id: u5tpjp

Jarka Ferajna potrzebuje pomocy - wspieramy utrzymanie psów i kotów Jarka.

Jarka Ferajna potrzebuje pomocy - wspieramy utrzymanie psów i kotów Jarka.

Nasi użytkownicy założyli 1 166 689 zrzutek i zebrali 1 213 480 296 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Prowadzę zbiórkę na rzecz zwierząt Jarka Tomaszewskiego.


Kilka słów od Jarka:


"Drodzy Zwierzolubni Przyjaciele!

Jestem właścicielem 5 psów i 2 kotów. Są to zwierzęta po strasznych doświadczeniach. Kiedyś bezdomne, okaleczone, po ciężkich wypadkach komunikacyjnych, a dziś regularnie leczone, zadbane i kochane. Dałem im dom, kiedy w moim życiu wiodło się bardzo dobrze. Super prosperująca firma, poukładane życie. Ale tylko do wybuchu pandemii… Wtedy wszystko się zmieniło. Z powodu lockdownu, braku obiecywanej pomocy rządowej, moja firma upadła, a ja zostałem z długami. Nie posiadam nic co przedstawiałoby jakąś wartość. Wszystko co ją posiadało, a należało do mnie, zostało oddane lub sprzedane, żeby zminimalizować zadłużenie. Jednak nie byłem, nie jestem i nie będę w stanie oddać moich zwierząt. Są dla mnie jak rodzina. Nawet w bardzo trudnej sytuacji materialnej nie zdradza się przecież przyjaciół. Jakby było mało nieszczęść, właściciel wynajmowanego przeze mnie w okolicach Warszawy domku (w cenie kawalerki w stolicy) niespodziewania kazał nam go opuścić, bo korzystając ze wzrostu cen nieruchomości chce go sprzedać. Gdybyśmy mieli kilka miesięcy, to może dalibyśmy radę przy pomocy rodziny i przyjaciół jakoś zebrać fundusze na przeprowadzkę, kaucję na drugi dom, transport, remonty itd. Koszt przeprowadzki, ale i wynajem nowego domu plus kaucja, są w tej chwili poza moim zasięgiem. Moje dochody w większej części zabiera Syndyk Upadłościowy. Karmienie, a przede wszystkim leczenie i opieka weterynaryjna moich zwierzaków to w tej chwili dla mnie ogromne wydatki. Wszystko to odbywa się kosztem mojego zdrowia (dosłownie i w przenośni). Bardzo proszę Was o wsparcie w tej bardzo trudnej sytuacji. Wasza pomoc pozwoli nam na dalsze wspólne życie w nowym już miejscu i choć na jakiś czas zapewni bezpieczny byt. Zapewne nie będzie łatwo znaleźć coś w podobnej cenie, jaką płacę obecnie, ale muszę zaryzykować, zanim wszyscy staniemy się bezdomni.


Poniżej krótkie historie moich zwierząt:


Borys. Znaleziony jako młody psiak w podwarszawskim lesie. Był przywiązany łańcuchem do drzewa. Nie miał żadnych szans, żeby się uwolnić. Był w fatalnym stanie. Odwodniony, głodny, pogryziony przez setki much i kleszczy. Ważył 17 kg, a powinien 40 kg. Borys to wspaniały pies w typie rasy Moskiewski stróżujący. Po wyleczeniu znaleziony został mu przez nas nowy dom, wydawałoby się cudowny i idealny. A prawda była taka, że Borys trafił do rodziny, która przywiązała go do stodoły na łańcuchu, bez budy. Miał pilnować koni. Zgodnie z umową adopcyjna, miał być wyłącznie w domu. Jak przyszły mrozy czy padał deszcz, to Borys chował się w stodole pod końskimi brzuchami. Jego gehenna niemal rok. Został przez nas interwencyjnie odebrany jak prawda wyszła na jaw. Bardzo długo nie mógł pozbyć się żółtego koloru sierści oraz zapachu końskiego moczu... Nie ryzykowaliśmy kolejnej adopcji. Został już z nami. Teraz ma 13 lat.

 

Niunia. Piesek znaleziony na Mazurach w przydrożnym rowie przez rolnika, który dał jej schronienie w stodole, a potem szukał dla niej pomocy i tak trafiła do fundacji Judyta, a potem do nas. Niunia miała połamane 3 łapy. Kości były tak połamane że trzeba było je zespalać specjalnych śrubkami i płytkami metalowymi. Stąd podejrzenie, że ktoś mógł ją celowo uderzyć. Niestety jest bardzo bojaźliwa. Te lęki i siwizna mogą być związane z dramatycznym wydarzeniem, które kiedyś ją spotkało. Niunia jest zwykłym czarnym kundelkiem i dlatego po wyleczeniu nikt nie chciał jej adoptować. A my tak. Jest cudownym wiernym przyklejasem, ma około 4 lat.

 

Hera. Cudowna ruda włochata sunia wielkości niedźwiedzia. Waży ok. 60 kg. Ten uległy i zrównoważony kudłacz został znaleziony jako około sześciomiesięczne szczenię w zimowy bardzo mroźny poranek gdzieś na Podlasiu. Psiulka leżała w szczerym polu na gołej ziemi. Wypatrzyły ją  wolontariuszki jadące na interwencję. Okazało się, że sunia jest potrącona przez samochód, ma połamane łapy czołgała się ciągnąc biodra i tyle łapy za sobą. Była zamrożona na kamień, wycieńczona i odwodniona. Gdyby nie została znaleziona, to na pewno nie przeżyłaby nocy. Zabrano ją do Warszawy. Była kilka razy operowana. Przeżyła, ale już nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Z lecznicy trafiła do nas. Wyrosła z niej ogromna psica o serduszku miękkim jak cukrowa wata.

 

Bunio. Maleńkie psie dziecko. Trafił do nas w wieku 4 miesięcy z okolic Skarżyska Kamiennej, był naszym rezydentem (w domu tymczasowym). Bunio został wyrwany z prywatnego schroniska, przechowalni, gdzie jako szczeniaczek przebywał razem z dorosłymi psami. Prawdopodobnie z powodu zazdrości o jedzenie, Bunio został prawie zagryziony na śmierć przez resztę psów. Zerwały mu kawał skóry z brzuszka razem z jego przyrodzeniem. Przyjechał do nas pozszywany na ,,okrętkę” przez wiejskiego weterynarza. Robił siusiu przez dziurą w brzuszku. W klinice weterynaryjnej zrobiono mu operacje plastyczną i Bunio może siusiać bez bólu, tyle że jak suczka. Po drodze zdarzyły się dramatyczne chwile, ratowania jego życia z powodu zakażenia moczem jego brzuszka. Wystawiony przez fundację do adopcji, szybko znalazł nowych właścicieli, czyli nas. :)

 

Maksio. Cocer spaniel angielski wyciągnięty jako szczenię z pseudohodowli, niewidzący z powodu tzw. małoocza. Pięć lat spędził w schronisku jako niewidome psie dziecko, bo nikt nie chciał go adoptować. Aż trafił do nas. Zaniedbany, bardzo szybko nas pokochał. Wada wzroku powoduje, że się izoluje, ale jak reszta stada się bawi, to też się włącza do zabawy; jak reszta szczeka, to on oczywiście też.

 

Fifi i Fido. To kocie rodzeństwo. Opiekowała się nimi nasza dawna sąsiadka, która z racji wieku nie mogła już dłużej tego czynić. Poprosiła nas o pomoc, bo nikt nie chciał ich przygarnąć. Wzięliśmy je. Kotki były zdziczałe, ale teraz są już pełnoprawnymi członkami rodziny. Mają po około 4 lata."


Zebrane środki przekażę na utrzymanie i leczenie Jarka Ferajny. Zachęcam do wpłat.

Zapraszam też do polubienia profilu nas na fb: https://www.facebook.com/groups/jarkaferajna

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Lokalizacja

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 80

MS
Marcin Sz
700 zł
 
Dane ukryte
50 zł
Karolina Łazarska
10 zł
ML
Manias
AD
Ada
BN
Beata z p. 411
50 zł
PO
Piotr
100 zł
 
Dane ukryte
100 zł
EZ
Elżbieta Zych
100 zł
IW
Iwona
100 zł
Zobacz więcej

Komentarze 1

 
2500 znaków