id: ruzcgj

Wsparcie leczenia i opieki mojej mamy Janiny

Wsparcie leczenia i opieki mojej mamy Janiny

Opis zrzutki

Ta zbiórka przeznaczona jest na wsparcie opieki mojej mamy Janiny Sienkiewicz - wspaniałej i kochanej osoby, której zawdzięczam prawie wszystko. Zawsze była przy mnie a teraz ja jestem przy niej i będę! Mama przeszła operację oraz leczenie chemioterapią, które niestety nie przyniosły korzyści ponieważ trafił się bardzo agresywny i rzadki przeciwnik.

Po ostatnim cyklu chemii pojawiło się dużo komplikacji, mama z dnia dzień z osoby chodzącej stała się osobą leżącą. Ze względu na duże osłabienie lekarz zakończył dalsze leczenie.


Sama od ponad roku się nią opiekuje. Moje życie prywatne nie istnieje. Żyję w ciągłym strachu, boję się mamy zostawić samej, ciężko jest mi nawet zrobić zakupy. Jestem przerażona ale pełna nadziei, że uda mi się postawić mamę na nogi. Zgłosił się do mnie lekarz, który pracuje w szpitalu onkologicznym w Dortmundzie z propozycją pomocy. Chciałby wdrożyć leczenie, które wzmocni mamy organizm i zmusi go do samodzielnej walki z chorobą. Są to jednak spore koszty. Do tego dochodzą koszty na środki pielęgnacyjne, prywatna pielęgniarka, która nawadnia mamy organizm oraz koszty utrzymania ponieważ jedynym naszym źródłem dochodu jest mamy emerytura.


Nie potrafię prosić o pomoc, zawsze wydawało mi się, że dam sobie radę ze wszystkim sama, że jestem mocna i silna oraz zdeterminowana tak bardzo, że nic nie jest w stanie mnie złamać. Niestety źle myślałam. Za każdym razem gdy muszę zwrócić się o pomoc ogarnia mnie przeraźliwy strach, wstyd oraz co raz większe poczucie bezsilności. Jestem już w takim momencie, że nie daje sobie rady przede wszystkim psychicznie. Codziennie ogarnia mnie płacz, który maskuje uśmiechem. Udaje, że jest dobrze a tak naprawdę nie jest. Nie jestem zbyt wylewną osobą i mam z tym duży problem dlatego to, że teraz zwracam się do was o pomoc w takiej formie jest dla mnie ogromnym stresem oraz wyczynem.


Krótki opis:

W listopadzie 2023 moja mama zaczęła narzekać na bardzo silne bóle w pachwinie oraz okropne skurcze nogi. Poza tym w przeciągu miesiąca schudła 11kg. Zaczęła się seria badań oraz wizyt u różnych specjalistów. Padło podejrzenie - RAK. Został pobrany wycinek aby sprawdzić z czym przyjdzie nam się zmierzyć. Oczekiwanie ponad miesiąc na wynik histopatologii był koszmarem, czas się dłużył. Pewnego dnia zadzwonił telefon, w słuchawce usłyszałam głos lekarza i diagnoza - nowotwór złośliwy moczowodu - najgorsza diagnoza z możliwych. Takiej wiadomości nikt się nie spodziewał. Moja mama się załamała a ja powiedziałam sobie, że zrobię wszystko aby z tego wyszła. Musiałam udźwignąć ciężar i rozpocząć ciężką walkę z tak trudnym przeciwnikiem. Cała moja energia i siła skoncentrowały się na tym aby pomóc mamie i ją wspierać tak mocno gdyż jest najwspanialszą mamą na świecie. Zrezygnowałam ze wszystkiego, nic inne nie miało znaczenia. Znalazłam cudownego lekarza - onkologa w Centrum Onkologii, który dał nam tyle nadziei i wiary a co najważniejsze okazał się cudownym towarzyszem rozmów z moją mamą, które sprawiły, że uwierzyła, iż może wygrać tą nierówną walkę. Od samego początku mówił, że na ten typ nowotworu chemia w większości przypadków przynosi pozytywne efekty i wierzy, że guz się znacząco zmniejszy aby można było go potem w całości usunąć. W chwili diagnozy guz był bardzo duży - miał ponad 5cm. Rozpoczęłyśmy walkę. Nikt nie przewidział jednak, że mamy organizm nie wytrzyma chemii. Pierwszy cykl zniosła całkiem nieźle. Włosy zaczęły wypadać ale mogła jeść, miała apetyt. Leki przepisane na nudności i wymioty pomagały. Po drugim cyklu nasiliły się nudności, spadł apetyt, zaczął się jadłowstręt, włosy praktycznie całkowicie wypadły. Po 3 cyklach mama przestała jeść i pić. Nie było z nią kontaktu. Przerażona kiedy zadzwoniłam na pogotowie, usłyszałam jedynie, że powinnam mamę zawieźć tam gdzie jest leczona. Próbowałam się tam dodzwonić ale bezskutecznie. Z pomocą życzliwych osób udało się mamę przewieźć do Instytutu Onkologii gdzie mamę ledwo odratowali. Dalsze leczenie nie było już możliwe, gdyż organizm był bardzo wycieńczony. Kontrolne TK pokazało, że cały trud poszedł na marne. Nowotwór okazał się wyjątkowo oporny na chemię. Lekarz, który miał mamę zoperować powiedział nam, że mimo wszystko podejmie się usunięcia dziada ale najpierw organizm musi się zregenerować. 2 miesiące starałam się mamę wzmocnić, odpowiednia dieta, którą ułożyła dietetyk kliniczny, kupiłam różnego rodzaju suplementy, odżywki. Mama przeszła bardzo ciężką i wielogodzinną operację. Oprócz guza, została usunięta nerka, macica oraz jajniki, tam gdzie pojawiły się przerzuty. Po operacji przeszła kolejne cykle chemiioterapii aby zatrzymać postęp choroby.


Mama nie jest zdolna do samodzielnej egzystencji przez co wymaga opieki 24h. W związku z tym, jako jedyny opiekun nie mogę podjąć żadnej stałej pracy.


Stąd zwracam się z ogromną prośbą o pomoc. Ostatnie miesiące to było pasmo cierpienia, potwornego bólu oraz morze wylanych łez. Dla mnie jest najwspanialszą osobą, którą kocham z całego serca, bardzo dzielną. Czasem mam wrażenie, że jest dzielniejsza ode mnie.

Ale się rozpisałam.


Dziękuję, jeśli wytrwaliście do końca. Proszę, pomóżcie mi wesprzeć zbiórkę. Dziękuję za każde dobro i serce. To daje nadzieję i dalszą wiarę.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Download apps
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!

Skarbonki

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!