Nazywam się Dexter, mam 9 miesięcy. Wydawało mi się do niedawna, że byłem przeciętnym szczeniakiem, że kłopoty z chodzeniem to normalne, markowałem i nie kulałem, bo to były dwie łapy przednie i też dwie łapy tylne. Kiedy coraz bardziej bolało, pojawiła się kulawizna. Pojechaliśmy do doktora, zdjęcie RTG i usłyszeliśmy to, czego obawialiśmy się najbardziej: dysplazja przednich i tylnych łap. Pojechaliśmy do kliniki weterynaryjnej do takiego doktora, który tak jak ortopeda dla ludzi pomaga psiakom. Tam diagnoza została potwierdzona i niestety poszerzona: są już zwyrodnienia. Mój pan zapytał doktora, co trzeba zrobić. Usłyszał: " Trzeba podnieść rękawice ". Nie widziałem żadnych rękawic, ale wiedziałem, że jest to bardzo ważne, zaszczekałem do mojego pana : podnieś! ale nie musiałem powtarzać: podniósł, ale prawie upuścił, jak doktor opisał dwie operacje, które muszę mieć polegające na usunięciu martwych części i podcięciu kości, które za szybko chyba urosły. Doktor i mój pan policzyli koszty operacji , leków, rehabilitacji i innych dodatkowych wydatków i urosło to do ok 8 tyś. Wtedy dopiero bałem się, że upuści tę rękawicę. Nie upuścił, nie wiem dlaczego: przecież gryzę, niszczę i szczekam wtedy, kiedy mój pan nie chce, ale nie wiem, czy ją utrzyma do 14 października, tj. do pierwszej operacji. Zaszczekałem, że coś wymyślimy, ale w domu już taki odważny nie byłem, Jeżeli możesz i chcesz nam pomóc, podziękuję merdaniem i zaszczekam przyjaźnie, a mój pan będzie bardzo wdzięczny za pomoc.