dla Grzegorza Stenki na bezpieczne dotarcie do Santiago de Compostela i powrót do Polski
dla Grzegorza Stenki na bezpieczne dotarcie do Santiago de Compostela i powrót do Polski
Nasi użytkownicy założyli 1 226 378 zrzutek i zebrali 1 348 599 534 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Grzegorz Stenka w Bydgoszczy, 20 kwietnia 2021/fot. Anna Kopeć
Grzegorz Stenka z Bydlina koło Ustki pieszo przez Santiago de Compostela chce dotrzeć do Cabo da Roca w Porugalii. To łącznie ok. 6445 kilometrów, które dedykuje dzieciom z hospicjum w Gdańsku, zbierając dla nich pieniądze. 19 kwietnia dotarł do Bydgoszczy.
W drogę wyruszył 8 kwietnia, w swoje urodziny. Jest już doświadczonym wędrowcem - pieszo i rowerem przemierzył trasę z Rygi (Łotwa) do Santiago do Compostela (Hiszpania). Szlakiem świętego Jakuba - najstarszym pielgrzmkowym szlakiem Europy - przewędrował Łotwę, Litwę, Polskę, Niemcy, Belgię, Francję i Hiszpanię.
Trasa, którą idzie teraz, to jego własny projekt. Są na niej m.in. Wiedeń, Zagrzeb, Medjugorie, Wenecja, Watykan, Lyon... - Zawsze chciałem zobaczyć te miejsca, zawsze chciałem być w Medjugorie - mówi.
Dlaczego idzie? - Dla mnie trasa dookoła Europy to spełnienie marzeń - opowiada. Ma nadzieję, że przejdzie lub przejedzie rowerem cały świat.
Kilometry dla dzieci
Idąc, próbuje też zwrócić uwagę na potrzeby podopiecznych Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci w Gdańsku. Utworzył dla nich zbiórkę pn. „Kilometry dla dzieci” na stronie Fundacji Siepomaga.
- Wiele osób pyta, jak mi pomóc, a ja mam takie szczęście, że już ktoś pomógł. Zamiast dawać pieniądze mnie, niech wesprze Pomorskie Hospicjum dla Dzieci - prosi.
Swoją podróż może odbywać dzięki darczyńcom i patronom, którzy, jak podkreśla, uwierzyli w niego po podróży z Rygi do Santiago: firmom Mors z Bydlina, Es-Ryb, Unison Nieruchomości, Efect Team, Radiu Gdańsk...
Namiot przywiozła policja
Choć przedsięwzięcia utrudnia pandemia, o swój los na trasie się nie martwi. Śpi w kwaterach prywatnych. I... - u „ludzi dobrej woli, którzy wiedzą, że podróżuję, że przechodzę przez ich miejscowości, więc zapraszają mnie do siebie” - tłumaczy. Planów noclegowych „na zapas” nie ma. - Żyję dniem dzisiejszym. Dziś jest wtorek, ja żyję wtorkiem - mówi.
Podczas pobytu w Bydgoszczy/fot. Anna Kopeć
W zanadrzu ma jednak namiot i śpiwór. Już w tej podróży zdarzało się, że spał „w krzakach”, czy pod wiatą. Ale także - że przyjaciel wynajął mu hotel.
Codziennie spotyka się z życzliwością napotkanych osób. - Dwa dni temu policja odwiozła mi namiot, który wypadł. Mijali mnie wcześniej i wiedzieli, że to mój - opowiada.
Szukanie siebie
Choć na trasie są Licheń, Jasna Góra, Medjugorie, Santiago de Compostela, to przedsięwzięcie nie ma religijnego charakteru. - Może po części. Coś mnie ciągnie w tamte miejsca, czuję, że muszę tam być - tłumaczy.
Dodaje, że jest po przejściach. - To szukanie siebie. Chodzi o to, żeby dowiedzieć się, co ze mnie za gość - mówi.
Dziennie pokonuje 30-35 kilometrów. Jeśli nie zajdą nieprzewidziane zdarzenia, trasa zajmie mu ok. 180 dni. Wrócić planuje autostopem - lub rowerem, który będzie czekał na niego w Burgos.
19 kwietnia Grzegorz Stenka dotarł do Bydgoszcz, nazajutrz wyruszył do Złotnik Kujawskich. Jego drogę można śledzić na Facebooku, gdzie prowadzi stronę „Muszla św. Jakuba”.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!