia najbardziej chorych kotów u weterynarzy sięgają 15 tys., a my mamy nieopłacone faktury jeszcze za maj😿.

Mamuśka była koteczką wolno żyjącą. Uległa wypadkowi i ledwo uszła z życiem. Po poważnej operacji straciła ogon i ma problemy z prawidłowym wypróżnianiem. Teraz doszła jeszcze niewydolność nerek😿.

Ben ledwo przeżył toksoplazmozę, a teraz ma problemy z oddychaniem. Potrzebna jest rynoskopia i sanacja jamy ustnej.

 Migdałek potrzebuje specjalistycznych badań, ma chore serce, niezbędna jest też sanacja zębów.

Szyszka z kolei ponosi konsekwencje braku opieki ze strony swoich opiekunów. Narządy jamy brzusznej są w opłakanym stanie, a cukrzyca kompletnie rozstraja jej organizm. Już dwa razy była o krok od śmierci. 

Chanel ma chłoniaka i także jej nerki przestają działać. Robimy wszystko żeby ten ostatni czas z nami spędziła bez bólu.

Większość naszych zwierzaków jest chora, a my nie mamy za co ich leczyć. Prosimy, pomóżcie...

Środki ze zbiórki przeznaczymy na opłatę części faktur za leczenie naszych podopiecznych.