Edit: mamusia ma wirusowke, przez to podajemy jej leki i smarujemy nosek żelem. 

Koty zostały też odrobaczone i odpchlone. 

Dziś mieliśmy niespodziewaną wizytę u weta, ponieważ mamusi wczoraj coś dolegało miauczała, warczała i była bardzo rozdrażniona. 

Mamusia-Mysia dostała leki przeciwbólowe. 

Na dniach będziemy też sterylizować ponieważ jest podejrzenie ciąży, wtedy też będziemy wykonywać mamie testy by dwa razy jej nie kłuć.

Młody- Moris już dziś miał wykonane testy, które wyszły na szczęście negatywne- nawet nie wiecie jak nam ulżyło😊 

Chociaż w kieszeni już pustki ja bije się z myślami czy pomóc tej biednej mamie i jej dziecku. 

Niby miejsce jest, więc biorę by nie spały po gołym niebem i co teraz? 

Koty pilnie potrzebują wizyty u weta, mamusia jest poturbowana, ma zdarty nos i rany w uszach, ale to poczciwa kotka, która albo jest tak zarobaczona albo jest w kolejnej ciąży…

Młody? Młody bardzo boi się człowieka ale na pierwszy rzut oka ma się dobrze. 

Koty zostały zauważone po tym jak mama zaczęła spać ze swoim dzieckiem pod gołym niebem na trawniku- tak nietypowo, jakby kompletnie nie wiedziała co zrobić i gdzie ma pójść. Jej jedno dziecko już umarło, zostało drugie, ale co ona biedna ma z nim zrobić skoro sama nie wie co z soba począć…

Teraz śpią w kennelu, bezpieczne. Wiecie jakie to uczucie gdy zabieracie zwierzę z ulicy, wkładacie w kennel i widzicie jak okrutnie jest wymęczone gdy od razu usypia, choć tak naprawdę nie wie co chcecie z nim zrobić. 

To strasznie przykry widok, to okrutne że muszą tak cierpieć, bać się wszystkiego i wszystkich i nie moc w spokoju odpocząć.

Bardzo proszę o wsparcie na profilaktykę i wizytę u weta mamusi i jej dziecka. Bez Was nie dam rady.