Znacie mnie już. To ja, Becia. 
Betka, Beti czy Beatka-jak kto woli. Ta ze stacji benzynowej. 
Prawdopodobnie potrącona przez auto lub obdarowana soczystym kopniakiem. 
Pomogliście mi już ogromnie. Konsultacja u ortopedy, bardzo droga operacja biodra i rehabilitacja.
Ale chyba jestem jakaś pechowa... Wszystkie zła tego świata łapią się mnie i nie chcą puścić. Miałam robiony tomograf i wcale nie jest kolorowo. Wrzucę Wam opis na dole ale boli mnie. Ortopeda zalecił miesięczną kurację lekową i jeśli to nic nie pomoże to zastrzyk w kręgosłup. Leki już mamy zamówione, będą w piątek. Trzymajcie ogromnie kciuki. 

Ale żeby nie było tak pięknie to nie jest jedyny problem jaki mnie dotknął. Ropień jaki miałam na pyszczku nas zaskoczył. Oczyszczony i smarowany maścią nadal ze mną został. Smarowany drugą maścią nie chciał się ze mną pożegnać. I w końcu zaczął się powiększać oraz krwawić. Potrzebny był zabieg usunięcia go i jak stwierdziła Pani doktor on już wcale nie wygląda jak ropień. Nie chciała nas straszyć jakimiś nowotworami ale prawda jest taka, że wszystko może się zdarzyć. Zmiana została wysłana na badania histopatologiczne i wyniki będą za 2-3 tygodnie. Trzymajcie kciuki żeby to nie było nic groźnego. 

I takim sposobem znowu moje wydatki urosły do szalonych rozmiarów. A jeszcze nawet nie miałam kastracji bo ciągle coś się dzieje. Ciągle tylko narkozy, zabiegi... Naprawdę jestem takim psem, który ma w życiu ogromnego pecha. Teraz tak się zastanawiam czy uda mi się uzbierać tak ogromną kwotę? Na pewno nie będzie to łatwe ale proszę, nie zostawiaj mnie w potrzebie...