Wstyd mi sie przyznac ze znalazlam sie w takiej sytuacji.

Nazywam sie Sabina mam 28lat i jestem matka 2.5r. Kamilka.

Rok 2019 nie okazał sie dla nas szczesliwy tak jak nam tego wszyscy życzyli.

Pewnej nocy obudził mnie krzyk dziecka podeszlam do niego i bylam w totalnym szoku syn drżał był sztywny gałki oczne wywrocone w druga strone pierwsze co wzywam pogotowie.. po chwili dziecko straciło przytomnosc zaczęło go rzucać przy tym wymioty oddał kał... przyjechali zabrali go stalam nad nim caly czas plakalam i zadawalam sobie pytanie co sie stal przecież urodziłam zdrowe dziecko , nigdy takie cos się niewydazyło....

W szpitalu badania , kroplowki , zastrzyki i dziecko ktore ciagle spało. Pragnęłam zeby ten koszmar sie skończył. Ze względu na to ze wyszło podwyzszone CRB lekarze postawili diagnoze infekcji drug oddechowych a ta zaistniała sytuacja w nocy to miały być drgawki gorączkowe. Drgawki gorączkowe? Przecież syn nie miał gorączki...

Wyszliśmy ze szpitala po 5 dniach Kamilek w dobrej kondycji . Szczęśliwi wracamy do domu. 2 tyg pozniej znow to samo lekarze kieruja sie historia choroby poprzedniego wypisu podstawowe badania wypis i skierowania do specjalistów. Terminy z NFZ okropnie dalekie. Pomyślał ze moge tak długo czekac przeciez to moje dziecko.. z krotkimi przerwami spedziłam 2,5miesiac na L4. A wtedy zaczely sie schody klotnie z parnerem zaczelo brakowac pieniedzy. W połowie Maja straciłam prace. Szukałam ratunku w chwilowkach po za bankowych z myślą Kamil wroci do zlobka znajde prace dam rade bedzie ok . Otóż nie , tak sie nie stało... 10.06 Zostalam ze wszystkim sama, parner okazał sie zwyklym du*kiem odszedl do innej zostawiając nas bez niczego , zabierajac z domu wszystko co cenne " to moje kupiłem za kase w spadku po rodzicach " razem z rzeczami po rodzicach znikly pieniądze ktore mialy byc deska ratunku. Nie mam nikogo kto moglby mnie wesprzeć, kto moglby mi pomóc. Dostalam ostatnie wezwanie do zapłaty za zlobek w innym przypadku otrzymam wypowiedzenie a wtedy chyba juz calkiem swiat sie zawali. Nie bede mogla isc do pracy bo nie bede miala z kim zostawić Kamilka. Zalozylam pozew o alimenty..lecz z tego co sie dowiedzialam przypadkiem były parner wyjechal za granice od dnia odejścia nie kontaktuje się ze mna nie odbiera tel i nie odp. Na wiadomosci udalam sie po pomoc do mopsu narazie cisza i zadnych wiesci..

Kamilek potrzebuje stałych lekkow miesięczny koszt to 150zl , oplaty za mieszkanie z ktorymi juz zalegamy...strach przed tym ze zachwile mozemy zostac bez dachu nad głową.

Gdyby nie Kamilek i ciąża nigdy bym sie nie przyznala do swojej sytuacji w momencie zaistnienia. Aby moc spokojnie żyć zapewnic dziecku to czego potrzebuje jest mi potrzebne nie cale 5000zl. Wiem ze każdy musi pracowac na kazdy grosz poswiecic swoj czas ,sile itp. Kiedys sama pomaglaam jak moglam dzisaj potrzebuje pomocy do czego jest mi sie przyznac wierze w ludzi o dobrych sercach dlatego postanowiłam założyć zrzutke. Lecz wiem ze w sieci pojawila sie zapewne wiele oszustw i stąd obawa ze i mnie za taka osobe uznaja...

Ludzie marza o samochodach , motocyklach , domach z basenem , urlopie za granicą a ja tylko marze o tym by jak najszybciej wyjsc na prosto zaczac najskromnieksze zycie i zapewnic dziecia to czego najbardziej potrzebuja by moglybyc choc trochę szczesliwe.

Nie chce nikogo brac na litość ale prosic o wsparcie.