Jak codziennie nasi Wolontariusze karmili koty wolno żyjące na ulicy Ostródzkiej.

Poszli wyrzucić śmieci. Wolontariuszce wydawało się, że słyszy płacz i mruczenie z kontenera...

Czasem tak jest, że nam się wydaje, bo zbyt dużo cierpienia widzimy...tym razem jednak nie wydawało się...

Pomiędzy śmieciami leżał zrezygnowany, płaczący czarny kot. Podaliśmy mu miseczkę z jedzeniem...rzucił się...był bardzo wygłodzony...

Zastanawialiśmy się, jak wyciągnąć go z tego kontenera. Baliśmy się go ruszyć...nie wiedzieliśmy jak zareaguje, jak będziemy próbowali go wziąć na ręce.

Zadzwoniliśmy na ekopatrol, żeby przyjechali ze specjalistycznym sprzętem i pomogli nam wyciągnąć biedaka z kontenera.

Podczas rozmowy telefonicznej ze strażnikiem miejskim kocurek chwiejąc się zaczął chodzić po kontenerze, aż w końcu wyskoczył i powolnym krokiem udał się w miejsce karmienia kotów wolno żyjących. Odwołaliśmy więc ekopatrol.

Stosując różne sztuczki, udało się chłopaka zwabić do transportera :-)

Kwadrans później byliśmy już u weterynarza. Kocurek tak strasznie płakał w transporterze, że zostaliśmy przyjęci poza kolejnością.

Chłopak trafił od razu na stół. Był dotkliwie pogryziony. Z ran sączyła się ropa z krwią.

Zęby też ma w fatalnym stanie :-(

Kocurek został poddany sedacji, aby dokładnie obejrzeć rany i je przepłukać.

Kocurek ma też śrut w ciele :-(

Nawet nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jak ten zwierzak musiał cierpieć...

Pan Kot będzie wymagał długiej antybiotykoterapii.

Zebrana kwota będzie przeznaczona na:

• opłacenie pobytu w szpitalu
• leki
• testy FIV/FELV
• kastrację

Pomaganie jest proste - razem możemy więcej!