Kochani postanowiłem prosić Was o pomoc, ponieważ moja sytuacja mocno skomplikowała się w ostatnim czasie. jestem osobą która stawiała zawsze sprawy innych osób wyżej niż własne, starała się być otwarta na problemy i współczująca. Mam 40 lat posiadam grupę inwalidzką i lekki stopień niepełnosprawności. Z tego powodu poszukiwanie pracy jest trudniejsze ponieważ niektóre zajęcia są dla mnie wykluczone po urazie kręgosłupa oraz dłoni. Jeśli to jest tylko możliwe podejmuje różne prace dorywcze przez Internet. Mieszkam sam w mieszkaniu po mojej mamie i utrzymuje je od 15 lat.  Jest to mieszkanie po moim ojcu , ale mama przepisała je na siebie, kiedy byłem jeszcze niepełnoletni. Niedawno dostałem wezwanie od mojego przyrodniego brata, w którym domaga się ode mnie spłaty w wysokości 137 tys. zł.  Brat nie kontaktował się ze mną od lat więc nie wiedziałem gdzie mieszka, dlatego ta wiadomość spadła na mnie znienacka jak cios. Ta kwota jest dla mnie ogromna i znacznie przekracza moje możliwości finansowe.  Nie jestem w stanie samodzielnie zgromadzić takiej kwoty. Jeśli będę zmuszony do sprzedaży mieszkania, to nie wystarczy mi nawet na kupno kawalerki. Przeraża mnie perspektywa bezdomności, tym bardziej, że jedną z chorób na którą leczę się jest depresja. W momencie otrzymania wezwania z sądu nasiliły się u mnie silne lęki, problemy  z apetytem i snem.  Moim marzeniem jest stabilizacja. - praca odpowiednia do stanu zdrowia oraz kochająca i szczęśliwa rodzina . Bardzo dziękuję za zrozumienie i otwarte serca.