Walczę z agresywnym rakiem piersi, z potwierdzonymi przerzutami.

Cześć, jestem Mirka.

Zdecydowałam się pokonać wewnętrzny opór, wstyd i poprosić o pomoc.

28go sierpnia tego roku, udałam się na rutynowe badania, które wykonuję od ponad 20 lat. Tego dnia usłyszałam, że mam pecha, guz jest duży i trzeba wykonać biopsję. Trzy tygodnie później  diagnoza potrójnie ujemnego raka piersi z przerzutami do płuc i wątroby, zaparła dech w moich piersiach. Ten rodzaj bardzo agresywnego nowotworu dotyczy około 10% wszystkich pacjentek. Jak to możliwe­, mimo regularnych badań? Chyba nie szukam już odpowiedzi, ale wsparcia do walki o lepsze rokowania.

Plan leczenia zakłada miesiące terapii, potem operację. Jestem już po pierwszej tzw. czerwonej chemii oraz immunoterapaii, gdyż ten rodzaj nowotworu nie odpowiada na standardowe leczenie.

Wiele jeszcze przede mną, od dnia diagnozy do dziś, guz urósł o prawie 100%

Muszę regularnie przyjmować kosztowne, specjalistyczne leki, aby spróbować zahamować dalszy rozwój nowotworu lub korzystać z prywatnych badań, na te na NFZ zbyt długo się czeka, a przy agresywnym raku, liczy się czas.

Nie wiem co będzie dalej, ale chcę walczyć, dla siebie i biskich. Chcę żyć i pokazać moim małym wnusiom, że nie można się poddawać. Mimo wsparcia najbliższej rodziny, nie jestem w stanie pokryć wszystkich kosztów leczenia. Wierząc w to, że dobro wraca, proszę o Wasze wsparcie i mam nadzieję, że ono właśnie wróci do Was, w najpotrzebniejszym momencie życia.

Proszę też o udostępnienianie zbiórki.