Pewnie wielu z Was zna historię Bolka, ale dla tych którzy nie są w temacie zacznę od początku. 28 czerwca Bolek pierwszy raz pojawił się u mnie na jedzeniu wśród innych bezdomniaków, niestety był wyczerpany dlatego inne koty przegoniły go z miejsca karmienia. Następnego dnia pojawił się już sam, przy próbie złapania wyrwał się i uciekł. Ponieważ jego stan był tak zły, że na ulicy jego dni były policzone przez kolejne dwa dni czekałam na niego dzień i noc i w końcu 2 lipca chwile przed pierwszą w nocy udało się go złapać. Następnego dnia byliśmy już u weta. Diagnoza to zapalenie płuc, kilka ukruszonych zębów w strasznym stanie, ropny wyciek z pyszczka i nosa, mnóstwo kleszczy, kk, mocno wychudzony, ogólnie był wrakiem kota...

Wet podawał antybiotyki, zrobił wszystkie badania i podjął decyzje o zoperowaniu pyszczka i wykonaniu kastracji. Po operacji było bardzo dobrze, ale minęło kilka tygodni, a Bolek znów zrobił się osowiały, przestał się myć i pojawił się ropny wyciek z pyszczka. Obdzwoniłam wszystkie kliniki w okolicy żeby zrobić RTG stomatologiczne(poprzedni wet który przeprowadzał operacje tez miał je wykonać, jednak dopiero po operacji przyznał że ma tylko zwykle). Wet który ma bardzo dobrą opinie spartaczył robotę. Niestety tylko jedna z najdroższych klinik w okolicy ma możliwość wykonania takiego RTG. Byliśmy już na pierwszej wizycie, zostały wykonane badania(same badania i antybiotyk 335 zł) i w ten czwartek ma mieć operacje. Koszt operacji to około 800-1000 zł, ale możliwe że podczas jednego zabiegu nie będą mogli usunąć wszystkiego dlatego prawdopodobnie będzie potrzebował dwie co wiąże się z kosztami które znacznie przewyższają moje możliwości. Bolek jest bardzo wdzięcznym, proludzkim kotem i na prawdę po wielu latach wali o jedzenie i tułaczki zasługuje na to żeby w końcu nie cierpieć. Bardzo proszę o pomoc w zebraniu pieniędzy na operacje i koszty związane z rekonwalescencją. Załączam wypis z wizyty od weterynarza u którego mamy zaplanowaną operację.