Drugiego lutego tego roku, dostałam telefon z informacją której nie życzę nikomu. W słuchawce usłyszałam "mama dostała udaru, nie wiadomo czy przeżyje" w jednej chwili zawalił mi się świat... W dobie covida nie można było wejść do szpitala, żeby dowiedzieć się czegokolwiek. Po setnym telefonie do szpitala w końcu słyszę od lekarza "jeśli w ciągu 15 minut nie dojedzie transport medyczny Pani mama nie przeżyje"... Na szczęście zdążyli i przywieźli ją do Szczecina, było już za późno żeby wykonać zabieg trombektomii, ale lekarze mimo to podjęli się ratowania jej życia. W Szczecinie mama spędziła 2 tygodnie, później rehabilitacja w Białogardzie 11 tygodni... Moja mama miała nigdy nie ruszać lewą ręką, miała nigdy nie chodzić, od lat cierpiała na depresję, po tym zdarzeniu depresja jeszcze bardziej się pogłębiła.. Ale mimo to, moja mama się nie poddaje! Walczy każdego dnia, zawzięcie ćwiczy i zaczęła chodzić, ruszać ręką! Oczywiście zdarzają się gorsze dni, smutek i niepewność... Chciała by zrobić jeszcze tak wiele, ma zaledwie 45lat i całe życie przed sobą! Czeka ją kolejny zabieg tromektomii, jest konieczny żeby nie doszło do kolejnego udaru. Chcieli byśmy uzbierać trochę pieniędzy, żeby spokojnie mogła dojeżdżać na rehabilitację, na terapię do psychologa - jest niezbędna do normalnego funkcjonowania... Chcieli byśmy również, żeby mama mogła normalnie wchodzić i schodzić po schodach na wysokie pierwsze piętro. Do tego potrzebna jest poręcz montowana do ściany która również jest kosztowna.. Dobrze by było również zakupić drobny sprzęt do rehabilitacji do domu. Moja kochana mama zawsze była radosna, pierwsza do pomocy, pomagała starszym sąsiadom, opiekowała się nimi.... Zawsze wsparła dobrym słowem... Kiedy ktoś potrzebował gdzieś jechać, czy u kogoś działo się coś złego zawsze była! Czy teraz możemy liczyć na Ciebie? Będziesz?