Cola została wyrzucona z auta z Tolą na początku sierpnia. Tolę udało się szybko zabezpieczyć i udzielić weterynaryjnej pomocy. A Cola uciekła w szoku. Po 3 dniach jednak została namierzona i zabezpieczona. Cudowni ludzie jechali w nocy, żeby pomóc psu. Sunia słaniała się na łapach, jak się okazało - skrajnie odwodniona i głodna. Pchły zjadały ją żywcem, z hotspotów lała się ropa, świerzb i odparzenia. Futro posklejane odchodami. Przerośnięte pazury.

I... psia ufność, która rozwala nasze serca w drobny mak...

W Coli nie ma cienia agresji. Jest bardzo cierpliwa i choć jej stan jest zły, to pomoc przyjmuje z ogromną pokorą i psią wdzięcznością.

12 sierpnia miała wyruszyć po lepsze życie do Fundacji Haszcza Wataha Nowy Dom, pod skrzydła Fundacji Skrzydlaty Pies. Razem z psią towarzyszką, Tolą, miały już mieć godne fajne życie. Tola jedzie, Cola musi zostać 🥺

Dobę po zabezpieczeniu w Psikątku Tośkowej Ferajny stan Coli się bardzo pogorszył. Weterynarze nie zgodzili się na podróż, Cola została w klinice na noc pod kroplówkami.

Jeśli możecie pomóc w ratowaniu Coli, będziemy wdzięczne.

Psikątek Tośkowej Ferajny objął Colę opieką.

Fundacja Skrzydlaty Pies i Fundacja Haszcza Wataha Nowy Dom na nią będą czekać.

Spróbujmy jej wynagrodzić to całe cierpienie i upokorzenie, którego doznała.

Zawalczymy o Colę.