Lubicie historie z happy-endem?

Zapewne wielu z Was wie, że w podróż do Gruzji zmieniła nasze życie – na lepsze J A nasza rodzinka powiększyła się o kolejnego czworonoga. Pisząc w skrócie: bezdomność zwierząt w Gruzji jest ogromna (nie chcę teraz tego oceniać, wiem, że na miejscu jest wiele wspaniałych osób, które pomagają zwierzętom, ale skala tego zjawiska poraża). Dzień przed wylotem znaleźliśmy małą, czarną kruszynkę, która miała kłopot z poruszaniem się. Już teraz wiemy, że był to uraz mechaniczny, spowodowany potrąceniem lub silnym kopnięciem. Była chudziutka i pozostawiona sama sobie. Karmiliśmy i tuliliśmy małą sunię…ale wiedzieliśmy, że ta sytuacja wymaga innych decyzji. TAK, MUSIMY JĄ ZABRAĆ, TO BĘDZIE NASZ PIES…i tak się stało! Za nami formalności, lot, pierwsze wizyty u weterynarza. Największy krok przed nami – operacja biodra i dalsza rehabilitacja i leczenie naszej Gruzinki. Mimo poniesionych już sporych kosztów, nadal potrzebne są fundusze na niezbędne leczenie i przywrócenie do zdrowia naszej Tamy! Dziś walczymy o sprawność łapy, obecnie Tama porusza się na 3 girkach!

Nasza czwórka będzie Wam ogromnie wdzięczna, jeżeli zechcecie udostępnić nasz post czy dorzucić się do zbiórki. W końcu wszyscy kochamy dobre zakończenia!