W październiku znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji - stanęłam przed wyborem między współpracą z organizacją, z którą byłam związana od dawna a leczeniem moich tymczasowych podopiecznych w klinice SKVet, której ufam od dawna. Nie mogłam zrezygnować z leczenia u lekarzy, których sprawdziłam już w wielu sytuacjach. Zdecydowałam kontynuować leczenie na własne konto. Dlatego proszę Was o pomoc.

Najtrudniejszym przypadkiem jest Plamcio. To najsłodszy króliczy dziadziuś. Niestety jak to bywa w starszym wieku, zdrowie już daje popalić. Plamcio na dodatek ma stare, długo nieleczone złamanie tylnej nogi. Przez to bardzo mało się rusza, a na nóżce zaczyna się pododermatitis. Walczymy też z nawracającą infekcją oczu, słabą odpornością i anemią. W ostatnim czasie Plamcio też schudł i miał nawracające biegunki. Przeszedł antybiotykoterapię, dostał leki na wspomaganie odporności, wciąż bierze preparaty z żelazem i kropimy mu oczka. Minimalnie przybrał ciałka i zniknęły biegunki. Plamcio szuka domu, chociaż nowy opiekun musi się liczyć z jego wiekiem i stanem zdrowia.