Kluby KS Pogoń Prudnik i MKS Nysa Kłodzko ucierpiały w powodzi jaka nawiedziła ich domy. Sytuacja jest ciężka. Walczą z całych sił nie tylko o własny dobytek, ale też o miejsca gdzie realizują swoją pasję jaką jest koszykówka.

Mamy bardzo trudną sytuację, halę nam zalało, nie mamy obecnie możliwości trenowania. Mniejsze sale w Kłodzku są zajęte przez osoby ewakuowane. Niestety nasz obiekt został całkowicie zalany. Mimo, wysokich umocnień to ta woda była jeszcze dwa metry wyżej. Taka masa wody przeszła, że nie było możliwości zatrzymania. Staraliśmy się chronić halę, ale nie dało się temu zapobiec. Parkiet został podniesiony, naszło 40 cm szlamu. U nas ta woda idzie z gór i siła żywiołu jest przepotężna - mówił w rozmowie z nami Jerzy Sierakowski, wiceprezes MKS Nysa Kłodzko.

Nie lepsza sytuacja jest w Prudniku, który również boleśnie ucierpiał przez napierającą wodę.

Wszystko co mieliśmy to popłynęło. Sprzęt dzieci z Akademii, nasz sprzęt seniorów. U nas woda była do wysokości pierwszego piętra. Wyrwało drzwi wejściowe, trybuna została przeniesiona na koniec hali, zalało wszystko - mówi Dariusz Lis, prezes Pogoni Prudnik.

Na co dzień rywalizujemy ze sobą w rozgrywkach 2 Ligi Mężczyzn. Dzisiaj ta rywalizacja schodzi na dalszy plan. Ruszamy z pomocą, aby mogli szybciej pozbierać się po tych tragicznych wydarzeniach jakie przyniosła im siła natury.

Zachęcamy wszystkich do pomocy.

Zebrane środki zostaną podzielone po połowie dla każdego z klubów, który ucierpiał na skutek wielkiej wody.

Trzymajcie się dzielnie, walczcie i pamiętajcie, że nie jesteście sami.