Pomoc w spłacie długów ofiary wielokrotnych gwałtów i przemocy domowej.
Pomoc w spłacie długów ofiary wielokrotnych gwałtów i przemocy domowej.
Nasi użytkownicy założyli 1 226 367 zrzutek i zebrali 1 348 563 798 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
moi Drodzy, dziś uiściłam opłatę za koszty sądowe. Dzięki Wam... dziękuję ... z calego serca...! Jestem bezpieczna... A Wy- cudowni.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Mam 38 lat. Od wielu lat walczę o sprawiedliwość nie tylko dla siebie, ale i dla innych udręczonych kobiet. Od 10 do 18 roku życia byłam regularnie gwałcona przez starszego kuzyna. Po trzech latach procesu sądowego został on skazany na 2 lata i 9 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności.W wieku 18 lat uciekłam z domu rodzinnego, w którym byłam gwałcona, i zamieszkałam ze starszym o 8 lat mężczyzną, który później został moim mężem. Wykorzystał on moją traumę, trudne relacje z rodziną i to, że byłam od niego zależna – stosował wobec mnie siłę psychiczną, fizyczną, ekonomiczną, a ostatecznie również seksualną. Po 15 latach całkowitego posłuszeństwa, podporządkowania, upokarzania i ogromnego cierpienia udało mi się uciec. W trakcie trwania małżeństwa staraliśmy się o dziecko. Zawsze bardzo pragnęłam zostać matką. Wierzyłam, że dziecko nada mojemu życiu sens, że w końcu ktoś będzie mnie bezwzględnie kochał, szanował. Można powiedzieć, że miałam nadrozwinięty instynkt macierzyński. Jednak wielokrotne gwałty sprawiły, że nie mogłam zająć w ciążę. Walczyłam o to przez 13 lat. Pracowałam na kilku etatach – jako pielęgniarka, opiekunka do dzieci i osób umierających w domu, sprzątaczka, opiekunka na obozach harcerskich. Jednak ceny zabiegów in vitro wciąż przerastały moje możliwości finansowe. W sumie kosztowały ok. 50 tys. zł. Większość pieniędzy pożyczyłam od znajomych. Mąż mi nie pomagał. Tracił kolejne prace, przez dłuższy czas, to ja nas utrzymywałam. Byłam zmuszana do katorżniczej pracy przy wyładowywaniu towaru chemicznego, rozładowywaniu przyczep z paletami proszków, kartonów z płynami. Nie odchodziłam, bo nie miałam dokąd. Poza tym bałam się, że mąż zrobi mi krzywdę – znacznie większą, niż wyrządzał mi na co dzień. W końcu udało mi się zajść w ciążę. I wtedy, w drugim miesiącu, zostałam brutalnie zgwałcona. Trwało to całą noc. Mąż krzyczał, że „po tym już nigdy nie będę miała problemów z zajściem w ciążę”. Poroniłam. Po jakimś czasie – z pomocą dobrych ludzi – odeszłam od męża. Z czasem opowiedziałam policji o tym, czego doświadczyłam. Sprawa o znęcanie się nade mną i gwałt toczy się od trzech lat. Prawdopodobnie w końcu tego roku zapadnie wyrok. W międzyczasie założyłam byłemu mężowi sprawę o uznanie długu z tytułu zabiegów in vitro. Wcześniej zgodził się uznać dług, jednak zmienił zdanie pod wpływem nowej partnerki. Od momentu rozwodu udało mi się spłacić 12 tys. zł. Ponad 7 tys. spłacił mój były mąż. Zostało jeszcze 30 tys. Ustaliliśmy, że spłacimy dług po połowie. Od tamtej pory otrzymałam kilka przelewów po 200 zł, zatytułowanych np. „Niespełnione marzenia”. Pani adwokat, którą wówczas wynajęłam (finansowo pomogli mi przyjaciele), prowadziła obydwie moje sprawy. Powiedziała, jakie dokumenty powinnam dostarczyć do sądu. Dla zmniejszenia ponoszonych przeze mnie kosztów ustaliłyśmy, że na rozprawę dot. uznania długu pójdę sama. Ostatecznie jednak nie byłam w stanie zjawić się w sądzie, gdzie prawdopodobnie spotkałabym swojego oprawcę. Cierpię na zespół stresu pourazowego, który sprawia, że paraliżuje mnie strach przed byłym mężem. Pani adwokat zaproponowała, że sama stawi się w sądzie. Potwierdziła termin i godzinę rozprawy, moje wezwanie skserowała sobie kilka miesięcy wcześniej. W dniu rozprawy zadzwoniła do mnie i powiedziała, że nie wie, jak to się stało, ale wyrok zapadł zanim zjawiła się w sądzie, więc nie zdążyła nawet przedstawić dowodów w sprawie. Jak sama stwierdziła, źle zapisała godzinę w kalendarzu. Tym sposobem przegrałam sprawę. Obciążono mnie kosztami wynajęcia pełnomocnika przez mojego byłego męża w wysokości 3600 zł. Pani adwokat nie poczuwała się do ich pokrycia. Poinformowała mnie, że wcześniej pracowała w Radzie Adwokackiej i tam „mogę się udać na skargi”. Tak zrobiłam. Moja skarga została odrzucona. Pani adwokat nie poproszono choćby o wyjaśnienia. Złożyłam apelację od wyroku w sprawie długu. Niedawno znów przegrałam. Dołożono mi 1800 zł (w wypadku przegranej w sądzie drugiej instancji koszty wynoszą połowę tych wyznaczonych w pierwszej). W sumie muszę zapłacić 5400 zł. Mam na to 7 dni. Jestem wykończona niesprawiedliwością, której doświadczam od 10 roku życia. Wciąż spłacam długi, choć od rozwodu minęły już 4 lata. Przy życiu trzymają mnie leki i to, że moja walka może pomóc innym kobietom, które mają podobne do moich doświadczenia. Wspiera mnie też kilka wyjątkowych osób, dzięki którym mogę wykupić leki i opłacić terapię. Zarabiam na utrzymanie, ale nie mam pieniędzy na spłatę długu za in vitro. Jedyne, co mi pozostaje, to poproszenie o pomoc ludzi, którym los kobiet dotkniętych przemocą nie jest obojętny.
Zdjęcie do zbiórki - Barbara Niewiadomska.
W mediach pojawiło się wiele artykułów opisujących moją historię:
http://www.strzelecopolski.pl/artykul/gdy-plakalam-byl-jeszcze-brutalniejszy
http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,24702224,gwalcil-mnie-kuzyn-potem-maz-zlamala-policja-sad-i.html
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Człowiek tyle znaczy, ile robi coś dla drugiego. Najgorszy czas masz za sobą. Uściski. AM.
Powodzenia, to Twoje życie, jeszcze może być wspaniałe!
Dziękuję mocno! :*
To piękne, że walczysz w imieniu swoim, ale też innych skrzywdzonych kobiet. Myślę, że ta aukcja w szczególny sposób pokaże Ci, że nie jesteś w tym sama ❤️ Trzymaj się mocno!
Kochana jesteś. Dziękuję Ci za pamięć <3
Chciałbym wystawić na aukcję moją figurkę
tylko tak mogę pomóc
https://www.facebook.com/je.zier.1/media_set?set=a.2346457638955240&type=3
bardzo chętnie :) dziękuję za chęc pomocy, to rownie ważne.
Badz nadal twarda! Nie odpuszczaj! Jeszcze bedzie pieknie i spokojnie!!!
Dziękuję z całego serca za wsparcie i ciepłe słowa !!!