Życie ratowanych 4 kociąt
Życie ratowanych 4 kociąt
Nasi użytkownicy założyli 1 222 585 zrzutek i zebrali 1 338 865 190 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności4
-
Dziękujemy wszystkim wspierającym. Maluszki miały choć namiastkę domów przez chwilę, czuły się kochane, były przytulane, otoczone miłością. Dawid i Ola wstawali do nich w nocy, zrobili wszystko by czuły się jak najbardziej komfortowo.
Zostały dwa maluszki w DT w Bandzie Teosia - Staś i Nel o które codziennie nadal drżymy. Nie wiemy czy choroba dopiero się ujawni, czy jakimś cudem one dwa się nie zaraziły.
Poniżej przedstawiam rachunki - opłacone dzięki pomocy wszystkich, którzy wsparli tą zrzutkę.
Bez Was, odchodziłyby w męczarniach, nie moglibyśmy podjąć nawet prób ratowania ich życia.
Dziękujemy
Na leczenie - ok 1400 zł
Lek zarzio - 60 zł
Sprowadzona surowica - 400 zł
Vetomune - 60 zł
Probiotyki - 120 zł
Żwirek - 100 zł
Karmę, podkłady, zabawki otrzymaliśmy dzięki pomocy dobrym ludziom
2 Maluszki w DT u Dawida - miały zapewnione leczenie - dzięki pomocy dobrym ludziom - wolontariuszom
Wszystkim z całego serca dziękujemy i wciąż jeszcze nie możemy dojść do siebie a w sercu mamy nadzieję, że choć Staś i Nel zostaną z nami na tym świecie.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Historia jakich wiele.. wiemy. Ale gdy już to dotyczy ciebie, gdy widzisz, gdy trzymasz w rękach te maluchy to kim trzeba być, by podjąć decyzję o życiu lub śmierci? Zacznijmy od początku
Pod Wrocławiem niemal w tym samym czasie w trzech różnych miejscach historie kociąt, które urodziły się bezdomne i nikogo ich los nie zainteresował.
Pierwsze dwa w tym jeden z wypadniętym oczkiem, który leżał już totalnie zrezygnowany i gdy go zbierałam z pobocza drogi, nawet nie reagował. Tuż po chwili wyłonił się drugi.
Nazwałyśmy je Staś i Nel - trafiły do gminnego weterynarza. Staś przeszedł operację. Oczka nie udało się uratować.
Oba trafiły do domu tymczasowego w Bandzie Teosia.
W z innej strony pod Wrocławiem trafiły w podobnym czasie 2 koteczki, porzucone, głodne, chore na koci katar. Nikt ich nie chciał, nikt nie chciał pomóc, nikt nie chciał ani przygarnąć ani wyleczyć. Znalazła się jedynie dobra dusza, która przywiozła je go gminnego weterynarza.
W jeszcze innym rejonie pod Wrocławiem, ktoś znajduje kociątko z wypadku komunikacyjnego na drodze, nie ma już kawałka ogonka, oczko wypadnięte. Kociątko przeszło operację, oczka nie udało się uratować. Chwilę później do kociątka dołączone jest kolejne kociątko, znalezione chore na trawniku.
I tak przeplata się historia 6 kociątek, które trafiły do jednego gminnego weterynarza. Niestety to nie koniec:(
Zaczęło się od Stasia i Nel - to im chciałyśmy pomóc, znaleźć domki. Uchronić przed bezdomnością czy schroniskiem.
Staś i Nel miały trafić do domu tymczasowego cioci Oli, ale zostały w Bandzie Teosia, by nie przenosić ich kolejny raz, by nie naruszać już i tak osłabionej odporności.
Dzięki temu uznałyśmy, że w tej sytuacji do Oli trafią kolejne dwa maluszki. Szaraczka bez oczka i czarnulka.
I gdy już miały iść do domku tymczasowego, testy pokazały wynik dodatni..białaczka. Ponowne badania pokazały u jednej dodatni u drugiej ujemny... sytuacja jest wątpliwa w ich stanie wynik może być fałszywy, trzeba powtórzyć.
Z tego powodu nie mogły pójść do Oli u której jest kocia rezydentka.
Szybka decyzja i do Oli pojechały dwie czarunuszki... taki fart dla nich.
Noc przepłakana nad pozostałą dwójką... kto weźmie, jak znaleźć dt bez kotów.
I w nocy przyszła pomoc.
Dwa dni później kolejne maluchy jadą do dt do Dawida.
Jedna doba nie minęła. Miałam napisać na drugi dzień szczęśliwe wiadomości i nie zdążyłam..
Dziewczynki u Oli zaczęły się gorzej czuć.
Podobnie dziewczynki u Dawida.
13.11
4 kociątka trafiły do kliniki...
10.00 - 2 Kociątka u Dawida - dostały leki obniżające gorączkę i antybiotyk.
14.00 -2 kociątka u Oli - od razu na testy... wynik jak wyrok dla maluchów- Panleukopenia
Czy mamy się poddać bez walki, pozwolić im odejść?
Przepłakałyśmy z Olą, skonsultowałyśmy się z osobami z doświadczeniem w walce z tą chorobą i na koniec odbyłyśmy długą rozmowę z p. Weterynarz.
Próbujemy, walczymy - jeśli zareagują dobrze na leczenie, będziemy walczyć o nie...
Wsiadłam w auto o 22.00, by jechać zdobyć lek, który będzie podany jutro
Przed nami noc pełna niepokoju..
Czy maluszki u Oli - Lili i Boo przeżyją tą noc?
Czy jutro testy potwierdzą, że maluszki u Dawida także mają panleukopenię?
I czy maluszki w Bandzie Teosia mają ja także, tylko jeszcze się nieuaktywniła?
Pełni obaw, łez w oczach i smutku pójdziemy spać z nadzieją na lepsze jutro.
Rachunek za dzisiejszą wizytę w klinice maluszków z dt u Oli - 480 zł a to zaledwie początek tego co nas czeka w tej wlace.
Jesteśmy prywatnymi osobami, wolontariuszami z miłością do zwierząt.. sami nie damy rady:(
Prosimy w imieniu maluchów o wsparcie
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!