Zbiórka na turnusy neuro-rekonstrukcji mózgu Ani i Mikołaja z Poznania w Rosji.
Zbiórka na turnusy neuro-rekonstrukcji mózgu Ani i Mikołaja z Poznania w Rosji.
Nasi użytkownicy założyli 1 225 795 zrzutek i zebrali 1 347 169 474 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Zbiórka na turnusy neuro-rekonstrukcji i neuro-rehabilitacji mózgu Ani i Mikołaja z Poznania w Rosji.
Zbiórka na turnusy neuro-rekonstrukcji mózgu Ani i Mikołaja z Poznania w Rosji
Ania i Mikołaj to tylko małe 6 letnie, bliźnięta z Poznania, ale za sobą już mają ogromnie dużą i burzliwą historię życia. I mimo że dzieci do całkiem niedawna nie potrafiły nie wymówić ani jednego słowa, nawiązać kontaktu wzrokowego z innymi ludźmi, czy też nawet samodzielnie skorzystać z WC, jest już niewielu rodziców dzieci niepełnosprawnych w Polsce, którzy nie znaliby burzliwej historii walki o zdrowie tych bliźniąt z bloga ich mamy: www.mikulska.com/blog. Od ponad 2 lat aktywnie pomagamy rodzicom niepełnosprawnych dzieci, a dzisiaj chcemy poprosić Ciebie o pomoc w zebraniu kwoty na cztery 3-tygodniowe turnusy neuro-rehablitacji i neuro-rekonstrukcji mózgu w Rosji.
Turnusy prowadzone są pod okiem najlepszych rosyjskich specjalistów neurologii: prof. Aleksander Leonidowicz Gorelika i prof. Jurij Pietrowicz Daniłowa, na nieosiągalnym w i Polsce nowoczesnym sprzęcie do neurorekonsukcji mózgu. takich jak np. PONS translingualna stymulacja mózgu, galwanizacja czy bioakustyczna korekcja mózgu (zobacz mój film), mikropolaryzacje(film).
Zarówno Ania i Mikołaj cierpią na TORCH (po-wirusowe uszkodzenie struktur mózgu) , traumę szyi i niedotlenienie mózgu oraz autyzm dziecięcy, opóźnienie w rozwoju oraz PNO (pierwotny niedobór odporności).
Ania borykała się przez wiele miesięcy z padaczką wyłączeń, która już teraz po dwóch turnusach w Rosji jest dla nas tylko wspomnieniem. Ania cierpli również ma również na porażenie mózgowe, opóźnienie w rozwoju oraz całkowity brak mowy.
Jesteśmy już po dwóch neuro-rehabilitacjach w klinice neuro-clinic.life w Stawropolu w Rosji. Za parę dni lecimy na trzecią z nich. Już dzisiaj zdecydowanie mogę powiedzieć, że widoczne są gołym okiem bardzo pozytywne zmiany w rozwoju dzieci. Jest dla naszych bliźniąt zdecydowanie bardzo dobry kierunek leczenia, dający im wielką nadzieję na samodzielność w przyszłym życiu.
Dwa pierwsze turnusy w Rosji pokazały zarówno duży postęp w rozwoju fal mózgu, jak i bardzo pozytywne zmiany w rozwoju psychologiczno-ruchowym dzieci (czytaj na blogu więcej). Wytyczamy nową drogę dla wielu rodzin z dziećmi u których występują podobne problemy neurologiczne, trudne, a w większości wręcz nie możliwe do rozwiązania w Polsce i dzielimy się na codzień doświadczeniem. Pomagając nam, pomagasz ponad 10.000 innych rodzin śledzących nasze kroki (czytaj więcej).
Uwaga: Nie leczymy autyzmu, tylko poważne choroby neurologiczne, które zaburzają funkcjonowanie i rozwój dzieci.
Aby terapia była skuteczna musi być regularnie powtarzana co 2 miesiące przez 3 tygodnie. Mózgi dzieci muszą nauczyć się reakcji na stymulacje i dynamiczne przebudowania. Dlatego zdając sobie sprawę z kosztów terapii i minimalnego okresu jej trwania już teraz chcemy poprosić Was o pomoc w zebraniu połowy potrzebnej nam kwoty na wyjazdy .
A oto nasza długa historia
Nasza historia zaczyna się w lutym 2013 roku. Po ciężkiej, przedwcześnie zakończonej ciąży nazwanej “patologiczną” z trójką dzieci udaje się na świat przyjść dwójce: Ani i Mikołajowi. Dzieci rodzą się z niską masą urodzeniową. Mały, ważący 2 kilogramy Mikołajek musi przejść w pierwszych dniach swojego życia transfuzje krwi, a jeszcze mniejsza Ania (1950 gram) toczy walkę o życie bez najważniejszego odruchu - ssania i ze sporym niedotlenieniem po porodzie.
Przez wiele dni życia domem dzieci nie jest nasze mieszkanie w Poznaniu, ale oddział neonatologiczny, gdzie trwa walka o życie maluszków. Ta dwójka znowu ją wygrała. Jadą do domu. Nie od razu, nie razem, ale po jakimś czasie już wszyscy zamieszkaliśmy razem poza szpitalem. Zaczynają się problemy z brzuszkiem Ani, nie śpi, krzyczy, sinienie. Okazuje się, że ma sporą nietolerancję pokarmową. Zmiana diety i na chwilkę następuje spokój. Ale tylko na chwilkę.
"Tego problemu nie da się wyleczyć z nim już będą musiały żyć do końca życia. Problem będzie się powiększał wraz ze wzrostem głowy. Może powiększać się jeszcze bardziej problem zeza u córki." - Stwierdził polski lekarz oglądając coraz bardziej zdeformowane głowy dzieci.
Główka dzieci się coraz bardziej wypłaszcza, dzieci przekrzywiają się w tak zwany łuk. Walczymy z asymetrią ciała, rehabilitujemy. Ale nadal główki dzieci są coraz bardziej zdeformowane. Okazało się, że jest to konsekwencja złego ułożenia kręgosłupa w stosunku do główek i napięcia mięśniowego i jak teraz już wiemy traumy szyi będąca następstwem nieprawidłowego, zapewne pospiesznego wyciągnięcia dzieci podczas cięcia cesarskiego. Zaczynamy intensywną rehabilitację mięśni, kilka razy w tygodni, ale sytuacja nadal się nie poprawiała. Dostaliśmy informację od polskich specjalistów, że dzieci będą już musiały żyć z takimi wypłaszczonymi, zdeformormowanymi głowami przez całe życie. To był mój pierwszy raz, kiedy powiedziałam “NIE, NIE ZGADZAM SIĘ NA TO!”. Zaczęłam szukać rozwiązań.
Okazało się, że nie dalej jak 300 km od Poznania, w Berlinie takie problemy rozwiązywano kompleksowo terapią kasową. Jedyna różnica była tylko taka, że ja jako Polka musiała za tą terapię zapłacić, a niemieccy obywatele mieli ją za darmo. Po wejściu do przychodni w Berlinie, zobaczyłam ogrom bliźniąt z takim samym problemem i kilka polskich rodzin w poczekalni. Moje “kaskowe” dzieci przez kilka miesięcy budziły zainteresowanie na ulicach Poznania i gabinetach lekarzy.
Po 5 miesiącach terapii w Berlinie - niemal nie było śladu po problemie. Nadal kontynuowaliśmy rehabilitację mięśniową i osteopatyczną, ale dzieci nabrały tempa w rozwoju. Mała Ania już nie ma zeza i problemu z nie krótkowzrocznością.
"To był nasz "pierwszy raz", kiedy przekonaliśmy się, że "niemożliwe" do wyleczenia schorzenia w naszym kraju, jest możliwe tuż za jego granicą"
Wydawało się, że już jest z “górki” i w naszym życiu zapanuje spokój. Nie trwał on jednak zbyt długo.
Pewnego dnia, mała Ania zmieniła się. Przestała reagować na słowa do niej skierowane, interesować się otoczeniem, nawet zapach skóry miała taki inny. Nie wiedzieliśmy co się stało. Zaczęły się badania, słuchu, wzroku, laryngologiczne, a potem wizyty u kolejnych lekarzy którzy rozkładali ręce nie wiedząc jak mogą pomóc. Psycholog mówiła że trzeba dać jej czas. Przedszkole dało kontakt do specjalisty od autyzmu. Badania przesiewowe pokazały diagnozę: głęboki autyzm dziecięcy. Moje dziecko dla którego nie można było znaleźć wystarczająco skomplikowanych zabawek kilka tygodni temu, teraz ma głęboki autyzm? To był cios. Usłyszałam tylko słowa: proszę się cieszyć, że nadal ma Pani drugie zdrowe dziecko. Średnio mnie to pocieszyło to stwierdzenie. Za 2 miesiące taka sama diagnoza czekała już na Mikołaja. W wieku 2,5 lat bliźnięta miały już oficjalne diagnozy autyzmu.
Tutaj znowu pojawia się magiczne zdanie “Autyzmu się nie leczy”, które jak bumerang wraca co moment do mnie i każdego innego rodzica dziecka z autyzmem.Niestety problemów nie był koniec, zdrowie dzieci po regresie drastycznie się popsuła. Mała Ania spała 2 godziny na dobę, krzyczała, nie reagowała na otoczenia, miała problemy z brzuszkiem, nie trawiła pokarmów. Pojawiły się ogromne alergie oddechowe i skórne, atopowe zapalenia skóry, silne alergie pokarmowe. Mikołaj był w swoim świecie, układał rzędy samochodzików i jabłek, zaczął mieć spore problemy z brzuszkiem. Dzieciaki nie reagowały na żadne terapie psychologiczne, były jakby obok. Straciliśmy tę małą dwójkę dzieci, tych tak mocno oczekiwanych w takim bólu. To bolało jeszcze mocniej. Chwilę to trwało zanim powiedziałam kolejny raz “NIE, NIE ZGADZAM SIĘ NA TO!” i podniosłam się z trudem. Szukanie odpowiedniego przedszkola i terapii zajęło trochę czasu. Jednak dzieci nie reagowały na terapię, nic ich nie interesowało poza ich światem i dyskomfortem fizycznym jaki odczuwały.
Zaczęliśmy leczyć alergię oddechowe, wprowadziliśmy dietę eliminującą alergeny, stabilizowaliśmy układ pokarmowy. I coś ciekawego się zadziało, dzieci zaczęły nas zauważać. Zaczęliśmy diagnozować przyczyny problemów zdrowotnych dzieci w kraju jak i za granicą.
Okazało się, że badania pokazały że mamy sporo problemów zarówno z patogenami, florą jelitową, boreliozą, obciążeniem metalami i toksynami. Powolnymi krokami z pomocą homeopatii udało się ustabilizować alergie skórne, nareszcie Ania nie cierpiała całe lato z bólu, było nieco lepiej z brzuszkami więc i dzieci mogły bardziej skupić się na terapii. Jednak nadal w nocy zamiast snu i ciszy, nasze mieszkanie pełne było krzyków jak z koszmarów. Polska medycyna tradycyjna poza sterydami, nie była w stanie nic innego podać Ani.
Dopiero ukraińscy specjaliści neurologii pomogli nam namierzyć problemy. Zamiast czasu na sen i regenerację w głowie Ani i Mikołaja trwały wyładowania padaczkowe, które jeszcze bardziej wzmocniły się w nocy. Zamiast regeneracji i odpoczynku, aby mieć możliwość nauki i rozwoju mózg był niszczony. W badaniach wykonanych w Kijowie pokazały się też problemy z mocnymi infekcjami wirusowymi, pierwotnym niedoborem odporności i kilkoma mutacjami genetycznymi dotyczącymi nieprawidłowej detoksyfikacji i obniżenia odporności. Rozpoczęliśmy kolejny etap naszej drogi w Kijowie.
Przez niemal 1,5 roku w Kijowie podczas terapii immunoglobulinami stabilizowaliśmy mózgi, pozbyliśmy się wyładowań, leczyliśmy wirusy i odbudowaliśmy w pokaźnym stopniu u syna struktury mózgów. To wtedy pojawiały się kolejne cuda: Mikołaj nareszcie zaczął mówić (poczytaj więcej tutaj), a mała Ania zaczęła rozumieć mowę i ruszać z rozwojem intelektualnym.
W tym samym czasie trafialiśmy do renomowanych polskich szpitali i klinik. Odpowiedź była przeważnie jedna, poza lekami przeciwpadaczkowymi, nic więcej nie da się więcej zrobić. "Możecie Państwo obserwować rozwój wydarzeń. " Jednak my nie chcemy być biernymi obserwatorami rzeczywistości, chcemy wziąć los dzieci w swoje ręce.
Aktywacja mózgu i neuro-rekonstrukcja
Po 4 latach naszej ciężkiej pracy, setkach godzin pracy terapeutów, odwiedzonych wielu szpitalach w Polsce i za granicą, bliźnięta Ania i Mikołaj wracają do "naszego" świata.
Daje to tym samym też nadzieję innym dzieciom na postęp w rozwoju i rozwiązywanie problemów, które są jeszcze nierozwiązywalne w Polsce, ale już dla naukowców w Niemczech, Rosji , USA i Kanadzie stanowią codzienną praktykę.
Jako pierwsi z Polski przecieramy szlak terapii w Rosji, ale właśnie teraz - gdy po dwóch kursch rehabilitacyjnych, już wiemy że jest ona skuteczna w przypadku naszych dzieci prosimy Ciebie o pomoc finansową i udostępnianie naszego apelu!
Prosimy, wesprzyj nas proszę na naszej drodze do zdrowia Ani i Mikołaja!
Informacje o organizatorze
Zrzutka na turnusy neuro-rekonstrukcji i neuro-rehabilitacji mózgu Ani i Mikołaja z Poznania w Rosji.
Stworzona przez Gosia, mama Ani i MikołajaAutorka: http://www.mikulska.com/blog
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymajcie sie!
Dziękujemy bardzo za pomoc!!
GOSIU trzymam kciuki.
Bardzo dziękuję :*
Dziękujemy Wilczyco Ty Moja :)
Ślicznie Wam dziękuję :*
trzymam kciuki za powrót do zdrowia
Bardzo dziękuję :*
Trzymam kciuki za dzieciaki i żeby zbiórka szybko osiągnęła cel :)
Dziękuję bardzo za pomoc Sylwia!