Tri - nazwałyśmy ją tak, by w ogóle miała jakieś imię, by nie zginęła w tłumie bezimiennych, bezdomnych setek kotów. Cóż to jedna z tysięcy takich historii a jednak ona miała farta.

Zgłoszona do przepełnionej organizacji jako porzucona w ruinach z kociętami, którym się bardziej poszczęściło. Dla niej miejsca zabrakło w tłumie innych bid. Została wysterylizowana i miała wrócić w miejsce bytowania..

Serce mi nie pozwoliło, choć sama nie mam już możliwości, to na szczęście na mój apel, odpowiedziała z propozycją bardzo tymczasowego domu Nikola. I tak kolejny raz mamy pod "wspólnymi" mocami kociczkę w potrzebie.

TRI na tą chwilę jest przerażona, wycofana, bardzo spokojna. Z lęku syczy i potrafi pokazać pazurka, ale po dłuższej chwili spogląda w oczy z nutką zaufania, wyciąga łapkę i daje się głaskać ..

Nic nie wiemy, czy miała dom, czy żyła gdzieś na wsi i została wywieziona w te ruiny. Wiemy, że pomimo obecnego braku mocy na takie akcje, wzięłyśmy ją i chcemy jej pomóc w drodze po lepsze życie.

Jaki plan:

szukamy domu stałego lub tymczasowego, w którym mogłaby swobodnie funkcjonować, obecnie jest w kenelu ze względu na inne tymczasowe kotki.

Potrzebujemy wykonać TRI serwis (badania -krew, mocz, kał) czy wszystko ok oraz odrobaczyć i zaszczepić potrzebujemy wsparcia w postaci żwirku, odpornościówki (Vetomune lub inny) oraz karmy wartościowej (pan mięsko lub wiejska zagroda - by była na jednej, aby brzuszek mógł być pełny i nie było rewolucji)

W gąszczu próśb o pomoc dla kotów, którym pomagamy udało się jej. Mogła wrócić na ruiny i żyć dalej jako bezdomna:( Prosimy wesprzyjcie TRI , by wspólnie dalej odmienić jej los

Monika i Nikola - wolontariuszki