Witam wszystkich serdecznie!

Człowiek myśli, że nie dotyczą go złe rzeczy, że nie dotyczą go nieszczęścia i jest przekonany o swojej nietykalności... Niestety zdarza się, że tylko do czasu.

Jestem strażakiem ochotnikiem i wielokrotnie oglądałem ludzkie cierpienie i dzięki temu starałem się robić wszystko, aby mnie nieszczęście nie dotknęło.

Niestety pewnego feralnego dnia byłem po prostu bezradny. Podczas podróży samochodem z żoną i półtorarocznym synem nagle tuż przed naszym autem złamało się drzewo... wielka topola. Pół sekundy dzieliło nas od tragedii, można by powiedziec "szczęście w nieszczęściu".

To co teraz napisze wyda się banalne, ale życie i wszystkie historie zwiazane z moim dzieckiem i żoną miałem przed oczami.

Dzięki Bogu żyjemy i to na pewno zasługa mojej 2 tygodnie wcześniej zmarłej cioci!

Zwolnienie, leczenie itd itd już powoli za mną, ale to co czeka mnie teraz to będzie horror. Batalia, walka i sprawy o odszkodowanie z urzędem miasta nie będą łatwe i szybkie (takie sprawy ciągną się po kilka lat bo nikt nie poczuwa się do winy).Czeka mnie wiele wiele miesięcy walki o powrót do normalności, a i tak nie wiem z jakim skutkiem. Auto niestety nie miało AC.

I do tego jeszcze niespłacony kredyt na samochód, który straciliśmy. Teraz wszystko jest strasznie skomplikowane, brak pieniędzy na auto, brak możliwości prowadzenia dziecka do odległego żłobka, a jakoś trzeba zarabiac i wrocic do pracy (do innego miasta).

Nie proszę o wiele... Proszę o drobną pomoc od ludzi dobrej woli. Liczy się każdy grosik na zakup jakiegokolwiek auta, które jest nam niezbędne...

Jeżeli moja sprawa z ubezpieczalnią zakończy się sukcesem to auto zakupione ze zrzutki sprzedam, a pieniądze przekaże na cele charytatywne.