A więc tak głupia sytuacja, przeoczyłam przystanek muzeum narodowe i wylądowałam na rondzie grunwaldzkim, wtedy jeszcze mój bilet minutowy miał 5 minut, no ale czekanie na autobus się przedłużyło, jak już przyjechał to siadłam sobie kulturalnie, drzwi się zamknęły i co słyszę: "proszę przygotować bilety do kontroli". No to patrzę na swój bilet i widzę, że jest minuta po czasie, a doslownie miałam przejechać jeden czy dwa przystanki, ale kanar niestety nie był wyrozumiały, a nie miałam czasu się kłócić, bo śpieszyłam się na randkę, więc pokojowo zapłaciłam mandat najszybciej jak to możliwe. Ale no niestety nie zdążył mnie spisać i musieliśmy wysiąść razem na moim przystanku. Mina osoby, z którą się umówiłam bezcenna, myślałam, że spalę się że wstydu. Najgorsze jest to, że dziś rano jak się obudziłam myślałam przez chwilę, że to sen, ale no przykra rzeczywistość mnie dopadła. Aha, zapomniałam dodać, że sobie studiuje i akurat na mojej uczelni jest remont, więc mamy zdalnie, ale wczoraj specjalnie przyjechałam do Krakowa, bo dzisiaj, we wtorek mamy jedne zajęcia stacjonarnie, jedne, dlatego nie miałam miesięcznego, chciałam zaoszczędzić, bo nie należę do najbogatszej rodziny, no to zaoszczędziłam😢😆
Ale tak sobie pomyślałam, jakby zobaczyło to 120 osób i wpłaciło po złotówce to rodzice może by mi głowy nie ukręcili. Jak to zrobił za dzieciaka znajomy mojej znajomej malutkim kaczuszkom kluczem francuskim, bo UWAGA! krzywo pływały i kiwały się na boki. Podobno pierwsze co powiedział swojemu tacie jak wrócił z pracy to: "tato, tato, naprawiłem kaczki", a  staw był pełen kaczuszek z właśnie skręconymi główkami...