Cześć,

tu Emil, Maja i Arielka.

Jesteśmy super puchatym rodzeństwem obciążonym śmiertelna chorobą jakim jest wirus kociej białaczki– FeLV (feline leukemia virus).

Nasi rodzice o nas bardzo dbają, sprawdzają co nam w brzuchu i paszczu gra, czy jeszcze trochę krwi nam zostało w ciałku i w ogóle.. Ale wiecie, dotychczas myśleliśmy, że nieuniknionego nie unikniemy prędzej niż później… Ale to się zmieniło :)

Na rynku Azjatyckim pojawił się preparat o tajemniczej nazwie RetroMad1 – i to jest nasz ratunek!

Preparat ten powoduje remisję wirusa tak, aby stał się on niewykrywany we krwi.

Wirus pozostanie uśpiony prawdopodobnie już na zawsze. Więc tak, jakbyśmy cudownie ozdrowieli :)

Chcemy uzbierać samodzielnie na ten preparat, bo jego cena i wszelkie inne płatne formalności dalece wybiegają poza możliwości naszych ludzkich Rodziców :(

Dobra wiadomość jest taka, że Maja ten wirus ma uśpiony od zawsze, więc dla niej go nie potrzebujemy. Farciara.

Ale Emil i Arielka to kitu chorujące.

Emil ma zajęte zatoki ciągłym, przewlekłym katarem. Ostatnio okazało się nawet, że w jego nosie zagościł kolega – gronkowiec złocisty. Z nim sobie radzimy nebulizacjami, ale musimy sięgnąć głębiej… Problemy z górnymi drogami oddechowymi to standardowy objaw FeLV.

Dodatkowo odporność Emila jest na poziomie -100. Każdy mały podmuch nawet ciepłego wiatru, zbyt niska temperatura w oczekiwaniu na okres grzewczy, delikatny powiew wnikający do mieszkania przez mikrouchył w oknie – wszystko to powoduje przeziębienie w sekundę. A antybiotyki bardzo źle znosi i nie zawsze pomagają.

Arielka za to miała przerąbane od samego urodzenia prawie… Jako 6 miesięczne kocie miała terapię chemią (Virbagen Omega), która miała jej pomóc na wiremię wirusa i silną anemię. Jej wszystkie węzły chłonne były większe niż ona sama.

Po zakończonej chemioterapii okazało się, że Mała Syrenka cierpi na plazmocytarne zapalenie dziąseł i w swoje pierwsze urodziny weszła jako bezzębna kicia. No dobra, nie całkiem... Zostały jej kły i jeden mały siekacz! Tak na odstraszenie starszego rodzeństwa :)

I wiecie co? Są to standardowe objawy i choroba towarzysząca wirusowi FeLV.

Arielka jest młoda, ale Emil ma już swoje lata… Rodzice bardzo boją się, że w pewnym momencie będzie za późno i wirus go zabierze… A później Arielkę :( Maja też by tego nie przeżyła, bo jako rodzeństwo – wszystkie jesteśmy do siebie bardzo przywiązane.

RetroMad1 to nasz jedyny ratunek.

To szansa na życie bez ciągłego strachu co będzie za godzinę, dzień czy miesiąc. Teraz żyjemy z dnia na dzień, ale fajnie by było przestać się martwić i bać każdego jutra.

Terapia tą substancją w Polsce jest jeszcze mało znana, ale poza granicami naszego kraju stała się już bardzo popularna i przynosi spektakularne efekty. Nie jest więc to nieprzebadana nowość z obietnicami bez pokrycia.

Niestety, kosztuje i to sporo. Zamówienie idzie aż z Malezji, więc sama przesyłka, cło i VAT to również ogromne koszty.

Ale warto. Ten preparat to dosłownie życie.

Im szybciej zaczniemy terapię tym dla nas lepiej.

Pomożecie nam?

Bardzo prosimy.