Porzucili mnie. Strzelali do mnie, ale i tak kocham ludzi.
Porzucili mnie. Strzelali do mnie, ale i tak kocham ludzi.
Nasi użytkownicy założyli 1 221 664 zrzutki i zebrali 1 335 981 360 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Kiedyś miałem dom. Jestem tego pewien, bo do tej pory pamiętam ciepło ludzkich rąk. Do tej pory widząc kolana, wiem, że najwygodniej będzie zwinąć się w kłębek tak, by głowę oprzeć na brzuchu lub ręce głaszczącego mnie człowieka. Nie mam pojęcia, co się stało, że nagle stałem się bezdomny. Po prostu pewnego dnia znalazłem się na dworze, a głaszczące mnie ręce znikły.
Szukałem ich - ale nie znalazłem. Udało mi się tylko znaleźć jakieś miejsce karmienia, a bytujące tam stado zgodziło się mnie przyjąć. Nie zaprzyjaźniłem się z nimi, ale przynajmniej mnie nie przeganiali. Pytali mnie czasem, czemu jestem smutny - no cóż, żaden z nich nie spał nikomu na kolanach, nie byli w stanie zrozumieć, co straciłem.
Jeść dawano nam do syta - ale mimo to ani ja, ani moi towarzysze ze stada nie czujemy się dobrze. Wszyscy mamy odbarwione futro, jesteśmy chudzi i brak nam energii. Trudno nawet powiedzieć, czemu - ale coś nam wszystkim dolega.
Pewnego dnia poszedłem na wycieczkę, nieco dalszą niż zwykle. Chciałem jeszcze raz poszukać tamtych kolan. Nagle usłyszałem huk, przewróciłem się, a moje biodro przeszył okropny ból. Gorszy od bólu był tylko śmiech człowieka, który do mnie strzelił - okrutny, złośliwy. Śmiech zbliżał się, a ja nabrałem nagle pewności, że muszę mu uciec. Że tylko tak mogę ocalić życie. Zataczając się i przewracając, uciekłem - i wróciłem do swego stada. A potem już nigdy go nie opuszczałem, ze strachu.
Pewnego dnia w miejscu karmienia pojawiła się dziwna konstrukcja. Jedzenie pachniało tak znakomicie, że, nie zważając na okoliczności, podszedłem do miski. Rozległ się metaliczny odgłos, coś się zamknęło - i okazało się, że jestem uwięziony. Nie próbowałem już nawet uciekać - od pewnego czasu miałem coraz mniej sił.
Zawieziono mnie w dziwne miejsce - jest tu dużo kotów, robią nam wszystkim jakieś nieprzyjemne zabiegi, ale jednocześnie - mają kolana! I pozwalają na nich leżeć. I głaszczą. Jedna z nich domyśliła się nawet, że najbardziej lubię głaskanie po brzuchu - i pokazała to innym! Teraz codziennie ktoś mnie przytula i głaszcze. Głaszczą tak miło, że nawet nie zwracam uwagi na te kłujące przedmioty, które we mnie przy okazji wbijają. Kolana i pieszczoty, czego chcieć więcej?
Mówią, że całe moje stado jest chore. W badaniach krwi i na USG wychodzą nam zmiany w różnych narządach. Mamy silną infekcję i liczne pasożyty. Ja jestem najstarszy i najbardziej schorowany. Nie mam już zębów. Wyjęli ze mnie śrut, wiec przestało mnie kłuć w biodrze. Nie bardzo się w tym orientuję, ale podobno mam już mocno zmienione nerki. Potrzebuję intensywnego leczenia i dobrej karmy. Cokolwiek by to nie znaczyło - chcę już zawsze leżeć na kolanach. Chcę mruczeć i przytulać się do ręki, która głaszcze. Człowiek mnie już dwukrotnie zawiódł, ale czuję, że teraz jestem w dobrych rękach.
Więc pomóż mi tu zostać i żyć jak najdłużej!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Dużo zdrówka koteczku ! 💖
Koteczku, tak wiele wycierpiałeś z ręki złego czlowieka i życzę ci samym radosnych chwil z przyjaznym człowiekiem. Zło zostanie ukarane a dobry los wynagrodzi ci ból i udrękę.💕😃💚💕
Na dobry początek