Happy End dla Selavi - pomóż nam zostać razem
Happy End dla Selavi - pomóż nam zostać razem
Nasi użytkownicy założyli 1 231 208 zrzutek i zebrali 1 363 115 644 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
-
Cześć!
Na wstępie chciałabym podziękować wszystkim za wpłaty, udostępnienia i wsparcie. Jestem niezwykle poruszona.
Na Lubelszczyźnie (jak i w całej Polsce) nieźle popadało - zima pokazała nam się tutaj w pełni. Z zaspami i dużym mrozem.
Wczoraj przed karmieniem koni nagrałam dla Was film, na którym możecie zobaczyć jak nasze kochane zwierzaki cieszą się ze śniegu. Spójrzcie jak skaczą!
Całusy!
Iza
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Cześć! Tu Iza, wielka miłośniczka zwierząt. Z wykształcenia jestem hipologiem, z zawodu fizjoterapeutką koni i na co dzień z ogromnym zaangażowaniem i radością pomagam zwierzętom. Jestem także opiekunką Selavi, 6-letniej klaczy rasy SP (szlachetnej półkrwi), którą przekazał mi mój były partner w grudniu 2017 na podstawie umowy słownej. Po trzech latach opieki najprawdopodobniej ją stracę ze względu na unieważnienie umowy na podstawie której trafiła w moje ręce.
Na zdjęciu jestem ja z moją ukochaną Selą. Zima 2021r.
Nasza historia.
Moją ukochaną Selavi poznałam dokładnie 17 grudnia 2017 roku. Przebywała wtedy w Częstochowie u poprzednich właścicieli. Wyglądała zupełnie inaczej niż na zdjęciu dołączonym do ogłoszenia sprzedaży. Była wychudzona, cała pokryta błotem z raną na nodze.
Zdjęcie Selavi z 2017 r.
Zdjęcie Selavi z 2020 r.
W trakcie spotkania ówcześni właściciele pokazali mi jak Sela skacze. Pamiętam moje poruszenie, gdy po każdym skoku przybiegała do mnie. Wydawała mi się wtedy bardzo miłym koniem, chociaż do innych ludzi podchodziła z dystansem. Czułam jakby mnie “wybrała” i ja też zdecydowałam, że to jest “ten koń” – mój koń. Myślę, że to była miłość od pierwszego wejrzenia :)
3 dni później - 20 grudnia 2017 r. - Selavi przyjechała do Lublina i wtedy rozpoczęła się nasza przygoda. Zaczęłyśmy od… karmienia - dlatego, że Seli wystawały żebra. Po tygodniu, gdy zaczęłam z nią pracować, okazało się że koń jest straumatyzowany: niepokoiły ją gwałtowne ruchy, bała się że ktoś może ją uderzyć. Czasami reagowała agresją i atakowała (próbowała dębować, kopać i gryźć) również mnie. Dodatkowo zrzucała każdego, kto próbował na nią wsiąść. Minęły długie miesiące, zanim zrozumiała, że w nowym miejscu nikt nie chce zrobić jej krzywdy.
W końcu, Sela zaczęła traktować towarzystwo człowieka jako coś miłego. Przestała być agresywna, pozwoliła mi się dosiadać. Zaufała mi.
I wtedy, po około 3 miesiącach, Selavi uległa kontuzji prawej tylnej nogi. Wyrwała sobie kawałek kopyta wraz z koronką i, pomijając krótkie spacerki, przez następny kwartał mogła tylko stać w boksie.
Gdy Selcia wyzdrowiała, oczywiście wznowiłyśmy treningi - i zaczęłyśmy skakać. Okazało się, że do skoków moja klacz ma prawdziwy talent! Uwielbia je a puszczona luzem sama znajduje przeszkody i je pokonuje.
Zdjęcie Selavi z 2020 r.
W czerwcu 2018 r. Wyjechałam na praktyki studenckie i nie widziałam Seli 4 tygodnie. Na tym etapie byłyśmy już ze sobą bardzo zżyte. To był dla mnie trudny czas bo bardzo za nią tęskniłam... Okazało się, że Selcia również - gdy wróciłam, przybiegła galopem z drugiego końca pastwiska oddalając się od reszty koni tylko po to i aż po to żeby mnie przywitać.
W listopadzie 2018 r. razem z Selavi przeprowadziłyśmy się na Śląsk. Chciałam zamieszkać z moim ówczesnym partnerem. Niestety stajnia, w której stałyśmy nie okazała się dla nas szczęśliwa.
W lutym 2019 r. Sela rozcięła sobie pysk na wybiegu. Po zszyciu rany weterynarz podał bardzo silne leki przeciwzapalne oraz przepisał kontynuację leczenia. Klacz była na lekach przez kolejny tydzień.
Pewnego wieczoru miałam przeczucie, że dzieje się coś złego. Od razu pojechałam do stajni. Długotrwałe podawanie leków przeciwzapalnych spowodowało u Seli bardzo silną kolkę, która trwała do 2:00 w nocy. To chyba moje najgorsze wspomnienie - strasznie się tamtej nocy o nią bałam.
Po tym epizodzie Selcia w ciągu 3 dni bardzo schudła: leki podrażniły błonę śluzową żołądka i pojawiły się wrzody. Wymagały one bardzo kosztownej terapii, na którą klacz nie reagowała dobrze. Przez pierwsze miesiące bardzo bolał ją brzuch, miała silne kolki a samo leczenie nie przynosiło dużych efektów. Oczywiście, byłam z nią i wtedy: codziennie masowałam, podawałam leki i wspierałam. Przez błąd lekarski Selavi cały czas musi otrzymywać leki, których miesięczny koszt to ok 1300zł. Od rozstania opłacam je tylko z własnej kieszeni.
W październiku 2019 Selavi po raz kolejny dostała bardzo silnej kolki - tym razem ledwo ją odratowaliśmy. Na tamten moment było wskazanie żeby zawieźć konia do kliniki. Operacji finalnie udało się uniknąć - ale miało to też swoją cenę: kolejne leki.
W grudniu 2019 rozstałam się z partnerem, który podarował mi Selavi. Po rozstaniu ustaliliśmy, że klacz będzie mi przekazana w formie darowizny i przywieziona do mnie, do Lublina 7 stycznia 2020 r.
Kiedy klacz przyjechała na lubelszczyznę przeszła kolejne leczenie na wrzody (3000 zł). Gdy była już przy mnie, powoli zaczęła odżywać i pięknieć.
Gdy wszystko wreszcie zaczęło się układać w kwietniu 2020 podczas robienia zębów weterynarz przypalił klaczy miazgę zębową. Sela nie mogła jeść niczego oprócz papek.
Jeździłam wtedy do stajni 5 razy dziennie aby ją karmić i utrzymać w formie. Bardzo nie chciałam, żeby znowu schudła.
Od kwietnia do czerwca budowałam pod swoim domem boks, żeby mieć Selę cały czas na oku. Selcia zaczęła jeść samodzielnie dopiero, kiedy w nim zamieszkała - w czerwcu 2020.
Od tamtej pory epizody kolkowe pojawiają się znacznie rzadziej, konik jest wyciszony i polubił towarzystwo innych ludzi i zwierząt.
Na zdjęciu Selavi już po przeprowadzce do nowego boksu. Na padoku z naszymi pozostałymi końmi: Pasiem i Siwą.
Gdy wszystko zmierzało w dobrym kierunku, sytuacja nagle się skomplikowała...
W lipcu 2020 mój były partner zmienił zdanie odnośnie Selci. Stwierdził, że nasza umowa jest nieważna i zażądał zwrotu konia lub kosztu jego zakupu.
Zupełnie się tego nie spodziewałam i nie byłam na to przygotowana - nasze wcześniejsze ustalenia zawieraliśmy ustnie.
Od tego momentu cały czas czułam strach, że Selavi zostanie mi odebrana. Nie mogłam się z tym pogodzić. Przez te lata pokochałam ją całym sercem, opiekowałam się nią bez względu na okoliczności i nie chciałam jej stracić.
Na początku próbowałam rozmawiać i negocjować z moim byłym partnerem próbując ustalić dlaczego wycofał się z danego słowa i umowy, którą mieliśmy. Kiedy wyczerpały się inne opcje w sierpniu 2020 zaczęłam konsultować sprawę z prawnikiem.
Szukałyśmy najlepszego rozwiązania. Jedyne, co było dla mnie pewne, to to że oddanie Selavi nie wchodzi w grę. Próbując dojść do porozumienia, zaproponowałam spotkanie z mediatorem.
Podczas mediacji, które odbyły się 1 lutego 2021 r. podpisałam umowę ugody w której zobowiązałam się zapłacić 28 000 zł mojemu byłemu partnerowi w tym - 14 000 zł za moją kochaną Selavi (co jest celem zbiórki). W zamian za to on zobowiązał się porzucić roszczenia względem klaczy. Aby wywiązać się z umowy, mam czas do końca marca.
Skan ugody, którą podpisałam.
Kochani! Chciałam prosić o Waszą pomoc. Bieżące wydatki na utrzymywanie i leczenie Seli pochłaniają zbierane na bieżąco oszczędności. Selavi zasługuje na godny byt, miłość i uwagę.
Moja wspaniała rodzina jest przy mnie i robi wszystko, aby mi pomóc.
Staram się też o pożyczkę na część kwoty a rodzeństwo pożyczy mi swoje oszczędności - ale nawet z takim wsparciem nie uda mi się uzbierać całej sumy na spłacenie zobowiązania wobec byłego partnera.
Traktuję Selavi jak członka rodziny. Nie umiem - i nie chcę - z niej zrezygnować. Kocham ją z całego serca i wierzę, że jeśli przetrwamy tą sytuację to czeka nas wspaniałe życie.
Na zdjęciu Selavi i moja młodsza siostra Julka na zawodach.
W podzięce za Wasze wpłaty chciałabym zaoferować coś od siebie. Będę wdzięczna za każdą kwotę, nawet najmniejszą.
Tylko tak mogę sprawić, by Sela została ze mną!
Za 50zł - podziękuję Ci listownie.
Za 100 zł - do podziękowań dołączę oprawione zdjęcie Selavi
Za 200 zł - do listu i zdjęcia dodam moje autorskie ciasteczka dla koni albo zabawkę dla Twojego psa lub kota (do wyboru)
Za 500 zł - do powyższych dołączę godzinny masaż dla Twojego konia lub psa, który wykonam na terenie Lubelszczyzny, Podkarpacia, Małopolski, Śląska albo Świętokrzyskiego.
Za 1000 zł - otrzymasz podziękowanie listowne, oprawione zdjęcie Selci, autorskie ciasteczka dla koni albo zabawkę dla psa/kota (do wyboru) oraz fizjoterapię dla Twojego konia - masaż i 2 zabiegi (do wyboru: sonoterapia, elektroterapia, magnetoterapia, ozonoterapia, taping trenigowy) na terenie całej Polski.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Oferty/licytacje 5
Kupuj, Wspieraj.
Kupuj, Wspieraj. Czytaj więcej
Organizatora:
100 zł
Kupione 11
200 zł
Kupione 2
500 zł
1000 zł
Kupione 1
Powodzenia trzymam kciuki!
Dziękuje 😊🤞🤞
Wiem jak to jest kochać koni całym sercem ❤️ Trzymajcie się :)
Bardzo dziękuję za okazane wsparcie 🥰 wierzę że się uda 🤞🤞
Ale ten chłop narobił wam przykrości
Cóż.... Idziemy dalej 😊 Dziękuje serdecznie za pomoc!
Trzymam kciuki żeby się udało ❤️🐎
Bardzo dziękuję za pomoc 🥰