Cześć. Mam na imię Darek i wytoczyłem wojnę glejakowi.

Czwarty marca 2024, normalny, niczym nie wyróżniający się dzień zaskoczył mnie napadem padaczkowym podczas jazdy samochodem. Na szczęście udało mi się w bezpieczny sposób zatrzymać i wezwać pomoc. Następnego dnia znów napad się powtórzył, zaczęła się inna historia. Moje życie prywatne, zawodowe, marzenia, oczekiwania.....

05.03.2024 szpital, tomograf, następnie rezonans magnetyczny. Informacja od lekarzy, że mam zmianę w mózgu.

Kilka dni później kolejne badania w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie, rezonans, biopsja, no i czekanie na wyniki.

7 tygodni oczekiwania.... wynik: Nowotwór złośliwy mózgu - glejak IV stopnia.

Na chwile obecną lekarze nie rekomendują operacji usunięcia guza ze względu na jego umiejscowienie blisko ważnych ośrodków w mózgu i bardzo wysokie ryzyko paraliżu lewej nogi i ręki. Zacząłem leczenie radio i chemioterapią, będę czekać na rezultaty terapii, następnie będę chciał powrócić do możliwości jego usunięcia.

Nastawiony jestem nie na bitwę, a na wojnę. To dopiero początek mojej walki. Doskonale zdaję sobie sprawę, że będę musiał szukać innych metod leczenia.

Wiem doskonale, że nie wszystkie należą i nie są opłacane z katalogu NFZ. W grę wchodzą metody leczenia dostępne w Polsce jak i zagranicą (leczenie, koszty pobytu i przejazdu). Takie sposoby leczenia wymagają dużych nakładów finansowych. Wiem już, że koszty leczenia przerastają moje możliwości. Początkowo miałem możliwość poddania się operacji wycięcia guza w prywatnej klinice. Jednak ryzyko powikłań powstrzymało mnie od dalszych działań w tej kwestii i obecnie czekam na rezultaty rozpoczętego leczenia.

Do czasu choroby byłem aktywny zawodowo i wielokrotnie pomagałem, teraz stało się na odwrót. Wiem, że nie będzie mnie stać na pokrycie wszystkich tak wysokich kosztów. Wiem natomiast, że jest mnóstwo ludzi z wielkim sercem. Wiem, że mnóstwo ludzi dorzucając po kilka ziarenek będzie w stanie mi pomóc.