Stan po przeszczepie serca. Zbiórka na leki, rehabilitacje i opłaty.
Stan po przeszczepie serca. Zbiórka na leki, rehabilitacje i opłaty.
Nasi użytkownicy założyli 1 231 666 zrzutek i zebrali 1 364 541 099 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Cześć!
Nazywam się Paweł Wójcik. Mam 24 lata i jestem po przeszczepie serca. Oczekuję na przeszczep nerki.
Moja choroba zaczęła się pod koniec 2021 roku, kiedy pojawiło się u mnie nadciśnienie tętnicze. Nigdy wcześniej nie miałem z tym problemu. Po nieskutecznych próbach opanowania tego, po wizycie u kardiologa udałem się do szpitala, gdzie zdiagnozowano u mnie zapalenie mięśnia sercowego. Wcześniej, podczas wakacji, zaszczepiłem się dwukrotnie przeciw COVID-19 szczepionką Pfizer. Z tamtego szpitala przetransportowano mnie na neurologię, gdzie wysnuto u mnie podejrzenie tocznia rumieniowatego z zespołem antyfosfolipidowym.
Od tamtego momentu uczyłem się życia z chorobą. Bardzo odbijało to się na moim zdrowiu psychicznym. W lutym 2022 przeszedłem zawał z NZK (Nagłe Zatrzymanie Krążenia). Uratował mnie tata, który znalazł mnie w nocy ledwo żyjącego, próbującego złapać za telefon, aby zadzwonić po karetkę. Historia zatoczyła koło, ponieważ znowu trafiłem na oddział kardiologii a potem nefrologii. W szpitalu z racji obostrzeń samotnie świętowałem swoje 22 urodziny.
W międzyczasie leczyłem tocznia m in. w szpitalu w Ustroniu, choć dalej było to tylko podejrzenie.
18 sierpnia 2022 zgłosiłem się na SOR w Pszczynie z powodu ciężkiej duszności. Położono mnie na oddziale chorób wewnętrznych i zrobiono mi badania, które wskazywały na ciężki stan. Pomimo tego nie chciano mnie przekazać do szpitala specjalistycznego i czekano do poniedziałku na kardiologa. Nie mogłem nic jeść ani pić. Nie spałem, bo ciężko było mi oddychać leżąc. Moja narzeczona Daria, która była wtedy w 5 miesiącu ciąży robiła wszystko, by udzielono mi pomocy, ale bezskutecznie. W poniedziałek z badań wynikło, że mam wstrząs septyczny i pilnie przeniesiono mnie na OIOM. Spędziłem tam 2 tygodnie. Mój stan był krytyczny. Stwierdzono, że przechodziłem zapalenie płuc. Siadły mi nerki i wątroba. Pani doktor powiedziała mojej narzeczonej wtedy, że nie przeżyje 2 lat, ponieważ nie mam żadnych szans na przeszczep.
Po 2 tygodniach przewieziono mnie na oddział kardiologiczny w Katowicach na Ochojcu. Dzięki Pani dr Maślankiewicz i Pani dr Waligórskiej, którym jestem ogromnie wdzięczny, dziś cieszę się z każdego dnia z moją piękną małą córeczką Alą. W tym szpitalu objęto mnie leczeniem kardiologicznym - np. wszczepiono mi kardiowerter- defibrylator oraz leczeniem reumatologicznym - potwierdzono tocznia, dlatego co miesiąc spędzałem 1 dzień na chemioterapii.
Przed chorobami pracowałem głównie w zawodzie montera urządzeń sanitarnych, wyjeżdżałem parę razy za granicę, ponieważ zbierałem na kupno mieszkania i ustatkowanie życia z narzeczoną. Wtedy jeszcze byłem zdania, żeby nie "faszerować" się tabletkami, gdy np. boli mnie głowa (teraz biorę ich ok. 30 dziennie). Po zawale chciałem dalej pracować fizycznie, bo dobrze odnajdywałem się w tym co robiłem, lecz po pogorszeniu zdrowia związanym z sepsą, nie byłem wstanie pracować. Złożyłem wniosek o rentę.
Skierowałem także sprawę do tzw. Funduszu Kompensacyjnego, który wypłaca odszkodowanie ludziom, którzy mieli powikłania po szczepieniu na COVID-19. Na stronie funduszu przeczytałem, że przy szczepionce firmy Pfizer jednym z powikłań jest zapalenie mięśnia sercowego, więc zdecydowałem się do nich napisać. Nie czekałem długo, aby dowiedzieć się, że wszystko zależy od ilości dni spędzonych w szpitalu (a ja byłem przeniesiony na nefrologię do innego szpitala, więc tego nie uznano) i o tym, że "moje powikłania poszczepienne nie są spowodowane moim szczepieniem".
Na wizycie kontrolnej na EKG przypadkowo stwierdzono u mnie zespół preekscytacji (wadę wrodzoną serca, którą można było wyleczyć, ale w tamtym momencie było już na tyle za późno, aby leczyć stare serce, że nie zostało to nawet odnotowane w dokumentach). Moje serce miało dodatkową drogę przewodzenia impulsów elektrycznych. Piszę "przypadkowo", bo moje EKG po wszystkich innych chorobach znacząco odbiegało od normy a wada ta ma też to do siebie, że nie zawsze nieprawidłowości pojawiają się w zapisach EKG.
W listopadzie 2022 zostałem zakwalifikowany do przeszczepu serca w SCCS Zabrze i poszedłem na badania oraz testy wysiłkowe. Lekarze proponowali mi zostać w szpitalu do czasu znalezienia nowego serca, ale chciałem być przy narodzinach naszej córki. 9 stycznia spełniło się moje marzenie- zostałem tatą! Zgłaszałem się regularnie na kontrole. W kwietniu 2023 roku przeszedłem COVID-19, a to znacząco obniżyło moją wydolność. Kolejne przyjęcie miało odbyć się 11 maja, ale było mi bardzo ciężko wytrzymać. Pojechałem do szpitala z podejrzeniem posiadania frakcji serca 4-5%. Miałem robione kontrolne echo serca aby to sprawdzić, ale nikt z lekarzy nie odnotował tego w późniejszych dokumentach szpitalnych. Norma to 50% Musieli szybko znaleźć mi serce. Na szczęście po tygodniu czekania w szpitalu dostałem wiadomość 6 maja o godzinie 1:15, że mam się pakować i przewożą mnie na oddział transplantacji.
Przeszczep trwał ponad 6 godzin.
Przeżyłem.
W tym czasie moja narzeczona razem z naszą córką czekały na wieści od lekarzy w Rzeszowie. Na skroni mojej córki o godzinie 15: pojawiło się to:
Dochodziłem do siebie dłużej niż pozostali pacjenci. Po 2 miesiącach wyszedłem wreszcie do domu. Z nowym sercem i z niewydolnością nerek. Po 6 miesiącach kazano mi przygotować wszystkie badania do wpisania na listę dla oczekujących na nerkę.
Jestem dializowany 3 razy w tygodniu. Przeszedłem już kilka infekcji, ale każdą bardzo ciężko, ponieważ nie mam odporności. Do końca życia będę brał leki immunosupresyjne.
Nie mniej jednak żyję i to jeszcze nie koniec mojej historii :)
Nie jestem w stanie także opisać, co czuję do osoby i jej rodziny, która oddała mi serce. Nie znam ich tożsamości, ale jestem niewyobrażalnie wdzięczny.
Zrzutkę założyłem za namową moich przyjaciół. Moje koszty leczenia, dojazdów i rehabilitacji przewyższają moje dochody. Konieczne w moim przypadku jest przebranżowienie się. Nie jestem w stanie stwierdzić kiedy i jak powiedzie się przeszczep nerki.
Pomimo mało wspólnie spędzonego czasu przez cały rok ze względu na pobyty w szpitalach chciałbym również zabezpieczyć przyszłość mojej córki, dzięki której o wiele łatwiej znoszę psychicznie każdy dzień.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!