Widzieliście tutaj pewnie nie raz, że często odwiedzam pobliskie noclegownie. Delikatnie mówiąc nie są to miejsca gdzie goście walą drzwiami i oknami, ludzie przynoszą prezenty, a punktem obowiązkowym każdej szkoły jest zorganizowanie tam wycieczki.

Myślę podobnie jak wy. Mieszkańcy to ludzie dorośli. Sami odpowiadają za swoje czyny i często sami zgotowali sobie taki los.

Wielu z nich wydawało się na pewnym etapie życia, że mają u stóp cały świat. Duży dom, kochająca rodzina, fajna fura, zagraniczne wycieczki i schabowy na talerzu. 

Przez ostatnie lata mamy do siebie coraz większą śmiałość. Gdy rozmawiamy i pytam jak to się stało, że wylądowali na ulicy nie wszyscy są w stanie mi na to odpowiedzieć.

Jednego dnia byli panami życia, a następnego leżeli zasikani gdzieś na klatce schodowej. Jednego dnia zastanawiali się czy pomidorową zjeść z ryżem czy makaronem, a po chwili grzebali w koszu pod McDonaldem z nadzieją, że znajdą tam resztki hamburgera.

Rzadko ich usprawiedliwiam. Dorosły człowiek powinien wiedzieć, że jak za bardzo bajlando wejdzie w krew, to skutki mogą być tragiczne. Zresztą oni też raczej usprawiedliwień nie szukają.

Ilu chłopaków, tyle historii. Żadnego z nich nie mogę chyba jeszcze nazwać moim kolegą, ale jest kilku, którzy gdy widzimy się na ulicy machną mi cześć.

Teraz napiszę być może coś, co wielu z Was zaskoczy, ale jest między naszą Ekipą i tymi ludźmi pewne podobieństwo. Zarówno wy jak i oni zawsze są chętni do pomocy.

Gdy jest robota na mieście, gdy trzeba wnieść lodówkę na trzecie piętro, zerwać płytki w łazience u starszej osoby i wyrzucić gruz wiem, że mogę na nich liczyć.

To nie są złe chłopaki. 

Piszę ten post i kasuję. Jestem świadomy, że może być to klasyczny niewypał. 

Chociaż pogoda za oknem nie jest jeszcze najgorsza, to za chwilę pewnie to się zmieni.

Dla mieszkańców noclegowni zima to najgorszy czas. Jest wśród nich wielu starszych, schorowanych ludzi. Gdy zapytałem jednego z nich czy czegoś mu potrzeba, odpowiedział, że "jedyne o czym marzy, to żeby w d~pe było ciepło." Resztę ogarnie.

Obiecałem, że przywiozę mu kalesony. Zapytał, czy dla jego kolegi Heńka też bym znalazł. 

Wiem, że takich "Heńków" jest w noclegowniach więcej. Dlatego założyłem zbiórkę i proszę Was o pomoc.

Zawsze jak nie jestem czegoś pewien, to pytam żonę o zdanie. Tym razem nie potrafiła mi jednoznacznie odpowiedzieć i doradzić czy taka zbiórka ma sens.

"Najwyżej weźmiesz z naszych i kupisz mniej niż potrzeba" - powiedziała.

Liczę się z tym, że nie będzie tutaj setek wpłat. Nie będę też sztucznie przedłużał czasu trwania zbiórki. Ustawiłem ją do wieczora.

Po cichu mam jednak nadzieję, że znajdą się osoby, które pomogą mi kupić chociaż kilka sztuk ciepłych kaleson dla mieszkańców noclegowni.

✋