Wielu z nas lubi pomagać :)

Ja również, dlatego postanowiłem założyć zrzutkę i pomóc mieszkance mojego kochanego Głogówka. Panią Beatę Dyka, znają prawie wszyscy dorośli mieszkańcy naszej Gminy. Przez lata pracowała w lokalnym GS-ie, w sklepie "1001 drobiazgów" Zawsze życzliwa i uśmiechnięta. Niestety, jak to w życiu bywa, przyszła choroba i zły czas... Ale o tym, napisała już Justyna, córka Beaty:

"Informacja o chorobie mojej mamy przyszła nagle. Nowotwór. Dla wielu brzmi, jak wyrok, ale ja nie dopuszczałam do siebie myśli, że mama z tego nie wyjdzie. Nie zadawałam sobie pytania czy wyzdrowieje, ale kiedy. Pomyślałam wtedy, że mama się wyleczy i wszystko wróci do normy, ale bardzo się myliłam, nic już nie będzie takie, jak kiedyś. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, jak bardzo ta choroba i jej leczenie zmienią nasze życie. Męczące wizyty w szpitalach, chemioterapia, radioterapia pozwoliły na pozbycie się nowotworu z organizmu mamy, ale przyniosły też ze sobą wiele innych szkód. Mama traciła krew, transfuzje były potrzebne co najmniej raz w miesiącu. Przez cały ten okres była wycieńczona. Wyniki badań były złe, mama chudła i znikała w oczach. Konieczne było wprowadzenie żywienia pozajelitowego. Z czasem jednak i tutaj zaczęły się problemy, pojawiły się infekcje. Przez cały ten okres, kiedy widziałam połączenie od mamy czy taty paraliżował mnie strach, że z mamą coś się stało. Utrata wagi, krwi, ciągłe podróże do przychodni i szpitali doprowadziły do podjęcia decyzji o stomii. Była to nieziemsko trudna decyzja dla mamy i kiedy już się z nią oswoiła, a życie ze stomią zaczynało się układać mama znów zaczęła chudnąć i niezbędne było ponowne wprowadzenie żywienia pozajelitowego. Poza specjalistycznym pożywieniem ze szpitala i lekami, mama potrzebuje produktów wysokobiałkowych, aby stale uzupełniać niedobory w jej organizmie. W perspektywie długiego czasu, w którym mama musi te produkty spożywać taka suplementacja do tanich nie należy, dlatego razem z mamą prosimy o pomoc.

Nasza mama to fighterka, nie znam drugiej, tak silnej osoby.

Córka Justyna"

Druga z córek, Katarzyna dodała:

"W momencie, kiedy dowiedzieliśmy się o diagnozie mamy, był to dla nas cios w samo serce, mimo że mieszkaliśmy już osobno, posiadając swój dom, rodzinę i obowiązki, tak samo przeżywaliśmy każdy pobyt w szpitalu, badanie czy wizytę u specjalisty. Czekaliśmy na telefon, że jest wreszcie wszystko w porządku. Ogromną ulgą i motywacją do walki z chorobą był moment, kiedy mama została babcią dwukrotnie. Wnuczka, mająca obecnie pięć lat i dwuletni wnuk. Kiedy torba na kolejną chemioterapię była już spakowana, mama zawsze miała przygotowany niedzielny rosół i dłonie zawsze chętne do pomocy. Jak wiele przeciwności losu musiała pokonać nasza mama, czyni ją prawdziwą superbohaterką – jak powiada nasza 5 letnia córeczka. Pomimo tak agresywnej choroby i wielu przykrych doświadczeń będących jej następstwem, mama jest zawsze silną, radosną, troskliwą i przede wszystkim dzielną kobietą. Teraz również będąc mamą, często wspominam sytuacje, w których  nie byłoby rzeczy, której ona by nie zrealizowała. Nie istniało słowo – niemożliwe. Dlatego też wszyscy jesteśmy pewni, że mama spełni niejedno swoje marzenie i będzie dzielić się radością życia z wnukami.

Pamiętajmy, dobro powraca ze zdwojoną siłą.

Córka Kasia"

Głęboko wierzę, że Głogówek kolejny raz pokaże solidarność!

Po 90 minutach osiągnęliśmy cel!