Na krawędzi życia – walka z panleukopenią!
Na krawędzi życia – walka z panleukopenią!
Nasi użytkownicy założyli 1 225 919 zrzutek i zebrali 1 347 422 693 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Ci z Was, którzy mieli do czynienia z panleukopenią, na pewno wiedzą, że jest to walka na krawędzi życia i śmierci… Kabi, Tami, Zami i Grafi – czwórka braci z Tuszyna musiała zmierzyć się z tym wirusem.
Choć od momentu przyjęcia maluchów w dniu 6 listopada minęło naprawdę niewiele czasu– z żadnym z naszych Podopiecznych nie mieliśmy jeszcze tak intensywnie wypełnionego czasu, jak z chłopakami. Choć Kabiego i Zamiego już z nami nie ma, nie zapomnimy o nich nigdy. Chcielibyśmy Wam choć w skrócie opowiedzieć ich historię.
6 listopada przyjęliśmy trójkę z nich – Kabiego, Tamiego i Grafiego. Chłopcy zostali zabrani od razu na przegląd weterynaryjny, zostali dokładnie zbadani, odrobaczeni i przetestowani w kierunku FIV/FELV. Sama Pani Weterynarz była zaskoczona w jak dobrej formie do nas trafili. Jedyną wątpliwość wzbudził mocno twardy i nabrzmiały brzuch rudzielca Tamiego. Na szczęście, po wykonanym USG, wstępna diagnoza w kierunku FIP-a została podważona. Tami i Kabi trafili do wspólnego Domu Tymczasowego, a Grafi do osobnego.
Na drugi dzień stan Kabiego zaczął się pogarszać. Wymioty, biegunka, brak apetytu i wychodzące każdą stroną robaki… Maluch bardzo szybko stawał się coraz słabszy. Dzięki szybciej reakcji Agnieszki, został zabrany do weterynarza – otrzymał kroplówkę i wszelkie niezbędne leki. Jego stan uległ minimalnej poprawie. Niestety, w niedzielę, 10 listopada, Kabiś czuł się tragicznie. W trakcie wizyty w lecznicy okazało się, iż wykańcza go śmiertelny wirus panleukopenii. Maluch został w przychodni, a Agnieszka prędko pojechała po Tamiego.
Niestety, kiedy Tamiemu wykonano test, a ten okazał się również pozytywny – cały świat nagle przestał istnieć. Wszystko, co działo się dookoła, przestało mieć znaczenie. Kabi był coraz słabszy… Nie był w stanie walczyć. Ta straszna choroba go wykańczała z minuty na minutę. Musieliśmy podjąć ciężką decyzję o eutanazji..
Tami, ze względu na pozytywny wynik testu, został poddany hospitalizacji. Rozpoczęła się walka o Jego życie. Ponieważ jeszcze nie pojawiły się u niego objawy zarażenia – mocno wierzyliśmy, że jest nadzieja na uratowanie. Jednak lekarze ciągle uświadamiali nas, że szanse są naprawdę niskie, praktycznie zerowe.. Jak mieliśmy odpuścić i nie podjąć walki? Choć było naprawdę późno – Martyna rozpoczęła poszukiwania surowicy. Kompletnie nic nie wiedzieliśmy o tej chorobie, nigdy nie mieliśmy z nią styczności, ale musieliśmy działać. Z niedzieli na poniedziałek w nocy udało się dostarczyć dwie dawki surowicy. Walka została rozpoczęta.
W poniedziałek – 11 listopada – na test pojechał Zami. To jeden z braci, który od początku nie miał szczęścia. Tak naprawdę – nigdy nie było nam dane się z nim poznać… Zami w momencie złapania cierpiał na przepuklinę pępkową, która pilnie wymagała zoperowania. Angelika, która go złapała, otrzymała od nas zielone światło na działanie i tak 6 listopada Zami został zoperowany. Zabieg minął bez żadnych komplikacji, po wybudzeniu i weryfikacji jego stanu – został wypisany do domu. Ze względu na zalecone ograniczenie ruchliwości – został tymczasowo zabezpieczony przez Angelikę. Nie chcieliśmy narażać go na dodatkowy stres związany z transportem i ponowną zmianą otoczenia tuż po zabiegu. Niestety... Los zdecydował inaczej.
Kiedy Zami został poddany testowi na panleukopenię, wynik również okazał się pozytywny. Mimo braku objawów, jego organizm w piątej dobie po zabiegu był nadal osłabiony. Podjęliśmy decyzję o hospitalizacji i ponownie rozpoczęliśmy poszukiwania surowicy. Niestety, już na drugi dzień stan Zamiego się pogorszył. W środę, 13 listopada, otrzymaliśmy telefon… Serduszko Zamiego się zatrzymało. Nasz świat po raz kolejny roztrzaskał się na kawałki.
11 listopada na test trafił również Grafi. Ku naszemu zaskoczeniu – on jako jedyny okazał się zdrowy. Lekarze nie dawali nadziei na taki wynik – los jednak był dla niego łaskawy. Chociaż jeden z czwórki braci otrzymał szansę na normalne życie i znalezienie domu. Mamy nadzieję, że zakończy się to szczęśliwie. Grafi jest pełnym energii, towarzyskim kotem. Trzymajcie kciuki, żeby tak właśnie zostało!
Tami – silny rudzielec, pokazał prawdziwą wolę walki i chęć życia. Hospitalizowany od niedzieli, 10 listopada, miał tylko jeden gorszy dzień. Poza tym, rozrabiał, szalał i po prostu walczył. My regularnie dowoziliśmy surowicę, modliliśmy się i trzymaliśmy za niego kciuki. W niedzielę, 17 listopada, otrzymaliśmy jedną z lepszych wiadomości w ostatnim czasie. Tami może wracać do warunków domowych. Wiadomo – dalej musi być pod obserwacją, przyjmować antybiotyk, a jego Opiekunowie muszą stosować izolację, ale... Będzie żył! Co z nim dalej? Na pewno niedługo damy znać jak potoczyła się Jego historia…
Choć od przyjęcia maluchów 6 listopada minęło dosłownie kilkanaście dni – wydarzyło się w tym czasie zbyt wiele złych rzeczy. Iskierka nadziei jaką jest Grafi, nieustająca walka Tamiego oraz ogromny ból po stracie Zamiego i Kabiego. To zbyt wiele..
Błagamy, pomóżcie. Koszty, które ponieśliśmy przez ten czas, są bardzo wysokie. Nie wiemy co będzie z nami dalej… Czy wstrzymamy przez to kolejne przyjęcia?
Jedyne co na ten moment wiemy, to fakt, że nie żałujemy. Żadnej wydanej złotówki na ratowanie tych maluchów...
Niestety, strata dwójki z nich boli bardzo…
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!