Czy umrze wciśnięty pod lodówkę?
Czy umrze wciśnięty pod lodówkę?
Nasi użytkownicy założyli 1 226 426 zrzutek i zebrali 1 348 740 634 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Mówi się, że koty marcują. No cóż, jego rodzice najwyraźniej "wrześniowali", bo trafił do nas zimą jako maluch. Mieszkał z ciężko chorą na zapalenie płuc mamą na dworze. Przy pierwszym podejściu udało się złapać tylko jego i siostrę. Inwestycja, przecudna pingwineczka z białymi łapkami i białym końcem ogona, była od razu dość sympatyczna. Inżynier, czyli bohater tej opowieści, hm.... miał nieco bardziej bojowe nastawienie do człowieka. Rozpoczął karierę w Fundacji od pogryzienia wolontariuszki tak, że plamy krwi były w całym pomieszczeniu, nawet na ścianie. Przez następne dni siedział w klatce, a podawane codziennie zastrzyki niespecjalnie poprawiały mu nastrój. Inwestycja już dawno mogła biegać luzem z innymi kotami, a on - wciąż próbował nas zjeść.
W końcu uparł się na niego mój mąż. I dzień po dniu głaskał malucha tak długo, aż syczenie i fuczenie zmieniło się w mruczenie.W końcu nadeszła długo oczekiwana chwila - Inżynier dostał przepustkę na pokoje i zaczął zwiedzać. I ku naszemu zdumieniu - okazał się fajniejszy od siostry. Teraz już bez problemu dawał się brać na ręce, pokochał inne koty, psy i dzieci. Katar minął, wszystko szło ku dobremu, aż nagle któregoś dnia...
... nagle zrobił mu się gigantyczny brzuch. Widziałam już wiele błyskawicznie postępujących chorób, w tym wiele błyskawicznie postępujących wodobrzuszy. Ale u Inżyniera to naprawdę poszło piorunem. Niespełna doba - i z normalnego szczupłego kociaka zrobiła się bańka wypełniona żółtym płynem. Badania były formalnością, ale oczywiście potwierdziły diagnozę. Zakaźne zapalenie otrzewnej Do niedawna śmiertelne, dziś w większości przypadków można je leczyć. Wiemy, bo poddaliśmy terapii już kilkanaście kotów (niektóre są już ponad rok od zakończenia leczenia i czują się świetnie!), a kilka innych leczymy. Inżynier jeszcze tego samego dnia dostał pierwszą dawkę preparatu, dlatego ani na moment nie zdążył stracić apetytu.
Niestety - na nowo stracił zaufanie. W tej chwili toczymy poważne boje, bo zamelinował się pod szafkami w kuchni, przemykając się tylko co jakiś czas pod lodówkę. Moje córki i mąż dostali zadanie specjalne, by mu umilać życie. Ja - niestety już chyba na zawsze pozostanę tą niedobrą. Bo znów go kłuję.
Inżynier - może żyć, jestem też pewna, że uda nam się w końcu przełamać jego lęk przed człowiekiem. Ma szansę wyrosnąć na ślicznego i fajnego kocurka. Potrzebuje jednak Twojego wsparcia - dorzuć się proszę do jego skarbonki!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
za książkę
bazarek - peruka
pałeczki do sushi, patera z ptaszkiem
kurtka puchówka Pennyblack (36)
Bazarek - Czarna tunika