Na ratowanie zwierzaków fundacji "Uszy do góry"! KATIA, MISIO z LASU, BODZIO, MILUŚ I MAKREL BŁAGAJĄ O POMOC!!!!
Na ratowanie zwierzaków fundacji "Uszy do góry"! KATIA, MISIO z LASU, BODZIO, MILUŚ I MAKREL BŁAGAJĄ O POMOC!!!!
Nasi użytkownicy założyli 1 221 777 zrzutek i zebrali 1 336 212 515 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Jak my damy radę??? Trzy dni i aż sześć nowych, chorych, potrzebujących natychmiastowej pomocy zwierzaków trafiło pod naszą opiekę. Telefon dzwoni bez przerwy. Koszty leczenia i ich utrzymania nas pogrążają, ale jak tu odmówić, gdy cierpi bezbronne zwierzę, a nikt inny nie potrafi mu pomóc? Jutro jedziemy ratować kolejnego, maltretowanego psa. Rzucamy wszystko i jedziemy. Bo wiemy, że nikt inny nie podejmie interwencji. Tak jak dziś. Wiedzieliśmy, że od wielu dni po lasach w Dęblinie błąka się wycieńczony, ranny ogromny pies.
Ale nikt go nie mógł namierzyć, bo uciekał, gdy ktoś się zbliżał. Właśnie zbieraliśmy się na interwencję, gdy dostajemy telefon: "Jest ten pies. Biegaliśmy po lesie i go zobaczyliśmy, jak leżał. Ale gdy zaczęliśmy się zbliżać, to ucieka". - No to miejcie go na oku. Zaraz będziemy w Dęblinie. Dwa kilometry po lesie. Jest. Leży. Anka potrzebowała minuty, żeby zaczął jej jeść z ręki i dał sobie założyć obrożę.
Potem transport rannego psa przy pomocy koca przez las, chaszcze i wysoki nasyp kolejowy do auta. I już Misiek z raną na tylnej łapie i oberwanym ogonem jedzie do lecznicy, gdzie dostał pomoc. Teraz poszukamy mu domu. Jest cudowny.
Dwa dni temu. Pilny telefon. Malutki kotek wyrzucony w Puławach na parkingu pełnym aut - przy sklepie meblowym Bodzio. Ania jest w ciągu 5 minut. Ale kotek zniknął. Był pod autem i go nie ma. Czekamy na właściciela samochodu - prosimy o otwarcie maski. Jest!!!!
Gdyby auto ruszyło, maluch zostałby posiekany. Ale mamy go i jedziemy do lecznicy, bo ciężko oddycha. Malutki Bodzio ma mnóstwo kleszczy, świerzb w uszach, z nosa leci i jeszcze ewenement...podwójne kły.
Ale wyleczymy go. Na dzień dobry płacimy za kociątko 170 zł, a to dopiero początek.
Kolejny dzień i kolejna tragedia. Na cmentarzu przy ul. Piaskowej w Puławach kolejny kot w koszmarnym stanie. Nie rusza się, totalnie osowiały. Jedziemy do lecznicy.
Gorączka 40 stopni, nabrzmiały brzuch. Diagnoza - wysiadają Milusiowi nerki. To taki piękny kocur. Przecież go nie uśpimy. Antybiotyki i karmienie na siłę. Ale trochę wysiłku i będzie dobrze. No Miluś - jeszcze łyczek.
A tu znów sprawa Katii - miniaturowej suni z gigantycznym brzuchem, z której sierść wychodzi garściami, szukającej po ulicach jedzenia.
Psina ledwo chodzi, gołym okiem widać, że cierpi. Jest bardzo ciężko chora: zespół Cushinga, trzustka, wątroba, przepuklina... Koszt przekroczy 3 tys. zł. Jesteśmy załamani.
Koszt będzie ogromny, ale leczymy. To nie jest stary piesek, choć wygląda na staruszka. Po prostu dawno przestała być śliczną maskotką i właścicielom najwyraźniej szkoda było pieniędzy na leczenie Klusi. A my nie damy jej już więcej skrzywdzić. Jej sprawa została zgłoszona na policję.
No i jeszcze kotuś zabrany ze stodoły w Baranowie.
Tu już wszystko dobrze, ale zanim pójdzie do swojego domku, chcemy go wykastrować. A jutro zabieramy kolejnego psa od właścicieli - oprawców.
Dlatego błagamy Was Kochani o pomoc. Nie damy rady bez Was. Nie mamy jednego procenta (dopiero za rok). Możemy ratować zwierzaki tylko dzięki Waszym wpłatom. Liczy się każda złotówka. Dzięki temu możemy być tak szybcy i skuteczni. Będziemy wdzięczni za każdy grosik wpłacony na tę zrzutkę lub na konto fundacji: 03 8741 0004 0007 2661 2000 0010. PROSIMY - POMÓŻCIE NAM POMAGAĆ!!!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!