To nie jest dla mnie łatwa sytuacja i prosta zrzutka. Dwa lata temu adoptowaliśmy Mruczka, niepełnosprawnego kota. Mruczek miał trafić do nas tylko na chwilę ale między nim a moim synem wytworzyła się tak niezwykła więź, że został z nami. Franek mając niespełna 7 lat przyniósł mi swoje oszczędności i poprosił bym pozwoliła mu zatrzymać Mruczka, nie potrafiłam mu odmówić i tak każdego kolejnego dnia ten kot kradnie nasze serca.

Mrunio jest kotem po wypadku, ma uszkodzony kręgosłup, nie kontroluje wydalania. Ma uszkodzony układ nerwowy przez co źle pracują mu jelita, często się zatyka i wymaga wypróżniania.

Mrunio musiał mieć też amputowane oko.

Największym jednak problemem Mrunia są tylne łapki. Pomimo operacji, rehabilitacji nie odzyskał sprawności w łapkach, nadal mając w nich czucie. Łapki Mrunia aktualnie sprawiają mu tylko ból. Mruczek często gryzie je z bólu i złości. Dodatkowo krążenie Mruczka stwarza ryzyko zatorów i zakrzepów w tylnych łapkach.

Jesteśmy po kilku konsultacjach weterynaryjnych i mamy jedną opinię: amputacje tylnych łap.

Ze względu na uszkodzenia neurologiczne operacja jest kosztowna i konieczny nadzór i opieka po niej. Prowadząc dom tymczasowy dla kotów, aktualnie mieszka z nami 11 chorych kotów i 3 króliki, nie mamy na nią środków.

Mój syn zawsze z okazji urodzin zbierał karmę dla schroniska lub pieniądze dla różnych fundacji. W tym roku jego marzeniem jest operacja Mrunia.

Nadwyżkę syn przeznaczy na karmę dla kotów ze schroniska w Przyborówku.

Całość rozliczymy na naszym blogu kot i Małgorzata na fb.

Bardzo dziękuję za każde wsparcie.