Witajcie,

jesteśmy sobie takie małe bidy. Kupiła nas fajna babeczka, która bez wahania zabrała nas do nowego domu. Trochę baliśmy się drogi, bo nigdy nigdzie nie jeździliśmy. Ostatni czas spędziliśmy tylko w boksie, do którego jedzonko rzadko dochodziło. Gdybyśmy zostali tam nadal, dzisiaj mogło by nas nie być, ponieważ byliśmy w stanie kachektycznym.

Ale od tego dnia nasze życie się zmieniło. Jesteśmy w nowym domu na kwarantannie i mamy super opiekę. Nasi opiekunowie bardzo się starają, dają nam jedzonko, siano, słomę, koszą trawę w odpowiednich dawkach, abyśmy mogli wrócić do zdrowia. Była też Pani weterynarz, która nas osłuchała, zbadała i zrobiła kompleksowe badania. Badania morfologiczne wyszły średnio, ale nie poddajemy się. Dostaliśmy wspomagacze - wszystkie potrzebne leki, abyśmy mogli jak najszybciej wrócić do zdrowia. Pozbywamy się też pasażerów na gapę (insektów w grzywie i ogonie) dzięki szamponowi od Pani doktor.

My konie prosimy Was o pomoc - wsparcie finansowe naszych ludzkich aniołów. Chodzi o zakup pastucha elektrycznego wraz ze słupkami i akumulatorem, abyśmy mogli biegać po łące i wcinać trawę (póki jeszcze jest). Nie możemy już się doczekać kiedy będziemy brykać i fikać na pastwisku. Dodatkowo potrzebujemy jeszcze trochę siana, słomy i owsa jako zapasy zimowe. Chcielibyśmy też kupić prezent dla naszych opiekunów z podziękowaniem za ogromne serce jakie nam dali. Dzięki ich zaangażowaniu jest nam co raz lepiej. My bardzo się staramy być grzeczni, dużo się do nich tulimy i rżymy z radością jak przychodzą do stajni. Jeżeli możesz nas wesprzeć w tej misji będzie super. Jeżeli nie to podaj dalej informację, że jesteśmy :)

Dziękujemy Wam

dozgonnie wdzięczne Konie