Leczenie i sprzęt
Leczenie i sprzęt
Nasi użytkownicy założyli 1 224 191 zrzutek i zebrali 1 343 539 621 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności6
-
Kochani Franuś już po operacji. Noc była bardzo ciężka, problemy z saturacja i ból.
Franio dostaje tlen i morfine, już jest spokojniejszy.
Pierwszy posiłek dopiero w niedzielę bądź w poniedziałek tak więc trzymajcie za Frania mocno kciuki 😔
Święta spędzimy jeszcze w szpitaluNikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
To miał być zwyczajny dzień, ale nie był, bo brutalnie zmienił życie nasze i naszego nienarodzonego jeszcze synka. Franek urodził się przedwcześnie i kilka godzin później przestał oddychać. Niedotlenienie oraz krwiaki okołoporodowe spowodowały trwałe uszkodzenie mózgu i szereg powikłań. Zdrowie naszego dziecka zostało doszczętnie zniszczone, a my robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby choć trochę je odbudować. Frankowi bardzo pomagają olejki z konopi, jak również zajęcia rehabilitacyjne, ale one kosztują kosmiczne kwoty...
Silny ból, odpływające wody płodowe nie zwiastowały niczego dobrego. To wszystko działo się za wcześnie… Przecież mieliśmy dopiero 31 tydzień ciąży. Lekarze uspokajali, mówiąc, że tylko mi się wydaje. Po kilku godzinach wody odeszły całkowicie i wtedy “żarty” się skończyły. Strach ogarnął wszystkich dookoła i wreszcie zmobilizował personel do działania. Zaczęto na szybko szukać szpitala, który przyjmie poród. Tam na miejscu wszystko działo się już błyskawicznie — badania, porodówka, oczekiwanie. Urodziłam chwilę przed północą. Chłopiec - 1930 gram, stan dobry, oddycha samodzielnie. Uff… Kamień, który spadł nam z serca, wyrwał ze snu chyba całą okolicę. Najważniejsze, że się udało!
Myśleliśmy, że najgorsze mamy już za sobą. Rzeczywistość szybko sprowadziła nas jednak na ziemię. Franek w nocy przestał oddychać. Nie wiemy, jak długo to trwało, ale doszło do mocnego niedotlenienia. Rano zobaczyłam go już zaintubowanego, w bardzo ciężkim stanie. Widok jak z najgorszego koszmaru. Niestety, bardzo prawdziwy. Nasze maleństwo walczyło o życie, a ja mogłam się tylko bezradnie przyglądać. Na szczęście, wkrótce jego stan się ustabilizował, lekarze zapewniali, że nic mu nie będzie. Wykryto co prawda krwiaki, ale miały się szybko wchłonąć. Franek dochodził do siebie, wychodził po miesiącu ze szpitala jako „zdrowe” dziecko.
Mi jednak te krwiaki nie dawały spokoju. Pani doktor mówiła, że za bardzo panikuję. Że na pewno wszystko jest dobrze. Zrobiła wreszcie USG główki dla świętego spokoju i w jednym momencie nasz świat rozpadł się na tysiące kawałków... Wykryto poważne niedotlenienie, a krwiaki, które miały się wchłonąć — nie tylko się nie wchłonęły, ale rozlały, powodując ogromne zniszczenia w mózgu. Zaczęłam krzyczeć, płakać… Cały mój ból skumulował się w tym jednym momencie i nie byłam w stanie już go dłużej tłumić. Lekarze wyszli, zostawiając nas samych. Byliśmy tylko my i ogromna niepewność co do przyszłości naszego maleństwa…
Franek z okazji urodzin otrzymał „prezent” na całe życie — mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Przez miesiąc myśleliśmy, że wrócimy do domu ze zdrowym dzieckiem. Dzisiaj, wiemy, że nasz syn nigdy już nie będzie zdrowy… Inne bobasy w jego wieku już dawno stawiają samodzielnie kroki. My próbujemy prosto trzymać główkę. Jesteśmy w zupełnie innym świecie, w ogóle nie ma czego porównywać. Najgorsze jednak, że dopadła go również padaczka lekooporna, odbierając wszystkie wypracowane do tej pory umiejętności.
To był nagły, gwałtowny reset. Zupełnie jakby w komputerze usunąć wszystkie dane z twardego dysku. Wracamy do punktu wyjścia, czyli tak naprawdę donikąd. 40 bardzo silnych ataków dziennie, które dzięki olejkowi CBD udało się ograniczyć do 1-2 dziennie. Nic innego mu nie pomagało. Musieliśmy zacząć wszystko od nowa. Rehabilitujemy Frania codziennie, bo to nasza jedyna droga. Niestety, wliczając w to olejek i potrzebne sprzęty - bardzo kosztowna.
Dzięki wielu ludziom dobrego serca, udało nam się kupić Frankowi specjalistyczny fotel rehabilitacyjny i zapas olejków na kilka miesięcy. Franio jednak rośnie jak na drożdżach, przez co wciąż potrzebuje wsparcia, a rehabilitacja będzie mu towarzyszyć pewnie do końca życia.
Tego, przez co przeszliśmy przez ostatnie prawie 4 lata, nie opisują w żadnej książce dla świeżo upieczonych rodziców. Okropnej mieszanki bólu, strachu, złości i bezradności nie da się opowiedzieć słowami. Choć to wszystko siedzi w nas bardzo głęboko, musimy teraz przede wszystkim patrzeć w przyszłość i zapewnić naszemu dziecku jak najlepsze warunki do rozwoju. To jednak bardzo trudne - jak wyprawa wątłym kajakiem na oszalałe morze. Gdzie nie spojrzeć czarne chmury i wysokie fale. Pomóżcie nam utrzymać się na powierzchni i dopłynąć do portu „Nadzieja”. Z Waszym wsparciem na pewno będzie nam łatwiej...
Sylwia — mama Frania
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Licytacja kubek
🥰🤝
Polak, Węgry dwa bratanki...
Kochajcie tak, jak kochacie 😘 sukcesów w rehabilitacji
❤
Brelok
Franku życzę Ci dużo zdrowia.
Wierzę, że wygrasz tę walkę!