id: ubp5rh

Wsparcie dzieci i rodzin poległych polskich ochotników na Ukrainie

Wsparcie dzieci i rodzin poległych polskich ochotników na Ukrainie

Nasi użytkownicy założyli 1 226 154 zrzutki i zebrali 1 348 081 726 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności4

  • wbbYYiOoDHN0eSm1.png

    „Zawsze szukałeś wolności”


    5 grudnia Mateusz Lachowski na swoim profilu twitterowym poinformował o śmierci Janusza „Kozaka” Szeremety. Był to szok nie tylko dla najbliższych, ale praktycznie dla wszystkich, którzy śledzą konflikt na Ukrainie, ponieważ „Kozak” od dłuższego czasu relacjonował swój pobyt na froncie. Robił to z głową i wyczuciem, daleko odbiegając od standardów „Tiktokerów wojennych”. Dzięki jego relacjom mogliśmy zobaczyć zarówno chwile szczęścia jak i smutku, ale również pokazały one jakie myśli kłębią w głowie „zwykłego człowieka”, który znajduje się w epicentrum piekła wojny.


    Jak wspomina go brat, zawsze szukał wolności, ale nie było mu jej znaleźć. Od najmłodszych lat lubił podejmować wyzwania. Kiedy skakał na nartach, to najdalej jak się dało, kiedy skakał do wody, to tylko z najwyższego punku. Janusz szedł przez życie za biciem własnego serca. W przeciwieństwie do większości ludzi nie potrafił żyć w domowym zaciszu. Ciągle w ruchu, ciągle w akcji. Cenił sobie sport, ale to sztuka zdominowała jego życie. Ukończył między innymi szkołę teatralną w Brighton.


    Gdy wybuchła wojna podjął decyzję, aby walczyć za wolność całego narodu i pojedynczych ludzi. Był wojownikiem. Na pytanie kiedy wróci do domu, odpowiadał stanowczo, „jak się skończy wojna”.


    „Jednak zginąłeś na polu walki za wolność Naszą i Waszą. Pokazałeś, że można robić rzeczy dobre… Oddałeś życie za Ukrainę, którą pokochałeś, ale również za Wolny świat i Nas wszystkich. Walczyłeś u boku ludzi z odległych krajów Japonii, Kolumbii, Francji, Finlandii, Ameryki i innych, kochałeś ich jak swoich braci, a oni tak samo kochali Ciebie.” – napisał brat Janusza w liście pożegnalnym odczytywanym na pogrzebie.


    Z racji charakteru Janusza i wiecznego parcia do przodu jego relacje rodzinne nie były najprostsze, co nie znaczy, że były złe. Jeszcze przed laty rozstał się ze swoją żoną, rozpoczynając nowe życie na kresach wschodnich, zgłębiając kulturę kozaków i tworząc silne relacje z atamanatem. Poznał wtedy swoją nową partnerkę, obecnie matkę jego córki. Mimo wszystko pozostawał w kontakcie z całą rodziną. Jak wspomina była żona Janusza, pod koniec listopada udało mu się połączyć z rodziną na bardzo długą telekonferencję. Mimo iż dziś te wspomnienia bolą, jak sama podkreśla, jego trzej synowie dzięki tej rozmowie mogli godnie pożegnać się z ojcem, który poległ raptem kilka dni później.


    „Powiedz moim dzieciom, że je bardzo Kocham.”


    O Januszu opowiada również ze wzruszeniem jego kompan z okopów „Padre”. Poznali się podczas formowania Legionu Międzynarodowego w marcu zeszłego roku. Janusz przybył wtedy do Jaworowa wraz z innymi ochotnikami. Pragnął bronić ziemi swojej córki, ziemi kozaków Zaporoskich, z którymi łączyła go przyjaźń i wspólna miłość do wolności. Janusz miał w sercu cały naród ukraiński, który odważył się stawić czoła okrutnej tyranii sąsiedniego państwa. W ataku rakietowym na bazę Legionu w Jaworowie zginęło lub zostało rannych wielu kompanów „Kozaka” i „Padre”. Połowa legionistów nie wytrzymała nerwowo tej sytuacji i wróciła do domów. Wtedy Janusz zapytał swojego towarzysza broni:


    - Zostajemy do końca?


    - Zostajemy do końca. – opowiedział bez namysłu „Padre”


    Od tego momentu stali się nierozłączni. Razem kopali okopy, spali pod jedną tartą, jedli z jednego talerza. Kiedy Janusz w stopniu sierżanta objął dowodzenie nad całym plutonem, swoją drużynę powierzył właśnie „Padre”.


    „Był wyśmienitym dowódcą, dbał o żołnierzy. Mimo iż bywał bezwzględny, zawsze myślał o innych. Jednocześnie wyróżniał się niesamowitym poczuciem humoru oraz szarmanckim taktem.


    Niejednokrotnie wykazał się męstwem, między innymi wtedy, kiedy byłem ranny, a on z narażaniem własnego życia wyciągnął mnie spod masakrycznego ostrzału wrogiej artylerii. Zginął jak bohater, na polu walki. W ostatnich słowach prosił, aby przekazać swoim dzieciom, że bardzo je kocha. Zawsze je kochał, zawsze o nich pamiętał.” - wspomina „Padre”


    „Ja też za wszystko dziękuję, Janusz.”


    Janusz „Kozak” Szeremeta był jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich żołnierzy walczących w obronie Ukrainy. Poznaliśmy się w lecie i nic nie wskazywało na to, że się zaprzyjaźnimy, bo początek tej znajomości był „delikatnie mówiąc” szorstki – wspomina dziennikarka i reporterka wojenna Wprost Karolina Baca-Pogorzelska


    Ale, gdy udaje się zbudować zaufanie, idzie trochę łatwiej. Trochę jak z oswajaniem dzikiego zwierzęcia. I tak było w tym wypadku. Kiedy pojechałam do bazy plutonu Janusza w obwodzie charkowskim kilka godzin trwały „pierwsze koty za płoty”.


    Janusz otworzył się przed Karoliną i opowiedział o swojej przeszłości. Wspominał o swoich relacjach z Siczą Zaporoską, o kontaktach z Atamanem, ale również o swoim pobycie w Wielkiej Brytanii. Dzięki tym rozmowom mogliśmy poznać „Kozaka” z zupełnie innej strony.


    „Pracę na taksówce w Anglii straciłem i miałem wtedy taki dziwny sen, że Anglię zaleje woda. Postanowiłem wyruszyć do Szkocji. Wszyscy się pukali w głowę. Jak, gdzie, pandemia, nie wolno podróżować. Mój najstarszy syn pomógł mi w przygotowaniu wyprawy, kupiłem plecak, namiot i ruszyłem. A doświadczenie w spaniu pod namiotem miałem, bo przez cały czas studiów w szkole aktorskiej tam spałem, bo mi się to podobało. No i oczywiście brakowało mi pieniędzy. Szedłem tak dwa i pół miesiąca, z Brighton na samą północ Szkocji. Sam ze sobą. Dopiero wtedy zrozumiałem, jak było mi to potrzebne, by poukładać sobie w głowie wiele niepozałatwianych spraw. Na przykład relacje z rodzicami. Czasem po drodze beczałem jak dzieciak rozumiejąc, jakie sprawy nie zostały zamknięte. Byłem już po rozwodzie, więc postanowiłem wrócić do Polski i im pomóc. I w kraju przy okazji zająć się aktorstwem.” – cytuje wypowiedz polskiego ochotnika zaprzyjaźniona z nim dziennikarka.


    Ich drogi od tej pory przecinały się niejednokrotnie. Karolina między innymi w ramach prowadzonej przez siebie zrzutki pomagała w doposażaniu oddziału „Kozaka”. Janusz do końca zachował aktorską pasję, niemniej jednak nie znaczy to, że nie był szczery. Uroczy żartowniś podkreślający, że od sześciu lat jest niepijącym alkoholikiem, w rozmowach „na serio” potrafił być poważny. Ale gdy miał nagrać filmy z podziękowaniami za to, co jego ekipa dostawała od osób wspierających zbiórkę – nie było już mowy.


    Reporterka wojenna wspomina też ostatnie słowa jakie na jednym z komunikatorów zostawił jej Janusz:


    „Karolinka, no słuchaj, nie wiem, kiedy będę, bo jestem cały czas na froncie no i tu mnie trzymają cały czas, pewnie się stykniemy, przyjdzie nasz czas, czy to będzie w Charkowie, czy gdzie, to znajdziemy czas i się spotkamy. Przesyłam buziaki i za wszystko dziękuję, pa”


    …Nie zdążyliśmy. Ja też za wszystko dziękuję, Janusz. Pa. – tymi słowami Karlina kończy swój artykuł o Januszu.


    Pamięci Janusza „Kozaka” Szeremety


    v9hjj2BXtDG7X3MP.jpg

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.

Opis zrzutki

WSPARCIE DZIECI I RODZIN POLEGŁYCH POLSKICH OCHOTNIKÓW NA UKRAINIE


Zbiórka pod patronatem Zła Ambasada oraz WarNewsPL

uWt3UtFFirOTWrid.png


Oto nasi bohaterowie, koledzy, przyjaciele, polscy ochotnicy służący w Legionie

Międzynarodowym Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy. Daniel, "Niki", Janusz,

Krzysztof oraz Tomasz walczyli i polegli za ideę prezentowaną pod hasłem: „Za wolność

Waszą i Naszą”

Dziś w podziękowaniu za ich zasługi pragniemy odwdzięczyć się im, wspierając tych,

których oni osamotnili. W szczególności dzieci, którym pragniemy zapewnić wejście w

dorosłe życie z głowami podniesionymi do góry i sercami rozpieranymi przez dumę

wobec ojców.


XKCa9EO1p3DL0YJM.png


Plan zakłada aby większość zebranych środków przekazać w formie Funduszu

Powierniczego (lokaty), który będzie dostępny dla dzieci naszych bohaterów pod

ukończeniu 18 roku życia. Pozostała kwota sfinansuje najpilniejsze potrzeby rodzin

wynikające z utraty bliskiego, pokryje ewentualne koszty administracyjne, a przede

wszystkim pozwoli na utworzenie drugiego (doraźnego) funduszu.


R2g0vc6OjF0KPQ0e.png


W trakcie trwania naszej zrzutki będziemy publikować historie oraz sylwetki poległych

bohaterów opowiedziane przez ich znajomych z frontu.

Skontaktowaliśmy się bezpośrednio lub pośrednio z każdą z rodzin, nie wszystkie jednak

wyraziły potrzebę otrzymania wsparcia finansowego. Jednak jeśli którakolwiek z rodzin

zmieni zdanie i wyrazi chęć otrzymania pomocy zostanie dodana do celu Zrzutki.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 2128

preloader

Komentarze 22

 
2500 znaków
  •  
    Użytkownik anonimowy

    Dziękuję za wasze zaangażowanie w rzeczy najważniejsze.

    Oby karma do Was wróciła po 1000kroć.

    100 zł
  • PF
    Daniel

    Nigdy nie uda nam się spłacić długu jaki u nich mamy.

    50 zł
  •  
    Użytkownik anonimowy

    We are forever in debt.

    ukryta
  • D
    Dawid

    Niech pamięć o bohaterach, którzy dobrowolnie położyli swoje życie na szali w imię walki ze złem trwa wiecznie.

    "... a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
    ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych"

    Mam nadzieję, że udostępnicie więcej życiorysów oprócz ś.p Janusza

    100 zł
  •  
    Użytkownik anonimowy

    Tak trzymać chłopaki wygramy ruskie agresorzy do piachu!

    20 zł