W listopadzie 2019 r. zdiagnozowano u mnie raka mózgu, a dokładniej guz kąta mostowo-móżdżkowego. Nic z tego nie rozumiałam. Szukałam pomocy w wielu miejscach: Poznaniu, Sosnowcu, a w końcu w Bydgoszczy. Tam lekarz podjął się operacji, lecz jej termin wyznaczył na marzec 2020 r., trzy miesiące od konsultacji. Pandemia mocno pokrzyżowała nam plany. Operacja odbyła się dopiero 20 lipca 2020 r. i wtedy zaczął się kolejny dramat.

W czasie operacji lekarze usunęli mi 98% guza. Niestety pojawił się niedowład prawej strony ciała oraz brak widzenia na prawe oko. Zostałam wypisana do domu, choć nie chodziłam o własnych siłach. 

Od operacji minęły już trzy lata. Trwale mam uszkodzony nerw twarzowy, inaczej trójdzielny.

Poddawałam się wszelakim zabiegom, dostawałam zastrzyki, które miały pobudzić nerw, masaże Kobido, taśmy jednak nie dało to żadnego efektu. Jakiś czas temu trafiłam na nici Aptos, które wykorzystuje w przeciwdziałaniu ptosie, czyli opadaniu. Zostawiam link gdzie można poczytać sobie więcej o niciach Aptos https://drwitwicki.pl/zabiegi/twarz/porazenie-nerwu-twarzowego-nici-aptos/.

Jestem po wstępnej konsultacji i dr Witkowicki proponuje zastosowanie użycia nitek trwałych, który poprawią wygląd, ale nie wpłyną na funkcję porażonych mięśni twarzy.

Warunkiem przystąpienia do zabiegu jest stan po porażeniu, który nie rokuję poprawy (2 lata od uszkodzenia) u mnie wszystko się zgadza, bo minęły 3.

Dlaczego Was proszę o pomoc?

Niestety kwota zabiegu jak dla mnie jest wysoka, to 4000 zł sam zabieg i jeszcze dochodzą dojazdy i wizyty kontrolne.

Po drugie minęły już 3 lata od zabiegu i mam dość spojrzeń ludzi, tłumaczenia się co się stało i dlaczego wyglądam tak, a nie inaczej. Też ten zabieg podniesie moje poczucie wartości, które w tej chwili jest mocno zaniżone.

Bardzo Was proszę, pozwólcie stać mi się na nowo kobietą i cieszyć się w pełni życiem!!