Jestem Sandra, kocia mama trójki znalezionych kotków. Niemal 16-lat temu szukałam im domu i znalazłam .. u siebie😉

To są moje ukochane kociambrowe dzieci, staram się, aby miały ze mną wszystko. Mimo, że są rodzeństwem, każdy z nich jest inny, ma też zupełnie inny charakter. Są dla mnie najcenniejszym skarbem ! Prawie 16 – lat razem pozwoliło nam zbudować ogromną więź. Moje 3 światy:

Kłaczuś, jest rudzielcem, nieśmiały i wycofany do innych ludzi, we mnie wtula się bardzo ufnie. Jest żarłokiem przeogromnym, należy do gatunku Żarłacz Rudy Przesłodki😉To właśnie jemu zawdzięczam codzienne pobudki oraz towarzystwo do kawy. 

Irokez jest liderem naszego stada, zawsze w stanie czuwania nad rodzeństwem i.. mną. Niemal wszystko, co w życiu upolował przynosił mi, aby mieć swój wkład w gospodarstwo domowe. Udawałam, że jem.. co miałam zrobić? 😊Wieczorem przychodzi do mnie do spania, podając mi łapę do trzymania, bo inaczej nie zaśnie.

Kicia to jest mała gagatka, komunikuje się radośnie z każdym człowiekiem. Pogodna, ciekawa wszystkiego, zawsze zagada. Nie cierpi zdjęć, jej mimika zmienia się natychmiast, gdy biorę do ręki telefon😊Za to, jak to na kokietkę przystało, lubi słyszeć jaka jest piękna😊

Niestety w zeszłym roku ich zdrowie znacznie się pogorszyło.

U Kici wykryto guza nadnercza, który z powodu swojej aktywności hormonalnej doprowadził do chronicznego stresu (kortyzol i aldosteron przekroczony w kosmos) oraz ogromnego nadciśnienia, które uszkodziło jej nerki. Musiała przejść trudną i kosztowną operację usunięcia guza z nadnerczem. Aby wykonać niezbędne badania, musiała otrzymywać 6 - godzinne wlewy, aby ochronić nerki, więc w zasadzie wręcz mieszkała w lecznicy. Operacja się udała i moja szyszka znów była pogodną Malutką. Niestety wciąż musimy wykonywać cykliczne badania, gdyż histopatologia wykazała raka złośliwego. Obecnie guz wrócił, tkanka przy usuniętym nadnerczu odbudowała się i nasi weterynarze naradzają się, czy trzeba będzie ją usunąć. Niezależnie od metody działania (walka z nowotworem czy walka o komfort życia), czekają nas kolejne ogromne koszty.

Irokez cierpi na przewlekłe zapalenie trzustki, które jak sądziłam, mieliśmy w miarę opanowane. Niestety, dorowadziło ono do zastoinowej niewydolności serduszka, które wywołuje obrzęk płuc. Spędziliśmy wiele trudnych chwil w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Obecnie jest ustabilizowany farmakologicznie, jednak wymaga cyklicznych badań USG i echa serca. Jest również w trakcie terapii Solensia ze względu na stawy.

Kłaczek powinien mieć wykonane echo serca i komplet badań, chwilowo również nie otrzymuje swoich dawek Solensia (podobnie jak Irokez ze względu na stawy). Niestety w obliczu zagrożeń życia u Kici i Irokeza, nie starcza mi już na to.

Dodatkowo, cała trójka przyjmuje drogie leki. Jest możliwość, aby żyły w komforcie. Dopóki będzie to możliwe, zrobię wszystko, aby im ten komfort zapewnić. Obiecałam im to.

Pracuję jak szalona, aby na to wszystko zarobić. Niestety od zeszłego roku musiałam zgromadzić ogromne środki na szpitale, wizyty u weterynarzy, badania, leki, dojazdy do lecznic, itd. – łącznie ponad 35 tys., (mogę przedstawić zebrane od lecznic potwierdzenia na ponad 25 tys.) w ciągu bardzo krótkiego czasu, stąd zadłużyłam się. Staram się je spłacać i jednocześnie opłacać bieżące leczenie kotków, jednak jest to coraz trudniejsze. Nie daję już rady finansowo. Zgromadzone środki w pierwszej kolejności zostaną przekazane na bieżące opłaty weterynaryjne, następnie na spłatę zadłużenia dotychczasowych kosztów.

Będę wdzięczna za każde wsparcie. Jeśli możesz – pomóż. Jeśli nie możesz – udostępnij, proszę.

Sandra z Irokezem, Kicią i Kłaczkiem ;)