koci staruszek z Helu - niewidzialny przez 7 lat
koci staruszek z Helu - niewidzialny przez 7 lat
Nasi użytkownicy założyli 1 269 714 zrzutek i zebrali 1 470 076 890 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
EDIT 25/05/2025
Diagnozujemy lapke, nie jest dobrze, w miedzyczasie mielismy jakas infekcje. Na ostatniej wizycie u dr ortopedy zrobilismy w koncu zdjecia (w sedacji) lapki. opis zalaczam, ostatmi paragon rowniez.
Trzymajmy kciuki zeby nie skonczylo sie amputacja. :(
W najblizszym tygodniu mamy echo serca a 4 czerwca usuwanie ząbkow.
Bonifacy był kotem wolnożyjącym w Helu. Od 7 lat pojawiał się przy budce z rybami w okolicy Fokarium, gdzie dostawał smaczna rybe od wlasciciela. Przez te wszystkie lata nie znalazl sie nikt, kto chcialby mu pomoc. Podobno w Helu to norma bo gmina nie przejmuje sie bezdomnymi zwierzetami na swoim terenie.
Tydzien temu pewna dobra duszyczka wrzuciła zalązek jego historii na fejsbukową grupę z apelem o pomoc. Kot wydawał się przetyrany życiem i chory, był mocno zaśliniony, słaby.
Jako, że aktualnie nie mam pracy, wsiadlam w auto i pojechalam po kota na Hel. Nastepnego dnia udalo sie go zlapac i znalezc Przychodnię gdzie mozemy zacząć ogarnianie chlopaka weterynaryjnie.
Bonifacy trafił do Puckiej Przychodni Weterynaryjnej (bardzo dziekuje pani doktor Paulinie za chec zaopiekowania sie nim, weterynarz z Władyslawowa zadal mi pytanie: po co go pani w ogole lapala?).
Szybko okazalo sie, ze kitku jest skrajnie odwodniony, wychudzony, ma bardzo duze problemy z przyjmowaniem pokarmu z powodu polamanych zebow i nadzerki w jamie ustnej. Ponadto mial na sobie kleszcze, wszoly, siersc, ktora defaultowo jest czarna obecnie w wiekoszosci jest ruda. Bonifacy wygladal jak 7 nieszczęść.
W klinice dostawal kroplowki, leki przeciwbolowe i przeciwzapalne (w zwiazku ze stanem zapalnym w jamie ustnej), zaczał samodzielnie jesc karme o konsystencji pasztetu. Zostal tez wykastrowany, zrobilismy mu badania krwi, z testu plytkowego niestety wyszło, ze jest noscicielem wirusa FIV. Aktualnie czekamy na wyniki badan krwi pod tym kątem.
Aktualnie Bonifacy jest juz u mnie w Warszawie i siedzi sobie grzecznie w lazience czekajac na kolejne konsultacje weterynaryjne - najprawdopodobniej ma uszkodzona lapke (nie staje na niej) - niestety najprawdopodobniej doszlo do tego podczas pobierania krwi gdyz Bonifacy nie jest miziakiem poza tym nie zapominajmy, ze duzo rzeczy go boli wiec nie dziwne ze reaguje agresja. Poza tym musimy udac sie do stomatologa, zeby ocenil co z tymi resztkami zebow i nadzerka - czy to nowotwor czy jakas zmiana do wyprowadzenia.
W momencie kiedy wkladalam go do transportera pod budką z rybami, obiecalam mu, ze teraz bedzie juz tylko lepiej ale bez Waszej pomocy nie dam rady.
Koszt samego pobytu w lecznicy w Pucku to ponad 1500zl, nawet nie chce wiedziec ile jeszcze czeka nas w Warszawie. Poza tym je karme Convalescence (pierunsko droga), dla takich wyniszczonych kotow, zeby miec sile dalej o siebie walczyc bo ma bardzo dobre rokowania jesli w buziulu nie bedzie nowotworu.
Pomozcie mi pomagac. :( Dajcie Bonifacemu szanse na reszte zycia spedzona w cieplym, bezpiecznym domu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Powodzenia! 💪