Na rachunek w lecznicy za leczenie Miecia
Na rachunek w lecznicy za leczenie Miecia
Nasi użytkownicy założyli 1 226 279 zrzutek i zebrali 1 348 346 688 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Miecio był małym, szczęśliwym pieskiem wyciągniętym 7 lat temu ze schroniska w Wągrodnie.
Prawie każdego dnia bez względu na pogodę chodziliśmy na spacery do lasu oddalonego około 300 m od naszego domu.
Również tego dnia dwa tygodnie temu 7 kwietnia mimo, że pogoda była bardzo kapryśna postanowiliśmy pójść na krótki spacer, ponieważ moje psy uwielbiają las.
Gdy weszliśmy z ulicy na leśną ścieżkę już po około 50 m naszą drogę przebiegła sarna, a potem drugie zwierzę. Początkowo myślałam, że to druga sarna, jednak po chwili okazało się, że to jednak pies, a raczej suka rasy pit bulterier, która postanowiła zmienić cel ataku i po prostu zaatakowała nas. Najpierw ugryzła moją suczkę Milkę, labradorkę, a potem rzuciła się na Mietka.
To co zdarzyło się w lesie w przeciągu czasu, którego nie umiem wycenić w minutach bo dla mnie to była wieczność, to był niewiarygodny koszmar. Wieczność oczekiwania na pomoc, na to, że ktoś usłyszy jak krzyczę, na to, że nie będzie za późno dla Miecia. W czasie walki z tą suką, próbując rozewrzeć jej szczęki, żeby go nie zagryzła, słyszałam jak Mietek przestaje już skomleć i charczy i naprawdę bałam się, że to już koniec.
Na szczęście wchodząc do lasu zadzwoniłam do męża i on słyszał jak nas zaatakowała. Co do tego nie miałam jednak pewności bo wrzuciłam po prostu telefon do kieszeni.
W końcu pomoc nadeszła i suka, której łomem trzeba było rozewrzeć szczęki aby uwolnić mojego psiaka, została siłą oderwana przez właściciela.
My natychmiast pojechaliśmy do weterynarza do kliniki, która zajmuje się urazami nagłymi i powypadkowymi i będę wdzięczna do końca życia lekarzom, którzy przez pierwsze doby tak walczyli o życie Miecia i go pokochali.
W wyniku tego nieszczęsnego zdarzenia mój Miecio stracił łapę, która musiała być amputowana ponieważ nie dałoby rady zebrać w całość strzaskanych kości i rozerwanych mięśni i tkanek. Prawdopodobnie uderzyła go w żuchwę ponieważ miał ją złamaną i połamane zęby. Najgorsza była rana na klatce piersiowej w wyniku której nastąpiła perforacja płuc, odma płucna i duszności.
Pierwsza godziny były walką o utrzymanie Miecia przy życiu. Stracił ogromną ilość krwi.
Niestety zostaliśmy z ogromnym rachunkiem na 5000 zł za leczenie Miecia. Właściciel nie zamierza wziąć odpowiedzialności za czyny swojego psa, zrzucił odpowiedzialność na swojego pracownika, który ponoć otworzył bądź zostawił uchyloną furtkę i suka wtedy wypadła z posesji, która znajduje się około 200-250 m od miejsca zdarzenia.
Mimo, że gdy zabierał swojego psa z miejsca wypadku krzyczał, że za wszystko zapłaci, teraz uchyla się od tego.
Czy pracownik cokolwiek zapłaci nie wiemy, ale ja bym chciała zdjąć nasz dług z lecznicy gdyż jak każda normalna firma musi zarabiać a wciąż leczą Miecia. Naprawdę wspaniali ludzie tam pracują.
A Miecio... wraca do zdrowia. Usłyszałam, że trójłapki radzą sobie doskonale w życiu co widać po naszym Mieciu, który już nawet ukradł kotom karmę z miski i powoli wraca do swoich dawnych zwyczajów.
Wiem, że wiele osób przejęło się naszą historią i losem Miecia dlatego bardzo proszę o wsparcie naszej zrzutki.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Ogromnie Wam dziękuję 🙂 W ciągu niecałego tygodnia uzbieraliśmy całą kwotę, żeby opłacić rachunek za leczenie Miecia w klinice. Z bieżącymi opłatami sobie poradzimy ale z tym byłoby ciężko. Wielkie podziękowania 💚💚💚