Bardzo proszę o pomoc w ratowaniu malutkiej Mejs, która walczy o normalne życie... Jak co weekend jechałam do rodziców w odwiedziny. Jadąc ulicą przez las, na środku jezdni zauważyłam malutkie kocie ciałko. Zawróciłam żeby przełożyć je na pobocze. Ogromne zaskoczenie, kotek jednak żył!!! Przez ludzką nieodpowiedzialność to kocie życie pojawiło się na świecie, a przez ludzkie okrucieństwo miało skończyć na środku ulicy pod autem bestialsko wyrzucone z samochodu. 

Fakt, że Mejs żyje to prawdziwy cud. Niestety, na ten moment grozi jej niepełnosprawność, kotka na skutek wyrzucenia z samochodu doznała pęknięcia bioderka i doświadczyła ogromnego bólu. Obecnie porusza się na trzech łapkach, ale jest szansa, by Mejs była kotkiem w pełni sprawnym, a co więcej - by już nigdy nie musiała cierpieć z powodu potwornego bólu chorej nóżki i bioderka. 

Pięciotygodniowa kruszynka ma chęć do zabaw, psot i zwykłych dziecięcych igraszek. Niestety z uwagi na jej stan zdrowia i dla jej dobra musimy ograniczyć jej poruszanie do minimum - a to jest niezwykle trudne. Nie mogę jej wytłumaczyć co się dzieję, dlaczego nie może się bawić jak inne kociaki w domu tymczasowym. Jej dzieciństwo bezlitośnie upływa w klatce i tylko niezwykle kosztowna operacja może przywrócić Mejs normalne życie bez bólu, w którym będzie funkcjonować tak jak inne koty. 

W tym całym nieszczęściu, to maleństwo trafiło na wspaniałego  lekarza który dał nam nadzieję że będzie sprawna, że będzie mogła być szczęśliwym, zdrowym kociakiem.Dzieli nas od tego kwota tylko 2000 zł. Tylko, a może aż? Ile warte jest to kocie życie? 

Robię naprawdę wszystko co w mojej mocy, by ją ratować, niestety powyższa kwota przekracza moje wszelkie możliwości. 

Każdego bardzo proszę o wsparcie i wpłatę chociażby 5 zł. Dla Was to mały wydatek, dla Mejs szansa na życie bez bólu.