Jednego dnia Radkowi zawaliło się całe życie. W ciągu jednego popołudnia stracił wszystko dom, pamiątki i jedynego rodzica. Został sam z pogorzeliskiem. Tak jak stał w jednym ubraniu, jednych butach bez dachu nad głową z krwawiącym sercem.

Nie wiedział kto może pomóc, do kogo się zwrócić co robić. Sam dotknięty poparzeniami, bólem blizn i zrostów nie wiedział, jak zacząć walkę o kolejny dzień. Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa obiecała pomoc w posprzątaniu pogorzeliska. Jednak, gdy emocje opadły wycofała się z obietnic. Chłopak ostatkiem swoich sił próbował ogarnąć pogorzelisko. Jednak bez pomocy nie jest w stanie tego ogarnąć. Pomimo, że minęły dwa lata do użytku jst doprowadzone jedynie jedno pomieszczenie.

Radek choruje, znaczną część jego uposażenia pochłaniają leki. Nie jest w stanie doprowadzić mieszkania do użytku.

On bardzo potrzebuje pomocy.

Zdaję sobie sprawę, że potrzebujących jest dużo, że pomagaliśmy dzieciom i kobietom uciekającym przed wojną, nawet przyjmowaliśmy ich w naszych domach. Pomagaliśmy zwierzętom z Egiptu. Może ktoś, kto jest blisko też zasługuje na naszą pomoc. Bo tu się urodził, dorastał, tu jego życie rozsypało się na tysiąc kawałków.

Podajmy mu pomocną dłoń, pomóżmy odbudować jego świat.