Na remont naszego małego domku
Na remont naszego małego domku
Nasi użytkownicy założyli 1 223 422 zrzutki i zebrali 1 341 374 262 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Witam wszystkich użytkowników oraz wspierających tą stronę. Bardzo ciężko jest mi tutaj pisać ale życie weryfikuje niestety plany, założenia i hipotezy. Jestem dość młoda mamą.
Wraz z partnerem w 2016 roku kupiliśmy dom wydawało by się, że znaleźliśmy ten kawałek swojego "azylu". Córeczka miała wtedy niewiele ponad roczek. Dom kosztował nas 130tys złotych. Jako młode osoby z czego tylko partner wtedy pozyskiwał dochody nie dostaliśmy tak dużego kredytu. Dostałam za to wielkie wsparcie od mojej prababci w postaci połowy kwoty wtedy potrzebnej. Resztę dostaliśmy na kredyt hipoteczny. Po odświeżeniu i mini remoncie wprowadziliśmy się. Po 7msc okazało się, że jestem w drugiej chcianej i planowanej ciąży. Radości nie było końca. Mijał czas. W kwietniu 2017 roku urodziłam drugą zdrową córeczkę. Rosła i rozwijała się prawidłowo była naszym drugim małym szczęściem. 21 czerwca nie było jej już z nami... Odeszła tak po prostu i bez ostrzeżenia. Nie będę się rozpisywać nad tym wszystkim bo nadal rozmowa o tamtym dniu przychodzi mi z trudem. Załamałam się. Nie chciałam patrzeć na ten dom ani spędzać w nim choć minuty. Wtedy z ratunkiem przyszli moi rodzice. Wróciliśmy ze starszą córka i partnerem do mojego rodzinnego domu. Ja rozpoczęłam terapię u psychiatry oraz na już szukałam pracy aby zająć głowę i nie siedzieć w domu. Udało się. Dostałam pracę. Córka poszła do przedszkola ja pracowałam. Tak mijały nam dni. W tym czasie oplacalismy oczywiście comiesięczną ratę za dom, którego naprawdę już nie chciałam. Przyszła jesień. Pierwsze mrozy. Nie mogliśmy tego tak zostawić bo wszystko co włożyliśmy w ten dom "rozpadło by się", aby wrócić także nie widziałam możliwości. Partner zaproponował aby na jakiś czas przynajmniej zimowy wynająć ten dom. Tak się stało. Dom wynajęliśmy małżeństwu z dziećmi za jedynie kwotę raty hipoteki. Ja nadal pracowałam i uczęszczałam na terapię. W 2018 roku w maju okazało się, że jestem w trzeciej ciąży. Niespodziewanie bo zabezpieczaliśmy się a ja nie wyobrażałam sobie aby kiedykolwiek mieć jeszcze dzieci. Los tak jak pisałam jednak weryfikuje życiowe postanowienia. Do pracy zaniosłam L4 ponieważ pracowałam fizycznie a nie chciałam w jakikolwiek sposób ryzykować. W styczniu 2019 roku przyszedł na świat nasz synek. Rodzynek. Pełno obaw, strachu i nieprzespanych nocy, ale także mnóstwo radości wniósł w nasze życie swoją małą osóbka. W marcu lokatorzy poinformowali nas o wyprowadzce. U rodziców robiło się nieco ciasno bo mieszkamy w 7osob w trzech niedużych pokojach. Zaczęły się debaty co dalej z naszym "wymarzonym domem". Padła propozycja aby go sprzedać. Po głębokich przemyśleniach doszliśmy do wniosku, że za kwotę pozostałą ze sprzedaży i spłacie kredytu nie będziemy wstanie kupić czegoś innego. Zostało jedno. Wrócić. Po wyprowadzce lokatorów okazało się, że dom potrzebuje gruntownego remontu. Za zwrot podatku z pracy kupiliśmy nowe płytki do kuchnio-salonu oraz inne potrzebne rzeczy. Domek jest drewniany o czym powinnam może wspomnieć wcześniej. Dwupoziomowy. Na górze są dwa pokoje. Na dole łazienka, sypialnia i wspomniany kuchnio-salon. W garażu, który od początku nie był zbyt szczelny stoi piec CO. Na górę prowadziły bardzo kręte, niebezpieczne schody po których transport mebli nie był możliwy. Wcześniej z góry nie korzystaliśmy. Teraz doszliśmy do wniosku, że córce przyda się "własna" przestrzeń. Wystawiliśmy więc schody na sprzedaż a partner zajął się skuwaniem podłogi. Mój tata przestrzegał nas "ruszycie jedno wyjdą następne wydatki." Nikt jednak nawet mój tata nie przypuszczał, że wydatki okażą się tak wielkie. Ogrzewanie podłogowe było całkowicie do wymiany, po demontażu schodów okazało się, że innych zamontować się tam nie da przez wzgląd na główny bal w podłodze. Padła decyzja o przeniesieniu kuchni na taras i tam zrobienie nowych schodów. Mogłabym wymieniać w nieskończoność. W każdym bądź razie remont miesiąc temu stanął w miejscu. Mi skończyło się świadczenie macierzyńskie a partner stracił pracę. Obecnie dorabia dorywczo i rozgląda się za nową, ja także złożyłam CV gdzie tylko mogłam. Pogoda jest na tyle niestabilna i nieprzewidywalna, że nie wiemy kiedy mogą przyjść mrozy a wtedy niestety cały nasz wkład pójdzie na marne. Proszę o jakiekolwiek możliwe wsparcie w realizacji powstałego planu i za każde serdecznie dziękujemy.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!