Pomóżmy kotom przetrwać wiosnę
Pomóżmy kotom przetrwać wiosnę
Nasi użytkownicy założyli 1 226 307 zrzutek i zebrali 1 348 429 738 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Czy baliście się kiedyś wiosny?
My boimy się co roku. Dla kocich wolontariuszy wiosna to czas koszmaru – rujek, ciężarnych kotek, a przede wszystkim śmiertelnie chorych kociąt wyłażących z każdej dziury – byle wiedzieć, gdzie patrzeć. A nawet jak nie chcemy patrzeć, to czasami na chodniku leżą, tak pod blokiem, na betonie, wśród ludzi.
Zima zwykle jest czasem na oddech, dozbieranie funduszy, wyadoptowanie jesiennych pracowicie wyleczonych kociaków. W tym sezonie zimy nie było. Koszmar trwa od jesieni – ot, taki mało spodziewany efekt globalnego ocieplenia. Już w tej chwili – w LUTYM! - łapiemy kotki w wysokich ciążach. Każdy miot urodzony na działkach czy w pustostanach to kolejna niewidzialna tragedia, kolejna śmierć. Na każdego ślicznego, zdrowego kociaka, który bryka sobie z mamą po trawce, przypada kilkanaście tych, które zabił koci katar w jakiejś ciemnej dziurze. A każdy z tych zdrowych, ślicznych kotków co pół roku wyprodukuje kolejne pokolenie skazane na straszny los.
Trwa wyścig z czasem. Wolny wieczór z rodziną? Śmiech. Weekend? Nie ma weekendu. Łapiemy, łapiemy, łapiemy ile się da, i odwozimy na kastracje, póki nie będzie za późno. Szpitaliki w lecznicach zapchane po sufit. Również dlatego, że łagodna zima oznacza epidemię wirusówek. Wiele kotów trzeba wyleczyć, nim wypuści się je na tę cudowną „wolność”.
Nie narzekamy. Robimy to za friko, z potrzeby serca, tarzamy się po krzakach dla sportu. Robimy to od kilku lat, nie umiemy udawać, że tego wszystkiego nie ma. Ale POTRZEBUJEMY POMOCY. Nie, nie dostajemy dotacji od państwa. Nie jeździmy maybachami za Wasze pieniądze. Nie. Mamy pod stałą opieką ponad 60 kotów w lecznicach i domach tymczasowych. Niektóre z tych kotów pozostaną dożywotnio jako zbyt chore, aby je wypuścić. Inne leczymy i wypuszczamy lub znajdujemy domy. Ale to wszystko kosztuje.
Jesteśmy grupą wolontariuszy z Gdańska. Pomóżcie nam... nie. Nie nam. Kotom. Kociakom. Mniejszym i większym. I tym tycim tycim...
W ostatnim czasie pod naszą opiekę trafiły 4 dwutygodniowe kociaki. Przyszły na świat w miejscu nieprzyjaznym, wszystkie mioty tam ginęły :( Kotka nie da się złapać, nie interesują jej dzieci :(
Jeśli jest potrzeba, koty wolnobytujące leczymy. Nie są to mili pacjenci odwdzięczający się radosnym mruczeniem, to są dzikie dzikusy skupiające sie tylko na tym, aby nas w najlepszym wypadku podrapać porządnie. Najczęściej trafiają do lecznicy dzikusy w kiepskim stanie, co wymaga wielkich nakładów pracy i generuje ogromne koszta. Raz złapany dziki kot musi zostać zdiagnozowany i wyleczony. Drugi raz może już nigdy nie uda się go złapać i będzie w cierpieniu odchodził w krzakach praktycznie na naszych oczach. Koty z dziurami w głowie, z kontuzjowanymi łapami, kocim katarem zabijającym nawet dorosłe koty i wieloma innymi chorobami. Brudne, śmierdzące, zalane krwią, ropa, moczem, kałem.
Do tego dochodzą oswojone, zagubione czy porzucone koty. Przeganiane przez koty wolnobytujące, nie umiejąc zdobywać żywności, nie mając odporności zaczynają chorować. Jeśli zostaną zauważone, zgłoszone w porę, często udaje się im pomóc. Tu na zdjęciu porzucony na klatce schodowej Fragles, który niemal odszedł z powodu banalnego na pozór kociego kataru.
Nela, cudna szylkretowa koteczka, jeszcze dość młoda. Przypałętała się na balkon do ludzi, którzy dokarmiają kilka kotów. Nie mieli serca jej wyrzucić, umościli kocyk w kartonie. Ale koteczka kulała, zaczęli szukać pomocy. Tak kotka trafiła pod naszą opiekę, do domu tymczasowego. I tutaj okazało się, ze kotka nie tylko kuleje, ale podsikuje regularnie. Badania wskazują na problem, który trzeba zdiagnozować. Trzeba to zrobić, bo dzisiejsza wizyta u ortopedy dała jednoznaczne wskazanie do szybkiego, drogiego zabiegu. Nela ma zwichnięty staw łokciowy, cierpi stale ogromny ból. Zabieg wykonany, jego wstępny koszt to 1500-2000zł :(
Do tego znajomi karmiciele proszą o karmę i tutaj odmówić już znacznie trudniej - bo to najczęściej panie żyjące ze skromnej emerytury...
Spływają z lecznic faktury styczniowe, lutowe przed nami. Jesteśmy na ogromnym minusie, a już jest marzec! To co najgorsze dopiero nadejdzie! Poniżej rozpiski leczenia kotów z 2 lecznic ( Ulga,, Zwierzyniec).
Bardzo prosimy o wsparcie. Liczy się dla nas każda złotówka. Możemy liczyć tylko na pomoc ludzi. Tych, którym na sercu leży dobro naszych braci mniejszych. Robimy co możemy, ile możemy, często ponad siły wydając prywatne pieniądze i zaniedbując rodziny.
Wszystko, co uzbieramy, będzie przeznaczone na utrzymanie i leczenie podblokowych kotów.
Losy kociaków można śledzić na bieżąco na facebook.com/kotyspodbloku
Oprócz środków finansowych mile widziane dary rzeczowe:
- podklady 60x90 i 45x60,
- żwirek Cat's Best lub inny rośliny (bezpieczny dla maluchów),
- puszki (najlepiej 800g) - Animonda Carny, Grau, Feringa, Smilla, Mac's, Butchers,
- saszetki - w zasadzie każde,
- sucha karma dla bezdomniaków: Sanabelle, Smilla,
- środki czystości,
- środki do dezynfekcji: desprej, virkon, manusan,
- rękawiczki nitrylowe lub winylowe,
- transportery Atlas,
- fanty na bazarek,
- ręczniki, kocyki etc.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymajcie się!!!